Ariadna—A może widzisz mnie, jako starą babę, bo tak mnie postrzegasz co? — Spytałam rozbawiona zaraz po usłyszeniu, że w naćpanych oczach blondyna wyglądałam, jakbym miała co najmniej siedemdziesiąt lat.
—Nigdy bym tak o tobie nie pomyślał Ariadna, ale serio tak cię teraz widzę. Nawet masz takie ciemne plamki, jak u staruchy. — Patrzył na mnie, jak na kosmitkę, a ja zarzuciłam sobie na ramię jego rękę i skierowałam nas w stronę domu.
Nie minęła sekunda, kiedy na podjeździe dostrzegłam czarne Lamborghini, a mój wyśmienity humor odszedł gdzieś w niepamięć. Do tego maska z wydrapanym przeze mnie napisem została naprawiona, a liczyłam na to, że chociaż przez tydzień król Finnian Trovato pojeździ z wielkim „skurwielem" na przodzie auta.
Zresztą miał tu nie przyjeżdżać. Nawet Marco obiecał mi, że ten buc już nigdy nie pojawi się w naszym domu, a tu co? Siedział sobie, jak gdyby nigdy nic na tarasie i patrzył to na mnie, to na Gabriela obejmującego mnie ręką.
—Z góry przepraszam za to, co za chwilę się wydarzy. — Wydukałam niechętnie po zobaczeniu, że rozjuszony mąż już wędrował w naszym kierunku.
Nie rozumiałam go. Między nami nie było kompletnie nic, a jednak przy innych ludziach miał jakąś chorą potrzebę pokazywania, że jesteśmy razem i kochamy się nad życie. Przy rodzicach to rozumiem, ale inni? Co to miało na celu?
—Kto to jest? — Stanął przede mną wypinając się, niczym dumny paw gotowy za chwilę pobić się o mnie z Gabrielem.
—Kolega. — Odparłam całkowicie niewzruszona jego bojową postawą.
—Gabriel. — Blondyn wystawił mu rękę, podobnie, jak ja nie przejmując się zaczerwienioną od złości twarzą Marco, który natychmiast odepchnął od siebie jego dłoń.
—Nie masz kurwa wstydu? — Wysyczał, a jego wzrok przelotnie powędrował do dwójki siedzących z tyłu mężczyzn bacznie przyglądających się tej scenie.
Czyli o to chodziło. O dowód męskości i sprowadzenie niegrzecznej żonki prosto do parteru.
Po moim trupie.
—Stary, przecież dosłownie powiedziała ci przed chwilą, że jestem jej kolegą. Zluzuj.
—Ja mam zluzować? Obejmujesz moją żonę i śmiejesz mi się w twarz. Zabieraj z niej tą rękę, bo za sekundę ci wpierdolę.
Mężczyźni. Jakie to były skomplikowane istoty, mimo iż to stwierdzenie najczęściej padało w kierunku płci pięknej. Nic bardziej mylnego. To mężczyźni sprawiali kłopoty, robili irracjonalne rzeczy tylko po to, by udowodnić innym samcom, że są wystarczający i wierzyli w największe bzdury wyssane z palca, bo tak było im wygodniej.
—Tylko kurwa spróbuj. — Rzuciłam ostrzegawczo i chwyciłam go za ramię zmuszając, by w końcu na mnie spojrzał. — Przestaniesz się popisywać przy kolegach? Nie życzę sobie, żebyś traktował moich przyjaciół w taki sposób.
—A ja nie życzę sobie, żeby moja żona puszczała się z jakimś cwelem wziętym z łapanki.
Coś się we mnie zagotowało w tamtym momencie. Po pierwsze, nasze małżeństwo od początku było stricte zaaranżowane, więc w praktyce, nawet gdybym go zdradziła, nie można byłoby tego nazwać w ten sposób. Nasza miłość znajdowała się tylko na papierku, nigdzie indziej i chłopak wiedział o tym doskonale. A po drugie, ja i Gabriel naprawdę byliśmy tylko przyjaciółmi, toteż jego oskarżenia wkurzyły mnie do tego stopnia, że miałam ochotę rzucić się na niego z pazurami i wydłubać mu nimi oczy.
CZYTASZ
Senza Fine
RomanceAriadna Pastorini urodziła się we włoskiej rodzinie mając w domu bezdusznego ojca despotę, który brał czynny udział w zajęciach sycylijskiej mafii. Została zmuszona do wzięcia zaaranżowanego ślubu z osobą, która nie pociągała jej w żadnym stopn...