20.10
__________Dochodziła 8 wieczorem. Razem z Hanem, Rachel i Jae Wonem podjechaliśmy uberem pod dom Hyunjina gdzie odbywała się impreza urodzinowa Chrisa. Staliśmy przed drzwiami, czekając na Minnie.
- ale chata - skomentowała Rach z zachwytem
- mówiłam ci - za nami stała już moja dziewczyna. Podeszła do mnie wtulając się, co odwzajemniłem. Jeszcze nie do końca pogodziliśmy się po ostatniej kłótni ale trzeba stwarzać pozory na poczet imprezy, która z kameralnej zrobiła się znowu całkiem pokaźną domówką. Chciałem wracać do domu zanim tam wszedłem.
Co prawda ludzi było trochę mniej niż ostatnio, ale wciąż więcej niż nasza paczka. Byłem też lekko zdziwiony że Rachel i Jae Won zdecydowali się przyjść.
W drzwiach przywitał nas główny zainteresowany, już lekko wstawiony. Obejmował jakąś dziewczynę, która się do niego chamsko mizdrzyła. Ale Chris widząc nas porzucił ją i rzucił się w naszą stronę porywając Rach w ramiona podnosząc ją i obracając.- nie wierzę że doczekałem tego dnia - wykrzyczał uradowany. Za to Jae Won miał minę jakby chciał mu przywalić. Moja siostra, roześmiana klepnęła go w ramię
- no widzisz po 15 latach role się odwracają i to ty nosisz mnie, wszystkiego najlepszego moja ulubiona sierotko, wiem że to było dwa tygodnie temu ale wcześniej nie było okazji - po tych słowach uścisnęła go jeszcze
- dla ciebie wszystko - ukłonił się lekko - dziękuję i naprawdę cieszę się że przyszliście - zwrócił się też do Jae Wona na co chłopak mojej siostry trochę złagodniał. Bang był tak szczęśliwy, że ciągle się uśmiechał, ukazując przy tym swoje dołeczki. Potem przywitał się z resztą gości i ruszyliśmy w głąb domu.
Muzyka dudniła a bas czułem aż wewnątrz. Gdy tylko Minho pojawił się na horyzoncie zadbał o to żeby każdy miał w ręce drinka. Min-Ju znalazła Ji Eum i Soo Hyun i zniknęły razem w tłumie.
Jae Won za to dyskutował żywo z Changbinem i Hyunjinem. Sam jego widok sprawił, że nogi mi zmiękły. Chyba przestawałem trzeźwo myśleć.
Felix kurwa ogarnij się! - kołatało się w mojej głowie.
Poza tym wait... Oni się znali?- błagam, nie zostawiaj mnie, mam złe przeczucia - szepnąłem do Jisunga na co on skinął delikatnie głową. Odkąd wiedział co wydarzyło się na ostatniej imprezie postanowił zostać moim strażnikiem moralności i wcale nie robił tego dla Min-Ju tylko dla mnie, żebym nie musiał niczego później żałować.
No ale tak wyszło, że jednak zostawił mnie na chwilę, idąc do Minho po więcej drinków. W najgorszym momencie.
Bo mój życiowy pech chciał, że akurat wtedy zmaterializował się Hyunjin, prosto za moimi plecami. Oparł brodę o moje ramię jednocześnie wsuwając dłonie do przednich kieszeni moich spodni. Wciągnął głęboko powietrze. Czułem jego gorący oddech na szyi a jego dotyk parzył przez cienki materiał kieszeni.
Zadrżałem po czym zamarłem, niczym marmurowy posąg. Chyba nawet przestałem oddychać.- jak się bawisz? - wymruczał, niby niechcący trącając nosem płatek mojego ucha.
Pomyślałem że chyba zaraz się rozpłynę.- nieźle - odpowiedziałem ciesząc się, że mój głos nie zdradził tego co dzieje się w mojej głowie. Odwróciłem się powoli odsuwając się lekko. Wystarczyło że na niego spojrzałem i już wiedziałem. Właśnie wywaliło moją skalę wkurwienia - ale chyba ty za to bardzo dobrze - syknąłem, mrużąc oczy. Wpatrując się w resztkę krwi pod jego nosem chciałem dać mu do zrozumienia że wiem, że się naćpał. Chyba się połapał bo naprawdę szybko starał się jej pozbyć. Z resztą nie tylko to go zdradziło. Standardowo był strasznie blady i miał ogromne źrenice. Jednak mimo wszystko nadal wyglądał jakby zszedł z Olimpu.
- odkąd cię widzę to coraz lepiej - oznajmił uradowany. Dopił swojego drinka po czym nie odrywając wzroku z moich ust oblizał swoje wargi przez co zapomniałem na sekundę jak się nazywam. Przełknąłem głośno ślinę. Na szczęście w porę zjawił się Jisung.

CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...