Sextacy [Lix] 🔞

830 49 78
                                    

Wczoraj wieczorem odwiozłem Minnie wraz z rodzicami na lotnisko. Polecieli do Chin na urodziny jej babci. Mimo chwilowo zażegnanego kryzysu nasz związek był na wykończeniu ale czułem się nieswojo z faktem, że nie ma jej obok.
To niby tylko i az tydzień. Może uda mi się poukładać w głowie parę spraw dzięki temu dystansowi.
Obudziłem się w zasadzie w dobrym humorze, bo były dni rektorskie i nie musiałem wstawać na zajęcia. Pospałem do południa, ogarnąłem co miałem do nadrobienia i reszta dnia okazała się być wolna. Mimo to nie chciało mi się spotykać z przyjaciółmi, no może poza jednym... Z racji tego, że nie odpisał mi dziś na żadną wiadomość postanowiłem się nie narzucać.
Psychicznie byłem wykończony, chciałem poświęcić trochę czasu samemu sobie skoro Hyu nie mógł mi poświęcić swojego.
Na starcie wziąłem się za dalsze pisanie pracy zaliczeniowej - bez jęczącego Hana za uchem, który jak nigdy dziś był akurat zajęty.
Kilka godzin spędziłem nad tym zadaniem. Zmęczony wysiłkiem padłem na łóżko. Wziąłem telefon, miałem kilka wiadomości. Niestety, były tylko od mojej dziewczyny. Napisała, że dotarła na miejsce i już ma dość swojej rodziny. Wszyscy jej krewni w Chinach męczyli ją o to dlaczego z nią nie przyleciałem, kiedy dostaną zaproszenie na ślub i że zaraz będzie za stara na dziecko.
Typowe.
Odpisałem jej tylko że trzymam za nią kciuki i że czas szybko zleci po czym postanowiłem ruszyć się na siłownię.
Staram się regularnie na nią chodzić ale ostatnio miewając mniej czasu trochę to zaniedbałem.
Wrzuciłem potrzebne rzeczy do torby po czym poinformowałem moją rodzicielkę że wychodzę i nie wiem kiedy wrócę. Zrobiła obrażoną minę, ale zostawiła to bez komentarza. Zabrałem kluczyki i wyszedłem z domu.
Muszę przyznać że bardzo brakowało mi treningów, delektując się samotnością, nie do końca z wyboru spędziłem tam dobre dwie godziny.
W końcu zmęczony ale usatysfakcjonowany postanowiłem wrócić do domu. Marzyłem o prysznicu.
Będąc już przy samochodzie poczułem jak mój telefon wibruje.

Hyu:
co robisz?

Trochę się wkurzyłem, że po tym jak pół dnia próbowałem się do niego dobić on się odezwał jak gdyby nie czytał moich wiadomości.
Mimo wszystko i tak odpisałem.

Lixie:
nagle Cię to obchodzi?
właśnie wyszedłem z siłowni.

Hyu:
możesz do mnie przyjechać?

Lixie:
teraz? Nie za bardzo...

Hyu:
najlepiej od razu

Lixie:
Hyu, przepraszam
ale jedyne o czym teraz
marzę to prysznic

Hyu:
no prooosze,
chociaż na chwilę

Westchnąłem i pokręciłem tylko głową, lecz spam nie ustawał. Moje wkurzenie na niego jakoś tak zaczęło się rozmywać...

Hyu:
nie daj się prosić 🥺

muszę Cię zobaczyć...

Lixie:
no dobrze, na chwilę

Wsiadłem do samochodu i ruszyłem.
Na szczęście ulice nie były jakoś szczególnie zatłoczone więc byłem na miejscu po około 15 minutach. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem. W całym domu świeciły się światła, nie byłem pewien czy słyszał. Odczekałem chwilę po czym nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte.

- halo Hyu, jesteś?

Zdjąłem buty, kurtkę i rzuciłem torbę w kąt. Słyszałem jak zbiega po schodach.

- Lixie! Już jesteś! - krzyczał uradowany a będąc już na dole wpadł w moje ramiona ze śmiechem.
Czułem że coś tu nie gra. Wyswobodziłem się z uścisku co było trochę trudne. Spojrzałem na niego unosząc pytająco brew ale nie zauważył tego bo wciąż opierał głowę o moją klatkę piersiową.

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz