Stałam do niego tyłem nie umiejąc wykonać najdrobniejszego ruchu. Przywarłam do drewnianej posadzki, a poczucie czasu tak nagle gdzieś zniknęło. Z głowy zniknęły nieposortowane kłębki wszelakich myśli sprowadzając się tylko do jednej.
Po raz pierwszy czyjeś słowa ukuły mnie tak mocno. Chociaż wielokrotnie słyszałam, że jestem nikim. Pustą istotą nieumiejącą się podporządkować do świata, w którym żyje. Gówniarą, która plugawi własne nazwisko swoimi poczynaniami.
Mimo to porównanie mnie do autora tych wszystkich obelg okazało się znacznie brutalniejsze. A to, że akurat on użył owych stwierdzeń doskonale wiedząc, jaki los zgotował mi ojciec, bylo przelaniem szali goryczy.
Nikt nigdy nie zranił mnie w ten sposób, a już zwłaszcza nie ktoś, kogo uznawałam za bliskiego. Za pierwszą osobę, z którą prawdopodobnie chciałam stworzyć relację inną, niż te wszystkie dotychczas. Za chłopca, któremu powoli oddawałam serce, a on zmiażdżył je nim zdołałam postawić krok do tyłu.
Dumnie uniosłam brodę i odwróciłam się w jego kierunku. Chciałam znów zobaczyć te same oczy, które jeszcze godzinę wcześniej zdawały się najpiękniejsze na świecie.
Od tak straciły cały promień. Całe światło, którym emanowały w mojej obecności zniknęło, a intuicja podpowiadała mi, że już bezpowrotnie.
—Wspiąłeś się na wyżyny własnego okrucieństwa Finnian. Gratuluję. — Wycedziłam zaciskając zęby.
—Podobnie, jak ty.
Wyraz jego twarzy zauważalnie złagodniał, kiedy uważnie obserwował jednostajnie spływające łzy z moich polików. Mimo to nie wykonał żadnego gestu. Wpatrywał się w moje oczy, jakby szukając w nich odpowiedzi, które nigdy nie wyszłyby z ust.
—Tyle razy słyszałam, że zabijesz mojego ojca za wszystko, co mi zrobił. Okazuje się, że słuchałam tych bzdur tylko po to, by na końcu dowiedzieć się, że jestem do niego podobna? — Parsknęłam histerycznym śmiechem podchodząc bliżej niego. — Tymi słowami zniszczyłeś wszystko. — Dodałam nieco ciszej czując, jak oczy znów zalewają się łzami. Gorzkimi łzami rozpaczy, której nie umiałam zatrzymać.
—Ja? Ja wszystko zniszczyłem? — Wrzasnął przeraźliwie głośno, jednak nawet się przez to nie wzdrygnęłam. — Jesteś tak roszczeniowa, że nawet nie dostrzegasz własnego absurdu.
Uśmiechnęłam się kpiąco nasłuchując krzyku, który próbował mnie stłamsić. Zdusić od wewnątrz i zmienić sposób postrzegania.
Rozmyślałam chwilę nad tym, co z siebie wyrzucił. Prędko doszłam do wniosku, że jedynym absurdem wtedy było dalsze przebywanie w jego obecności i łudzenie się, że nastąpi przełom. Odwrócenie sytuacji tak, by nasze zatargi zakończyły się zgodą.
Złudnie liczyłam na przeprosiny i wytłumaczenie, że nie zapanował nad własną mową. Finnian natomiast postanowił obrócić kota ogonem i to na mnie zrzucić ciężar odpowiedzialności za naszą kłótnię.
Wpadłam w jeszcze większą złość.
Miałam wrażenie, że znów stoję przed tym samym bufonem, który odgórnie założył, jaka jestem i jak perfekcyjne wiodę życie. Po raz kolejny stałam przed tym samym Finnianem, z którym stoczyłam potyczkę słowną zaraz po przeprowadzce do posiadłości męża.
—Ludzie się ciebie boją, bo pozwoliłeś im myśleć, że już jako dziecko zamordowałeś własnych rodziców bez przyczyny, jak psychopata. To bardzo wygodne. — Stwierdziłam dłuższą chwilę później nieco uspokajając nierówny oddech. — Ale ty taki nie jesteś. Ja wiem. Jesteś słaby. Tak słaby, że musiałeś powiedzieć najbardziej krzywdzącą dla mnie rzecz, by wyjść z tej konwersacji, jako zwycięzca. No i co, czujesz się wygranym?
CZYTASZ
Senza Fine
Lãng mạnAriadna Pastorini urodziła się we włoskiej rodzinie mając w domu bezdusznego ojca despotę, który brał czynny udział w zajęciach sycylijskiej mafii. Została zmuszona do wzięcia zaaranżowanego ślubu z osobą, która nie pociągała jej w żadnym stopn...