Pędziłem przez miasto, ale myśli kłębiły się w mojej głowie tak nieposkładanie, że ledwo mogłem oddychać. Ulice Seulu rozmywały się w chaotyczną mieszankę świateł i cieni, ale to nie miało znaczenia. Myślałem tylko o Hyunjinie. O tym, co mogło się z nim dziać. W głowie krążyło mi tysiąc scenariuszy, każdy gorszy od poprzedniego. Chciałem mu powiedzieć, wyjaśnić, że to wszystko było jednym wielkim oszustwem. Złapać w ramiona i zapewnić, że jestem tylko jego.
Czy zbyt wiele oczekuję od życia?Serce miałem już chyba w gardle. Myśl, że Jinnie mógł być teraz gdzieś sam, w takim stanie, doprowadzała mnie do szału. Nie mogłem znieść myśli, że Jae go zgubił. Jak, do cholery, można zgubić człowieka w takim miejscu?
Z każdą chwilą, z każdą sekundą, kiedy nie wiedziałem co się z nim dzieje narastała we mnie panika. Przecież mógł być gdziekolwiek, mógł zrobić cokolwiek. A ja nie wiedziałem, co zrobić, jak go odszukać w tym syfie.
Mój telefon zaczął uparcie dzwonić.- jakieś wieści od Jae? - zapytał zdenerwowany Bin, bez przywitania.
- wyobraź sobie - westchnąłem udając pozorny spokój - że ten kretyn zgubił go w klubie...
- co?! - wrzasnął przerażony - powiedz że żartujesz - szepnął
- nie, właśnie tam jadę - rzuciłem niepewnie ale jego reakcja a teraz ciężka cisza utwierdzały mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak - Changbin, co się dzieje?!
- rozmawiałem z nim - przyznał a mi na moment zatrzymało się serce - udało mi się z nim połączyć, ale... Felix, on ledwo mówił. Nie był w stanie sklecić zdania...
- c...co? - ledwie mogłem wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk. Czułem jak po policzkach spływają mi łzy. Potrząsnąłem głową żeby się otrząsnąć i wytarłem mokre od łez policzki rękawem.
Nie teraz, Felix to nie czas by się rozlecieć - coś ci powiedział? Cokolwiek? Changbin, mów, błagam bo oszaleje - jęknąłem, ściskając mocniej kierownicę. Z każdą sekundą wzbierała we mnie coraz większa panika, strach i przeczucie, że dzisiejsza noc nie skończy się za dobrze.- to raczej ja próbowałem do niego dotrzeć, ale potem połączenie się zerwało - przyznał spanikowany - a teraz nie ma sygnału...
- przysięgam, że zapierdole tego gnojka jeśli coś mu się stało - warknąłem przez zaciśnięte zęby
- nie panikuj, stary. Hyunjin jest silniejszy, niż ci się wydaje - próbował mnie uspokoić - tylko musimy go znaleźć. Ty go musisz znaleźć. On cię potrzebuje. Zawsze potrzebował - dodał pokrzepiającym tonem - w którym klubie się zgubił?
- w Temple - oznajmiłem, biorąc głęboki wdech - zaraz będę na miejscu
- dojazd do ciebie zajmie mi z dwie godziny - mruknął - ale wsiadam do auta, dawaj znać na bieżąco. Mam nadzieję że szybko się znajdzie.
Usłyszałem dźwięk przerwanego połączenia. Rzuciłem telefon na siedzenie, nie mogąc już dłużej tłumić złości. Przerażał mnie brak kontroli nad sytuacją. Musiałem go znaleźć. Musiałem uświadomić mu, że wszystko to było jednym wielkim pieprzonym nieporozumieniem, które niszczyło nasze wspólne życie.Dotarłem pod Temple. Wysiadłem z auta, ledwo zwracając uwagę na to, gdzie je zaparkowałem, i ruszyłem w stronę klubu, ignorując każdy dźwięk, każde światło. Liczyło się tylko to, żeby go odnaleźć.
Przed wejściem dostrzegłem Jae Hyuna, nerwowo przeglądającego coś w telefonie.- jak mogłeś kurwa stracić go z oczu w takim stanie - wysyczałem, łapiąc za klapy jego rozpiętego płaszcza. W moich oczach malował się gniew. Spojrzał na mnie przerażony, nerwowo przełykając ślinę.

CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...