XXX.

10.4K 423 40
                                    


—Co kurwa zrobiłaś?! — Niemalże uderzyłam głową o okno samochodu, gdy z ust przyjaciółki wydostał się tak cholernie głośny i irytujący bębenki wrzask.

Zaraz po odwiezieniu szanownego pana Finniana Trovato niechętnie, bo niechętnie, ale przyznałam się do finału całej tej akcji.

Zbliżała się piąta nad ranem, a ponure niebo powoli szykowało się na powitanie kolejnego dnia. W przeciwieństwie do mnie.

Wolałam zamknąć się w niekończącej się pętli, jak pieprzony Piotruś Pan i nigdy nie uświadczyć przyszłości.

—Do cholery Aria, czyli całe porwanie było na nic? — Spytała, gdy na nie raczyłam jakkolwiek odnieść się do wcześniejszych słów.

—A to moja wina, że mnie rozpoznał? — Westchnęłam wlepiając spojrzenie w szybę.

Kuzyn Eleny prowadził auto nie odzywając się ani słowem, podobnie, jak wyraźnie zmęczony zarwaną nocką Gabriel, który przysypiał na przednim siedzeniu.

Niestety moja przyjaciółka postanowiła znów opierdolić mnie za wszystkie życiowe błędy.

—Trzeba było mówić od razu, gdy jeszcze mieliśmy go w garści, a nie udawać, że wszystko jest w porządku i możemy wracać!

—No i co niby byś zrobiła? Zabiła go?

—Złamała mu rękę, nogę, kurwa cokolwiek, żeby się odjebał.

—Ja niestety nie jestem taką sadystką. — Prychnęłam na jej słowa i pokręciłam głową z niedowierzaniem. — Jak masz zamiar teraz mi prawić morały, to sobie daruj.

—Nie chcę ci prawić morałów, tylko zwyczajnie się martwię. To się źle skończy.

—No Aria, krzyżyk na drogę. — Spotkałam oczy Carlo w przednim lusterku i uniosłam brwi ku górze mając w głowie tylko zdanie „nawet ty?".

—Dobrze, jak będziecie teraz pierdolić mi całą drogę, że jestem zjebana, to serio nie trzeba. Wiem o tym.

—Sama to powiedziałaś. — Odpyskowała uśmiechając się cwano, kiedy mi do śmiechu nie było ani trochę.

Byłam wkurwiona, bo zamiast spędzić dwa spokojne tygodnie po napisaniu wszystkich egzaminów musiałam przygotować się na robienie narkotyku dla Finniana Trovato.

I jak na zawołanie z telefonu wybrzmiał dźwięk przychodzącej wiadomości. Niechętnie sięgnęłam po urządzenie umiejscowione w kieszeni spodni i zacisnęłam szczękę wczytując się w niewielkie literki układające się w jedną, spójną całość.

Od: Nieznany
W przyszły piątek o 17. Kasyno. Drogę już chyba znasz ;)

Pieprzona emotka uśmiechu sprawiła, że dostałam jakiś spazmów i z rozwścieczeniem zmieniłam nazwę nadawcy, by potem odpisać na wiadomość.

Do: Oszołom Srinnian
Oczywiście, szefie :))

Uśmiechnęłam się wewnętrznie na moją własną śmieszność i kreatywny, niebanalny nickname.

Od: Oszołom Srinnian
Podoba mi się twoja zmiana nastawienia. Trzymaj się mnie, a zajdziesz daleko.

Do: Oszołom Srinnian
Tak, do grobu.

Od: Oszołom Srinnian
Na szczyt.

Do: Oszołom Srinnian
Szczyt kupy gówna? Marzyło mi się to od zawsze!

Senza FineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz