LX.

11.1K 496 122
                                    


—Powiem ci, że poczyniłeś ogromny progres. — Skomentowałam nie przejmując się niewyraźną mową spowodowaną przeżuwaniem frytek z McDonald's. — Choć gdybym miała dziecko, w życiu nie pozwoliłabym mu wsiąść z tobą do auta.

—Niemiło. — Upił łyka coli, by następnie przejechać dumnym wzrokiem po wnętrzu srebrnego Volvo, który otrzymał od rodziców w prezencie. — Egzaminator powiedział, że jestem nieoszlifowanym diamentem i potrzebuję tylko więcej praktyki.

—To cieszę się, że mogę uczestniczyć w twoim nabywaniu doświadczenia Ernest. — Odpowiedziałam zabierając się za konsumpcję burgera.

Przejażdżka była przyjemna. Zatrzymanie się na pustym parkingu i jedzenie śmieciowego jedzenia też należało do uwielbianych przeze mnie czynności, a jednak coś nie grało. Nie pasowało.

Mogłam przecież siedzieć w aucie z nim i wysłuchiwać zabawnych komentarzy na temat mojego kruszenia na fotel i jedzenia, jak zwierzę.

Sama nie wiem, kiedy to wszystko poszło w tą stronę. Tak daleko i z takim rozmachem.

—Też się cieszę. Może w piątek powtórka?

—Niestety w czwartek wyjeżdżam na parę dni.— Udawany smutek przywarł do mojej twarzy, bo na myśl o wycieczce niespodziance zaplanowanej przez Finniana miałam ochotę skakać ze szczęścia.

—Dokąd?

—Jeszcze nie wiem. — Przyznałam parskając śmiechem. — Finnian coś wymyślił.

Pokiwał głową, chociaż zdawał się być lekko zaskoczony tą informacją. Raczej nie dzieliłam się z nim szczegółami mojej relacji z Bogiem sprzątania, aczkolwiek zdarzało mi się wspomnieć o tym, że się widywaliśmy.

—Jesteście razem?

Wzięłam gryza kanapki głowiąc się nad zadanym przez Ernesta pytaniem.

Właściwie, odpowiedź powinna być jasna. W teorii nie weszliśmy w żadną głębszą relację, a jednak świadomość skłaniała mnie ku przytaknięciu.

Czy zawarcie umowy jest niezbędne do nazwania kogoś swoim? Musi paść oficjalne zapytanie o związek i dopiero wtedy dwie jednostki łączą się w całość?

A przede wszystkim, czy trzeba kogoś szczerze pokochać, by móc nazwać go partnerem, lub partnerką?

Nie można by tak dać sobie na wstrzymanie odchodząc od formułek, oficjalnych nazewnictw i trwać w relacji przynoszącej szczęście?

Tylko, czy ja tego chciałam?

—Nie, nie jesteśmy. — Wyrwało mi się z ust, gdy zbyt długi moment czułam na sobie jego ponaglający wzrok.

Nie, nie jesteśmy.

A może wcale nie potrzebujemy być parą do tego, by być razem?

***

04.03.2021r.

Ciągnęłam za sobą walizkę z każdym krokiem czując coraz to większą ekscytację. Myśl o opuszczeniu wyspy akurat z nim, sprawiała,  że momentalnie zapomniałam o lęku wysokości, który na pewno objawi się w samolocie.

Zdążyłam też wywnioskować o konieczności przemieszczenia się tymże środkiem transportu, gdyż marzec nie rozpieszczał pogodą Sycylii, a Finnian mówił o cieple.

Na podobne rozważania poświęciłam monstrualnie dużo czasu, przez co nie do końca zachwycał mnie efekt produkcji kolejnej porcji narkotyku. Substancja sama w sobie efektem wypracowanego systemu była tak samo czysta i mocna, jak zawsze, jednak malunki na kartonikach w moich odczuciach pozostawiały wiele do życzenia.

Senza FineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz