Finnian
Spojrzała na mnie, jakbym był jedną z najbardziej ułomnych istot, z jakimi kiedykolwiek przyszło jej się mierzyć. Brązowe ślepia prowadziły wędrówkę z szachownicy na mnie i zrobiły to jeszcze kilkukrotnie, jakby upewniały się, czy dobrze widzą, że podstawiłem wieżę.
Ariadna Pastorini zbiła figurę marszcząc brwi, by następnie skrzyżować dłonie pod klatką piersiową i gapić się na mnie z ukosa.
—Finnian, jeżeli robisz to, żeby się podlizać, daruj sobie.
—Przecież nic nie robię. — Wykonałem kolejny ruch bez większego zastanowienia, a oburzona chemiczka okradła mnie z pionka.
—Jak nic nie robisz? Podpierdalasz figury, jakbyś nigdy nie grał w szachy.
Znów podstawiłem jej pod nos pionka, którego nieomylna Adrianna oczywiście musiała pozbawić życia w tej rozgrywce.
—To chyba powinnaś się cieszyć, że wygrasz.
—Co to za wygrana, skoro robisz ruchy na moją korzyść? — Prychnęła z widocznym gołym okiem zdenerwowaniem. — Chcesz mnie zaciągnąć do łóżka, tak?
Jeżeli ona kiedykolwiek zarzuciła mi problemy z myśleniem, natychmiast powinna wypluć te słowa, bo sama najwidoczniej nie dogadywała się zbyt dobrze z pojęciem rozumowania czegokolwiek.
—Skąd taki wniosek?
—Najpierw płacisz mi pół miliona za kwas, potem każesz Marco się ode mnie wynieść, bo wiesz, że go nie trawię, a teraz dajesz mi fory. Chcesz nagrać mojemu ojcu filmik z upojnej nocy, żeby go wkurwić? To o to ci chodzi?
Wow.
Naprawdę w to wierzyła. Naprawdę wierzyła, że byłbym zdolny do zrobienia czegoś takiego.
Zresztą, czy mogłem się jej dziwić? Już raz zrobiłem nam zdjęcie podczas pocałunku i przesłałem je Valerio. Dlaczego miałbym nie pociągnąć tego dalej?
Nie sądziłem, że tak bardzo poruszą mnie jej błędne oskarżenia, a jednak wzdrygnąłem się na samą myśl o tych słowach latających mi w kółko po głowie.
Ariadna Pastorini uważała, że jestem tyranem, potworem, który potrafi jedynie niszczyć wszystko dookoła, knuć za plecami i okłamywać.
—Aria naprawdę myślisz, że gdybym po prostu chciał się z tobą przespać, robiłbym takie pojebane podchody?
Wykonała ruch hetmanem i zacisnęła szczękę na powrót odnajdując mój wzrok.
—I tak poszłyby na marne.
Nie byłbym tego taki pewien.
Delikatnym posunięciem zmieniłem pozycję gońca, a na ustach zagościł subtelny uśmiech, gdy znów wprawiłem chemiczkę w złość.
Nie chciała wygrać niesprawiedliwie, a ja pozwoliłem jej myśleć, że rozgrywam partię pod jej dyktando i nawet nie staram się o rzetelne, mądre posunięcia.
Pozbawiła mnie gońca dokładnie tym pionkiem, którym miałem nadzieję, że ruszy.
Bo uaktywniając tego konkretnego pionka, odkryła chronionego w rogu szachownicy króla, który stał się moim celem.
Ariadna Pastorini chyba zapomniała o tym, że w szachach nie chodzi o zbijanie figur, a o danie mata.
Zaszachowałem ją hetmanem, a rozdrażnienie zeszło z jej buzi momentalnie. Nie musiałem nawet nic mówić.
CZYTASZ
Senza Fine
RomanceAriadna Pastorini urodziła się we włoskiej rodzinie mając w domu bezdusznego ojca despotę, który brał czynny udział w zajęciach sycylijskiej mafii. Została zmuszona do wzięcia zaaranżowanego ślubu z osobą, która nie pociągała jej w żadnym stopn...