Rozdział 69: Kryzys

25 0 0
                                    

Miesiąc później, kwiecień, dzień przed wyjazdem na święta wielkanocne.

~ Liv Potter ~

Razem z dziewczynami zaczęłyśmy dzisiaj się pakować do domu na tegoroczne święta. Ale niestety Dorcas, Mary i Lily zostawiły nas same z Alą w dormitorium, ponieważ poszły na obiad.

- Idziemy zaraz na dół?
- Pewnie, tylko dokończę to. - wskazałam na walizkę, która ledwo się zamknie. Pomogę sobie różdżką, a co mi tam.
- Przyjeżdża do was Syriusz na święta? - zapytała Ala.
- Myślę, że tak. Musi uciec chociaż na parę dni od tych patologicznych ludzi. - odpowiedziałam, wrzucając kolejną bluzkę do kufra.
- Masz rację. A tak...ogólnie...to ci się Syriusz podoba, prawda?
- Skąd uzyskałaś taką absurdalną informację? - odeszłam z nią na bok, w kąt, podejrzewając, że ktoś mógłby nas usłyszeć, a najbardziej jej bzdury.
Zaśmiałam się szczerze.
- Z ogólnych obserwacji, no wiesz...to jak na siebie patrzycie, jak się zachowujecie względem siebie. - mamrotała.
- Czyli wszystko dokładnie tak samo jak z James'em.
- Oprócz spojrzenia, tak.
- Alka...my postrzegamy siebie jako brata i siostrę. Nie moglibyśmy...ble! - odeszłam bez słowa. Nie chcę tego roztrząsać.

Na dole, kiedy przechodziłam przez pokój wspólny, wpadłam na Blacka.
- Co tak lecisz? - pyta.
- Co? Może jeszcze na ciebie.
- Hę? - nie czai.
- NIE WAŻNE! - powiedziałam. To mało powiedziane.
- Gdzie idziesz? - szedł za mną. Nie mogę się na nikim wyżywać, tylko dlatego, że przyjaciółka powiedziała mi o czymś tak fatalnym.
- Na lodowisko.
- Ja cię kręcę! Idę z tobą.

Mniej więcej parę tygodni temu odkryliśmy z Huncwotami lodowisko na błoniach. Od tej pory chodzimy tam kilka razy w tygodniu. Dziewczyny nie wiedzą o tym fakcie. To jest tylko nasze miejsce.

Doszliśmy na miejsce 20 minut później, zważając, że mieliśmy do pokonania duży obszar do przebycia, musieliśmy zejść na dół z siódmego piętra i przejść na koniec błoni.
Kiedy w końcu dotarliśmy na naszą miejscówkę, zamieniliśmy sobie buty w łyżwy zaklęciem. Jestem bardzo dobra w jeździe na tym sprzęcie. Naprawdę, to mój mugolski talent.
Pojeździliśmy z pół godziny i wróciliśmy do zamku.
- Czemu jesteś zła? - pyta Syriusz.
- Nie jestem. - odpowiadam krótko.
- Bujać to my, a nie nas, kochana. Spowiadaj się, wujkowi Łapie. - zaśmiałam się szczerze z tego określenia.
- Po prostu Alicja mnie wkurza i irytuje.
- Z jakiego powodu? - dopytuje. Usiedliśmy na ławce obok siebie, gdzie nasze nogi się stykały. Nigdy nie patrzyłam na Blacka, jak na chłopaka, z którym mogłabym się związać, tylko jak na przyjaciela, jak brata, kolegę, po prostu najlepszego przyjaciela Jamesa.
- Mogłabym powiedzieć, że samym jej istnieniem, ale...gdybyś głębiej mnie dopytywał...to...- zająknęłam się.
- To...
- I tak bym Ci nie powiedziała. - zdecydowałam się nie wypowiadać tego, co muszę.
- Och, no weź. Na pewno nie jest to tak okropne, że nie możesz mi powiedzieć. Mi. A gdyby było, to od kiedy kogoś słuchasz, a w szczególności Gilbert, przecież Ala jest głupia tak samo jak Mary.
- I teraz wziąłeś się za obrażanie moich przyjaciółek. - wtrąciłem niepotrzebnie, lecz choć coś powiedziałam, a nie siedziałam jak but.
- Nie miej mi tego za złe, ja je naprawdę uwielbiam, przecież wiesz, ale czasem po prostu nie używają takiego organu, jakim jest mózg. - niefortunnie tłumaczy.

Dobra, koniec z żartami. Musimy porozmawiać na ten temat. Lepiej wcześniej niż później.

- Syriusz...ty masz mnie za siostrę, prawda?
- Oczywiście...Liv. - rzekł z...trudem?
- Ale dlaczego mnie o to pytasz, czy to nie jest takie banalne? - odwrócił się do mnie tak, że patrzył mi w oczy.
- No, widocznie nie, skoro Aly ma do mnie o to problem. - wyznaję.
- Co mówiła? - też się odwróciłam w jego stronę.
- Że zachowujemy i patrzymy na siebie tak, jak robią to... Merlinie...
- Alicja wszędzie widzi miłość. - odparł.
- Ale to nie jest miłość...
- Skąd...Po prostu ja już taki jestem, że przyciągam do siebie wszystkie dziewczyny. A i inne myślą, że nie mogę się przyjaźnić z żadną, bo jestem, jakby to ująć...babiarzem.
- Jesteś niemożliwy.
- Tylko jedna uwaga! Jak już byś się we mnie zakochała, to uważaj, bo po pierwsze, mogę Ci złamać serce, a po drugie, James by mnie zabił, więc twoja miłość do mnie nie doszłaby do skutku...- Ale ty jesteś głupi. - walnęłam go otwartą ręką.
- Dlaczego ty mnie bijesz? Livie...przecież ja cię tak kocham. - akurat musiał przejść jakiś przechodzień. I to dziewczyna. Mam nadzieję, że tylko nie jest ona z fanklubu, bo...
Mamy przesrane.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz