behind the curtain [Lix]

571 41 86
                                    

05.10
__________

Drzwi do mojego pokoju otworzyły się z impetem.

- jak mogłeś mi to zrobić - krzyczała dziewczyna ze łzami w oczach - no jak? Te wszystkie lata nic dla ciebie nie znaczyły?

- kochanie ja... - zacząłem podrywając się z łóżka do siadu

- zamknij się! - warknęła - matka miała rację, jesteś zwykłym gnojem dla którego liczy się tylko kasa! a ja ci ufałam - po jej policzkach zaczęły cieknąć łzy - nie wierzę że dałam się oszukiwać tyle lat - załkała. Nic nie odpowiedziałem - tak, najlepiej milczeć, nie masz jaj żeby się przyznać!

- one nic dla mnie nie znaczyły - tłumaczyłem się

- przestań się pogrążać - znowu zaczęła krzyczeć - to ja głupia czekałam na ciebie co noc myśląc ze poświęcasz się pracy by żyło nam się lepiej a ty co? Dobrze się zabawiałeś z tymi dziwkami? Może jeszcze mi powiesz czy były lepsze ode mnie? - prychnęła ironicznie.

- z nikim nie było mi lepiej niż z tobą, przysięgam... wybacz mi, przecież wiesz ze kocham tylko ciebie...
Zaśmiała się gorzko słysząc te słowa.

- ty nie wiesz co to znaczy miłość, Ha Minie...
Zapadła chwila ciszy

- a nie miałem mieć na imię Seo Jin? - wyszeptałem zbity z tropu. Min-Ju wzięła ode mnie scenariusz i zaczęła go kartkować.

- a tak, racja - zachichotała - ty nie wiesz co to znaczy miłość Seo Jinie... - poprawiła się - jadę do matki, jak jutro wrócę ma nie być tu ciebie ani żadnej twojej rzeczy - ruszyła w stronę drzwi - nienawidzę cię - dodała mierząc mnie wzrokiem pełnym gniewu po czym wyszła trzaskając drzwiami.

Zostałem w pokoju sam jednak nie na długo bo po chwili wróciła i usiadła mi na kolanach.

- i jak mi poszło? - zapytała zadowolona z siebie.

- byłaś niesamowita - odpowiedziałem zgodnie z prawdą całując ją delikatnie na potwierdzenie moich słów - z resztą jak zawsze.
Co jak co ale Min-Ju grać potrafiła doskonale.

- ty też byłeś całkiem niezły - odpowiedziała ze śmiechem - aż zaczęłam wierzyć ze masz coś na sumieniu. Dlaczego nie jesteś ze mną na aktorstwie?

Słysząc co powiedziała poczułem jak się czerwienię. Gdyby tylko wiedziała... Myślę ze mógłbym skończyć wtedy gorzej niż Seo Jin którego odgrywałem pomagając mojej kobiecie przygotować się do egzaminu.

- żeby mieć większe wojny w domu? - zapytałem trochę zdenerwowany - poza tym zdecydowanie wolę być po drugiej stronie kamery - odpowiedziałem patrząc w podłogę

- szkoda, przystojny, młody, zdolny i niesamowicie seksowny, mógłbyś być drugim Hyun Binem na przykład - powiedziała rozmarzona.
Parsknąłem śmiechem

- ale on poznał swoją żonę na planie filmowym, co gdyby i mnie to spotkało? - zapytałem rozbawiony

- przecież już mnie znasz - odpowiedziała oburzona - jesteś mój, tak łatwo cię nie oddam - wymruczała czule mnie całując.
Tego mogłem być pewien. Nie żebym uważał, ze Min-Ju jest zaborcza ale nigdy nie przepuściła okazji żeby wyraźnie zaznaczać, że jesteśmy parą.
Widząc ją taką szczęśliwą i roześmianą czułem się jak skończony dupek. Nie zasługiwała na takie traktowanie.
To nie tak, że nie czułem się winny za to co wydarzyło się między mną a Hyunjinem, wręcz przeciwnie. Tylko nie potrafiłem wytłumaczyć tego przed samym sobą a co dopiero przed Minnie.

- halo, Lixie gdzie jesteś? - zapytała patrząc mi w oczy

- hm? - zapytałem wyrwany nagle z przemyśleń

- ostatnio ciągle gdzieś błądzisz myślami, co się stało? - zapytała zmartwiona.
Oprócz tego, że była dobrą aktorką to potrafiła czytać ze mnie jak z otwartej książki.

- nic takiego - zapewniłem uśmiechając się słabo - po prostu jestem zmęczony.
Taka prawda. Byłem zmęczony tym, że musiałem ją oszukiwać, swoim własnym niezdecydowaniem i ogromnymi wyrzutami sumienia.
Opadłem do tyłu na poduszki a Min-Ju położyła się obok wtulając się w moją klatkę. Moja dłoń odruchowo powędrowała na jej plecy, delikatnie je głaszcząc. Ciche pomruki zadowolenia utwierdziły mnie że był to dobry krok.

- Minnie - zacząłem niepewnie - a co byś zrobiła jakbym cię zdradził? - zapytałem nieprzemyślanie. Poczułem jak się spięła.

- to zależy... - zaczęła również niepewnie - a czemu pytasz?
Już miałem na końcu języka słowa przyznania się i skruchy ale stchórzyłem.

- tak myślę o tym scenariuszu - wymówiłem się - więc co zależy i od czego?

- bo gdybyś się z którąś przespał to bym ją zabiła a ciebie torturowała dopóki byś nie zrozumiał że to najgłupsza rzecz o jakiej w ogóle w życiu mogłeś pomyśleć - dodała już pewniej - a gdybyś nie był aż tak głupi i się nie przespał to bym jej tylko wyrwała wszystkie kudły ale ty i tak byś cierpiał - zaśmiała się - chociaż nie sądzę że którakolwiek by się odważyła ze mną zadzierać.

- a co jakby to nie była kobieta? - zapytałem nadal badając sytuację. Moja dziewczyna podniosła się opierając na rękach i spojrzała na mnie rozbawiona.

- chcesz mi powiedzieć że wiewióra nie jest twoim przyjacielem tylko kochankiem?

- co? nie! wiesz że go kocham ale jest mi jak brat, przysięgam - zaprzeczyłem od razu się czerwieniąc co rozbawiło ją jeszcze bardziej

- głupku, żartuje - poczułem jak klepie mnie w ramię - w naszej paczce raczej nie ma nikogo z kim mógłbyś mnie zdradzić - zachichotała - Chris lubi przygodny seks ale raczej z kobietami - zaczęła wyliczać - Bin to pierwszy hetero samiec alfa, Minho się też spotyka z jakąś laską, której nie chce nam przedstawić, Jeoingin jest z Ji Eum i chyba nie wolałby ciebie od niej...

- dobra skończ już te wyliczankę - rzuciłem zażenowany

- no chyba że Hyu, bo o nim za wiele nie wiem - powiedziała a ja poczułem jak staje mi serce. Nie dałem jednak niczego po sobie poznać - ale nie wygląda na kogoś kogo kręcą faceci - zaśmiała się - i raczej na brak powodzenia nie narzeka

- to znaczy? - zapytałem starając się brzmieć naturalnie

- jest przystojny, bogaty, pewny siebie - przerwała znów na mnie spoglądając - gdybyśmy nie byli razem sama bym się z nim umówiła

- mam być zazdrosny? - zapytałem ale przypominając sobie o swoich wyczynach od razu pożałowałem tego pytania

- oczywiście - zaśmiała się - a tak poważnie to weź się kiedyś rozejrzyj po stołówce na lunchu jak siedzimy razem. Wszystkie laski gapią się na niego, tak samo jak kiedyś na ciebie - dodała
kładąc się z powrotem na swoje miejsce.

- na mnie? - zdziwiłem się

- tak, ale skutecznie to ukróciłam - mimo że nie widziałem jej twarzy to czułem jak na jej ustach maluje się diabelski uśmieszek.
Ta rozmowa nie rozwiała żadnych wątpliwości a wręcz je wzmogła. Słowa świadczące o mojej winie nie potrafiły mi przejść przez gardło. Nigdy nie chciałem skrzywdzić mojej ukochanej a zrobiłem to i to dwa razy. Nienawidziłem siebie za to. A jeszcze bardziej za fakt, że nie mogłem zapomnieć o ustach osoby przez którą to wszystko się stało.

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz