XXXII.

11.3K 428 31
                                    

25.01.2021r.

Poczułam ulgę. Niebywale ogromną i przyjemną ulgę zaraz po zakończeniu mojej pierwszej sesji na studiach.

Czułam się wolna, choć do wolności brakowało mi tak wiele.

Głowa nieco się uspokoiła, gdy zszedł z niej ciężar nieustannej nauki i ślęczenia nad starannymi notatkami całymi nocami. Roiło się tam nadal od wielu innych problemów, natręctw, czy obaw, jednak gdy ta mała ciutka odeszła, życie stało się jakieś takie przyjaźniejsze.

Siedziałam na śnieżnobiałej kanapie w salonie Aurory i Sofie i delikatnie głaskałam nowego domownika ich mieszkania. Najsłodsze na świecie stworzenie, kot brytyjski krótkowłosy leżał mi na kolanach i tak uroczo mruczał, gdy gładziłam go po plecach.

Sączyłam czerwone wino z wysokiego kieliszka zastanawiając się, jak błoga czasem potrafi być ludzka egzystencja.

Na moje nieszczęście, tylko czasem.

—Kurwa, ja to bym gdzieś pojechał chociaż na kilka dni. 

—Gabriel, nie przeklinaj przy dziecku. — Upomniałam chłopaka leżącego na dywanie.

—Przecież to kot Aria. Pierdolony kot. — Usiadł po turecku wymachując dłońmi i omal nie strącając nimi butelki alkoholu ze stolika kawowego.

—A ty myślisz, że kot nie słyszy, jak się wydzierasz? — Zapytałam wskazując na tą malutką bezbronną istotę, którą najchętniej wytuliłabym na śmierć.

—Może i słyszy, ale na pewno nie rozumie. Kurwa kurwa kurwa. — Wyrecytował, by zrobić mi na przekór, a ja przewróciłam oczyma.

—Nie słuchaj go Rosa, wujek Gabriel jest głuptasem. — Z pyszczka kotki wydostało się mruknięcie, gdy pogłaskałam ją po głowie.

—Ale ten wyjazd, to kuszący pomysł. Gdzie lecimy? — Zapytała Aurora poprawiając ramiączko brązowego topu. — Marzy mi się jakaś odskocznia od Włoch.

Dobrze powiedziane, z tym że mi marzyła się odskocznia od siebie samej, a przede wszystkim od swojego idiotycznego umysłu.

—A ty Gabi nie boisz się zostawiać mamy? — Rudowłosa zerknęła na chłopaka trącając go w ramię.

—Bałbym się, gdyby nie poznała faceta na spotkaniu grupy wsparcia. — Westchnął ociężale, a jego blade poliki okryły się wiśniowymi rumieńcami na skutek spożytego wina. — Przeżywa teraz nastoletnią miłość.

—Jebaniutka. — Skwitowała Sofie dolewając sobie czerwonej cieczy, a ja na dłuższy moment zawiesiłam na niej spojrzenie.

Wydawała się być jakaś taka mizerna i nieobecna. Zauważyłam to już parę spotkań wcześniej i byłam zdziwiona, że nikt inny też nie zwrócił na to uwagi.

Czarnowłosa definitywnie źle radziła sobie z odwykiem, a ja nie miałam pojęcia, jak jej pomóc, kiedy nie byłyśmy dla siebie szczególnie bliskie. Ot moja koleżanka z uczelni, a jednak zwykła empatia nie dawała za wygraną.

—Kurwa, no to polećmy gdzieś.

—Ja sobie odpuszczę. Średnio u mnie z hajsem. — Odparła niemalże od razu Sofie wpatrując się w zdumioną Aurorę.

—Przecież pożyczymy ci kasę. To żaden problem. — Zaoferowałam posyłając jej nieśmiały uśmiech. — Na serio.

—Będę się z tym źle czuła.

—Przecież pracujesz i rodzice wysyłają ci pieniądze. Nie masz żadnych oszczędności Sof? — Pokręciła głową na pytanie jasnowłosej przyjaciółki, a ja zmarszczyłam brwi na widok zakłopotania, które widniało na jej mocno pomalowanej twarzy.

Senza FineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz