new year, new chance [Hyu] 🔞

971 51 136
                                    

31.12
__________

- dramat - jęknął zrezygnowany Felix wyciągając z szafy i przykładając do siebie raz po raz coraz to inną koszulę.

- jak dla mnie możesz być nawet w piżamie a i tak będziesz zajebiście wyglądać - oznajmiłem, podnosząc się wyżej - albo w czymś moim - dodałem, zadowolony z własnego, genialnego pomysłu - w moich rzeczach wyglądasz nieziemsko seksownie.

- taa, może od razu wystąpię z gołą dupą - rzucił obrażony, przewracając teatralnie oczami.

- to później i tylko dla mnie - mruknąłem sugestywnie, na co została zrzucona na mnie sterta ubrań.

- jesteś okropny! - powiedział, zaciskając usta w wąską linię.

- w nocy mówiłeś, że cudowny - rzuciłem w kontrze zanosząc się śmiechem. Lix nie skomentował tylko westchnął ciężko, po czym wyszedł z sypialni ale zaraz do niej wrócił, ponownie nerwowo grzebiąc w szafie - oj daj spokój - znowu go zaczepiłem - przecież przychodzą tylko nasi przyjaciele... nie musisz się stroić jakbyś co najmniej wybierał się na audiencję do królowej szwedzkiej...

Felix zatrzymał się na moment, trzymając w rękach dwie koszule i mierząc mnie spojrzeniem pełnym irytacji. 

- tylko nasi przyjaciele - powtórzył z sarkazmem - jakby to nie było wystarczająco stresujące... - jęknął sfrustrowany - wszyscy będą komentować to, że u ciebie mieszkam i przekomarzać się czy pasujemy do siebie... 

- pasujemy do siebie idealnie - przerwałem mu, siadając na łóżku - a jeśli ktoś myśli inaczej to jego problem, nie nasz. 

Lix zamilkł, patrząc na mnie z lekkim zmieszaniem. 

- łatwo ci mówić - mruknął w końcu - ty zawsze wyglądasz świetnie, nawet jakbyś założył worek na ziemniaki. 

- w sumie... – zacząłem z udawaną powagą – worek na ziemniaki mógłby być ciekawym wyborem na sylwestra. 

Rzucił we mnie koszulą, którą wcześniej trzymał, ale na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. 

- jesteś beznadziejny – powiedział, choć jego ton zdradzał coś innego. 

- dobra dobra, obaj doskonale wiemy, że mnie uwielbiasz - odparłem, wzruszając ramionami. 

Chłopak przewrócił oczami ale w końcu wybrał jedną z koszul i odwiesił resztę z powrotem do szafy. 

- dobra, to już koniec tej dramy - oznajmił, zerkając na zegarek - muszę  jeszcze ogarnąć przystawki, a ty... 

- ja co? – zapytałem niewinnie, opierając się o ramę łóżka. 

- ty masz mi pomóc - rzucił z naciskiem, wskazując na mnie palcem - a nie tylko leżeć i patrzeć jak ja się stresuję. 

- przecież doktor Yu kazała mi się nie przemęczać - wypomniałem mu żartobliwie.

- Hyunjin..."nie przemęczać się" - zaznaczył cudzysłów w powietrzu - nie oznacza siedzenia na tyłku i robienia ze mnie jedynej osoby odpowiedzialnej za dzisiejszy wieczór - odparł stanowczo.

- kiedy wyglądasz tak uroczo gdy się stresujesz - rzuciłem z uśmiechem - poza tym...

Lix uniósł brew oczekując odpowiedzi.

- poza tym..? - powtórzył zniecierpliwiony a ja widząc jego minę wstałem, przyciągając go do siebie, zanim zdążył uciec. 

- jedyne co zostało nam do zrobienia to nakryć do stołu i schłodzić alkohol - powiedziałem, muskając ustami jego szyję.

bad addicted (to you) [HyunLix]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz