Bardzo chciałem już wrócić do domu. To nie tak, że bawiłem się źle ale takie imprezy są bardzo męczące. W szczególności kiedy jest się dość popularnym na uczelni. Co chwila ktoś nas zaczepiał, z każdym trzeba było zamienić kilka słów. Ciągle też słyszeliśmy jaką to uroczą parą jesteśmy. Biedny Jisung, za każdym razem po zachwytach nad moim związkiem musiał znosić pytania w stylu kiedy jego kolej. Widziałem że był już tym lekko zirytowany. Nie dziwiłem mu się.
Byłem w szoku, że wieści tak szybko się rozchodzą. Na tę imprezę przyjechało chyba pół uczelni a ludzi ciągle przybywało. Min-Ju spotkała nawet swoje koleżanki i lekko wstawione poszły tańczyć. Ja natomiast nie mając ochoty na zabawę poszedłem usiąść a Jisung za mną. Złapaliśmy jeszcze po drodze Minho z Seungminem.
Padło na kanapę w salonie, tę którą zdążyłem już trochę poznać...
Pijąc kolejnego drinka wraz z moimi przyjaciółmi rozmawialiśmy o mało istotnych rzeczach typu którą grę na PS4 najlepiej teraz kupić czy może w końcu uda nam się spotkać żeby pokopać piłkę, jak kiedyś.
Co jakiś czas rozglądałem się po salonie szukając gospodarza. Kiedy wreszcie go dostrzegłem trochę się zdziwiłem bowiem był w towarzystwie chłopaka z baru którego określił natarczywym adoratorem. Zakuło mnie w klatce. Przestałem nawet słuchać co czym chłopcy dyskutują.
Widziałem jak chwilę rozmawiają po czym Hyunjin pociągnął go za sobą na górę.
W mojej głowie przelatywało teraz milion różnych scenariuszy po co tam mogli pójść. Minęło sporo czasu bo Minho zdążył już zalec a nadal żaden z nich nie zszedł na dół.
Postanowiłem że pójdę sprawdzić o co chodzi a że byłem już lekko pijany wcale nie przyszło mi do głowy że ten pomysł może nie należeć do najlepszych.- zaraz wracam - rzuciłem do kolegów wstając z kanapy, nie czekając nawet na ich reakcję.
Idąc po schodach zastanawiałem się nawet po co to robię. Może zastając ich w jednoznacznej sytuacji przestałbym czuć potrzebę bycia blisko mojego nowego znajomego.
Na górze było dość cicho i spokojnie. Oparłem się o ścianę rugając sam siebie w myślach za to co ja najlepszego wyprawiam. Zamiast szukać swojej dziewczyny uganiałem się za kimś innym. W dodatku za facetem.
Wszedłem do pierwszego pomieszczenia, które okazało się łazienką. Nikogo tu nie było, jednak na zamkniętej desce od toalety dostrzegłem ślady z białego proszku.
Ktoś się musi nieźle bawić. Kolejnym z pomieszczeń był pokój, w którym panował idealny porządek. Jedynie na fotelu leżała sukienka a na szafce nocnej trzy ramki ze zdjeciami. Przedstawiały one kobietę z dzieckiem. Szybko zorientowałem się ze tym uroczym chłopcem na pewno jest Hyunjin natomiast kobieta musiała być jego mamą.
Liczba pokoi na piętrze się kończyła. Niepewnie wszedłem do kolejnego. Tu już nie było tak idealnie czysto. Po podłodze walały się ubrania, na biurku stały dwa kubki po kawie, kilka nienaostrzonych ołówków i otwarty notes. Podszedłem bliżej i widząc co znajduje się w notesie doznałem szoku.
Rysunek przedstawiał mnie. Byłem pod ogromnym wrażeniem z jaką dokładnością zapamiętał każdy detal mojej twarzy, nawet każdy pieg był idealnie na swoim miejscu.- ładnie to tak węszyć panie Lee? - wystraszony aż podskoczyłem słysząc za sobą dobrze znajomy mi głos. Odwróciłem się powoli nie potrafiąc wykrztusić ani słowa. Czułem jak się czerwienię.
Hyunjin stał oparty o framugę ze skrzyżowanymi rękoma. Bardzo bawiła go ta sytuacja. Mnie jednak do śmiechu nie było. Podszedł bliżej i wpatrując się we mnie czekał aż coś powiem.- ja... - zacząłem niepewnie spuszczając wzrok - szukałem łazienki
- przecież wiesz gdzie jest, na dole
- ale tam była... zajęta - ciągnąłem wciąż na niego nie patrząc - przepraszam - zdołałem wyszeptać.
- gdyby to był ktoś inny to pewnie byłbym zły ale na ciebie nie jestem - rzucił i usiadł na łóżku, za mną. Trochę się uspokoiłem. Spojrzałem na niego, siedział podparty na rękach z odchylona do tyłu głową. Z nosa leciała mu krew. Szybko załapałem że to co widziałem w łazience należało do niego i nie spodobał mi sie ten fakt... Wybiegłem z pokoju do łazienki, zmoczyłem ręcznik zimną wodą i wróciłem zeby położyć go na jego karku a do nosa przytknąłem mu dwie chusteczki. Czułem jak się wzdrygnął od zimnego ręcznika. Ukucnąłem przy nim, trzęsącymi się ze stresu rękoma co jakiś czas zmieniałem zakrwawione tamponiki.
Chcąc jakoś się uspokoić postanowiłem się odezwać.- niezłą masz wyobraźnię - rzuciłem niby urażony ale zaraz szybko dodałem - i talent, powinieneś zmienić kierunek studiów
- dziękuję - odpowiedział patrząc na mnie spod zasłony włosów które przysłaniały jego twarz - jak na mój pierwszy raz od siedmiu lat jestem z niego bardzo zadowolony - uśmiechnął się. Zabrałem już chusteczkę z jego twarzy, ponieważ krew przestała lecieć zdjąłem nie tak zimny już ręcznik z jego karku i przetarłem ślady po zatamowanym krwotoku. Postanowiłem kontynuować temat.
- tylko dlaczego akurat mnie postanowiłeś narysować?
Naprawdę bardzo mnie to ciekawiło.- sam napisałeś że jak chce ciebie tu mieć to muszę sobie narysować - parsknął melodyjnym śmiechem. Westchnąłem ciężko
- ciekawe że tak mnie słuchasz...
- oczywiście, zawsze - szybko zapewnił
- to jak ci powiem żebyś przestał ćpać to przestaniesz? - zapytałem unosząc brew. Na te słowa jego wyraz twarzy nagle się zmienił, posmutniał. Spuścił wzrok na swoje ręce i uśmiechnął się słabo - dlaczego to w ogóle robisz? Życie ci niemiłe czy jesteś aż tak głupi? - zapytałem nie ukrywając niezadowolenia.
- opowiem ci... kiedyś - wyszeptał ściskając dłonie w pięści aż pobielały mu kostki
- kiedyś może być za późno jeśli nadal będziesz to robić - ciągnąłem, mając nadzieję że coś do niego dotrze - nie ufasz mi?
- ufam ale... - odpowiedział jeszcze ciszej, tak że ledwie go słyszałem - ...ale nie mam siły - tu już głos mu się załamał. Po policzkach ciekły mu łzy. Od razu złapałem jego twarz w dłonie ścierając z policzków każdą z nich. Przez chwilę pomyślałem że jestem idiotą, widząc jego płacz zmieniłem front.
- heej, już dobrze - starałem się mówić łagodnie i spokojnie a było to bardzo trudne - powiesz mi kiedy będziesz chciał albo nie musisz mówić wcale. Ja się tylko o ciebie boję - oparłem delikatnie swoje czoło o jego i wyszeptałem - nie chcę żeby coś ci się stało przez to że bierzesz bo zależy mi na tobie - wypowiedziałem te słowa bez zastanowienia nad konsekwencjami. Kiedy to usłyszał otworzył oczy, błyszczały ale zdecydowanie nie od łez.
A ja jedyne co mogłem wtedy zrobić to wsunąć dłonie w jego włosy i przyciągając go do siebie nie dałem mu nic więcej powiedzieć. Zamknąłem mu usta namiętnym pocałunkiem.

CZYTASZ
bad addicted (to you) [HyunLix]
FanfictionCzasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o tym Felix, 23 letni student którego dotychczas poukładane, troszkę monotonne ale szczęśliwe życie w...