Rozdział 49: Zioła

28 0 0
                                    

~ Lily Evans ~

Minął ponad tydzień od pamiętnej wizyty w Pokoju Wspólnym Ravenclawu, emocje opadły.
Liv, jak ma razie, się nie spotkała z tajemniczym typem, przynajmniej dla mnie taki jest. Nie wiem jak wygląda ani nic z tych rzeczy, więc tylko czekam aż moja przyjaciółka raczy nam go przedstawić, no chyba, że nie zamierza więcej się z nim spotykać, to już jej sprawa. Nie wnikam.

Od mojego snu w roli głównej z Potterem na czele, postanowiłam go unikać. Nie jest to łatwe, przyznaję się. Ale się staram, przysięgam.
Zważając, że jemy razem posiłki, mamy razem lekcje, czy przesiadujemy w salonie, to nie zaczynam pierwsza rozmowy, nie patrzę w jego kierunku. On natomiast też mi tego nie ułatwia. Lampi się na mnie bez przerwy, dosłownie, pyta się czy się z nim umówię, zwykle dostaje on odpowiedzi typu: "Spadaj, Potter", "Zejdź mi z oczu, Potter" lub "Idź zobaczyć czy przypadkiem nie ma cię w schowku na miotły, Potter" oraz gorsze wyzwiska pod jego adresem.
Więc, nie jest lekko, trzeba walczyć z pokusą walnięcia go z pięści.

Od czasu kiedy...całowałam się z nim, a właściwie z Blackiem, bo to było JEGO ciało.
Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Najlepiej wymazać to z pamięci, ale jakoś mi nie idzie...jestem na to za słaba. Taka prawda.
A poza tym, to jak on śmiał się do tego posunąć?! Czy nie wystraszyły go moje groźby? Nie dosyć wyraźnie się wyraziłam, żeby się do mnie nie zbliżał, a on cały czas to robi, co doprowadza mnie do szału swoją drogą. Mam taką ochotę porządnie mu przywalić, ale tak z pięści!

Siedzę właśnie w bibliotece, pomimo że jest niedziela, godzina 7³⁰. Prawie nikogo tu nie ma, mam większe pole do popisu. Wzięłam się za zaległe wypracowanie zadane przez profesora Slughorna.

Dzisiaj jest dokładnie 22 luty. Tak się składa, że urodziny dziś obchodzi Mary. Więc, chcąc, nie chcąc, muszę iść na jej imprezę urodzinową, którą jak na złość urządzają Huncwoci. Oni organizują wszystkie imprezy urodzinowe, imieninowe, meczowe, itp.
Za ponad miesiąc bliźniacy obchodzą 16 urodziny. Już się boję tej uroczystości. Potter będzie się jeszcze bardziej puszyć niż w zwykłe dni.
Jeszcze tego tylko brakuje mi do szczęścia. - pomyślałam sarkastycznie.

Mój przyjaciel Remus powinien być tutaj ze mną i mi pomagać, a nie leżakować w dormitorium. Z jednej strony nie powiedziałam mu wczoraj, żeby mi dziś towarzyszył, więc nie powinnam mieć pretensji, i tak świetnie sobie radzę. Eliksiry to mój ulubiony przedmiot. Slughornem też nie pogardzę. Z drugiej strony chciałam spędzić z nim czas. Dawno nie mieliśmy patrolów Prefektów, ale się to miało niedługo zmienić.
Nie powiedziałam mu, więc teraz żałuję. Dobrze mi tak. Zasłużyłam.

Z Remusem znam się praktycznie od pierwszej klasy, ale zaczęliśmy więcej rozmawiać pod koniec drugiej, kiedy to odkrywałam jego największy skrywany sekret. Ale nie będę teraz się zagłębiać w wspomnienia. Nie jest na to czas i miejsce.

Dopisałam ostatnie zdanie, zebrałam swoje rzeczy i żegnając się z panią Pince, wyszłam na zimny korytarz.
No tak, jest środek zimy. A ja paraduję po zamku w samej bluzce, to trzeba mieć rozum. Udaję spowrotem do mojego pokoju wspólnego.
A może pójdę sprawdzić co u Antonii?
Dlaczego nie? Nic nie poradzę, że się zamartwiam.
Tylko jak wejdę...??
Być albo nie być. Oto jest pytanie.

Doszłam do mojego celu i akurat, na moje szczęście, jeden z Krukonów miał zamiar wejść do środka. Przypałętałam się do tej osoby.

- Witaj, czy mogę wejść z tobą? Bardzo proszę. Chcę zobaczyć jak się trzyma siostra. - wytłumaczyłam szybko, widząc zdziwienie chłopaka.
- Nie wiem czy to dozwolone...- mówi szatyn głosem mówiącym, że się ze mną droczy.

Zaraz, jeśli będę musiała, przedstawię mu cały regulamin tej oto szkoły zwanej Hogwartem.

Zaraz, zaraz...jak go skądś znam.
Czy to nie był ten chłopak, co był zamieszany w ten handel? Tak, to go widziałam przez ścianę.
Nie dosłownie przez ścianę oczywiście.
Zachowuj się normalnie.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz