Poczułem, jak nogi się pode mną uginają. Ściana za mną była jedynym co trzymało mnie w pionie, ale nawet to nie wystarczyło. Moje plecy powoli zjeżdżały po niej w dół, aż osunąłem się na podłogę. Serce waliło mi w piersi, jakby zaraz miało wyskoczyć. Byłem na skraju paniki. Myśli przelatywały mi przez głowę jak szalone, ale żadna nie miała sensu. Tylko jedno pytanie: Co kurwa mam teraz zrobić?
- Felix, oddychaj - powiedział Jae, klękając przede mną. Jego głos był stanowczy, chociaż wiedziałem, że w środku też był rozbity - musimy go odzyskać, jasne? Teraz nie możesz się rozsypać.
Chciałem odpowiedzieć, ale słowa utknęły mi w gardle. Czułem, jak panika przejmuje kontrolę nad moim ciałem. Nie mogłem złapać tchu, serce biło jak oszalałe. Bałem się nawet pomyśleć, że mogę go stracić zanim w ogóle go odzyskałem. Gdzieś w mojej głowie pojawiła się myśl, że to moja wina - Felix - Jae złapał mnie mocno za ramiona, potrząsając lekko, żeby sprowadzić mnie z powrotem na ziemię - Jinnie cię teraz potrzebuje, musisz się pozbierać. Słyszysz mnie? - zacisnąłem zęby, próbując zapanować nad sobą. Potrzebowałem chwili, żeby się ogarnąć, żeby zapanować nad szaleństwem w mojej głowie. Hyunjin... To jedno imię było teraz jak kotwica, trzymająca mnie przy zdrowych zmysłach. Muszę się pozbierać. Muszę być silny dla niego.
Podniosłem wzrok, spojrzałem w oczy Jae, który wciąż trzymał mnie mocno, jakby bał się, że za chwilę się rozpadnę.- musimy go znaleźć - wyszeptałem, mój głos był ledwie słyszalny, ale stanowczy - zrobię wszystko, żeby go odzyskać.
Wstałem z pomocą mojego towarzysza. Blondi gdzieś się zmyła, ale nawet zapomniałem o jej istnieniu przez tę całą sytuację - co teraz? - zapytałem niepewnie, idąc za Jae Hyunem w kierunku wyjścia z klubu.- musimy jechać do Hwanga - rzucił chłopak z przerażeniem
- co? Patrz która godzina może śpi albo nie wiem... - panika wzrastała mnie z każdą sekundą gdy myślałem o konfrontacji z ojcem Hyu.
- zadzwonię do ojca, wybadam teren. Musimy to załatwić na gorąco - oznajmił, starając się brzmieć spokojnie.
No i miał rację, w końcu Park kazał załatwić to jak najszybciej...
Wsiadłem zrezygnowany do samochodu, mój towarzysz zajął miejsce pasażera. Wybrał numer, odpalając głośnomówiący.- halo? - usłyszeliśmy zmęczony głos pana Moona.
- cześć tato, nie przeszkadzam?
- Jae? - wydawał się być zdziwiony - nie, coś się stało? - zapytał podejrzliwym tonem.
- nie - zapewnił chłopak - jesteś w domu?
- właśnie jadę - oznajmił mężczyzna
- a minister Hwang jest w domu? - ciągnął lawinę pytań
- tak, już tak - mruknął jego ojciec - a czemu pytasz?
- wiesz - zaczął niepewnie Jae - muszę mu coś pilnie przekazać odnośnie Hyunjina i nie wiem na co się przygotować...
Nastała cisza a po niej głośne westchnięcie.- a Hyunjin nie może mu tego sam przekazać? - zapytał lekko zdenerwowany
- właśnie w tym problem, że nie
- no to nie nastawiaj się na nic miłego, raczej na chłód i lód - stwierdził mężczyzna - wiesz jak jest, przed świętami minister ma dużo roboty i jest rozdrażniony...
Jae Hyun przełknął głośno ślinę- okej, dzięki tato, wracaj bezpiecznie
- powodzenia synu - odpowiedział pan Moon - mam nadzieję, że w święta znajdziesz czas by nas odwiedzić... Matka płacze, że za niedługo zapomni jak wyglądasz
CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...