Rozdział 38: Mecz

38 0 0
                                    

Pov: James

Wstałem o godzinie 9⁰⁰.
Mecz się zaczyna o 10²⁰, więc zdążę wszystko zrobić.
Do Hogsmede idziemy na 12, chyba, że mecz przeciągnie się za długo.

Mam nadzieję, że Matt złapie szybko znicza.
Dobry jest w te klocki, ale gramy że Slytherinem, oni nie grają fair.
Dochodzi do tego fakt, że ich szukającym jest Regulus Black.
Syriusz będzie chciał się pokazać z dobrej strony, więc za wszelką cenę będzie bronił naszej bramki. I dobrze.

Na randkę z siostrą Evans będę musiał się przebrać. W sumie każdy kto gra, to się przebierze w szatni. Tyle dobrego, że nie trzeba lecieć do dormitorium.

- HALO, ZIEMIA DO JAMESA! IDZIEMY?! - darł się, nikt inny jak, Black.

- Nie drzyj japy, Łapo, zaraz, tylko się ubiorę. - odpowiedziałem, wchodząc do łazienki i zabierając ze sobą ubrania.

Po kilku minutach wszyscy razem wyszłyśmy, kierując się na śniadanie.

Zajęliśmy nasze stały miejsca. Dziewczyny już tam były.

- Jak tam, wyspani?
-  Bo ja nie. - powiedziała zaspana złotowłosa.
-  Pewnie, że tak. Dziękuję za troskę. - odpowiedziałem sarkastycznie.
- No oczywiście, że nie wyspane. Jak wczoraj się ostro schlałyście...- dopowiedział Black.
- A ty skąd wiesz...? - spytała podejrzliwie Mary.
- A podobno to ty kazałaś Liv się do nas włamać, nie ładnie...- mówił Syriusz, kiwając palcem na boki.

McDonald zarumieniła się wściekle.

- Jak zjecie, to do szatni biegiem!! - krzyknął Tyler, kapitan naszej drużyny.
A sam poszedł już do miejsca zbiórki wraz z Mattem - naszym szukającym i jego najlepszym kumplem.

- Stresujesz się? - zapytała się Evans mojej siostry.
- A jak myślisz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, blada jak ściana Liv.
Chciałem coś powiedzieć, ale nagle, znikąd wyrósł przed nami nasz przyjaciel, Frank.
- Nie obrazicie się jak porwę Alicję jeszcze przed meczem...dzięki.
Do zobaczenia. - zabrał Ale i wyszli z Wielkiej Sali.

- Jednej wariatki mniej. - skomentował Łapa.
- Syriusz! - zareagował Remus.
- No co!? - wykłócał się dalej Syriusz.

- Dobra, idziemy. - nakazałem.
Wszyscy członkowie drużyny wstali.
Dziewczyny zostały przy stole, miały dojść później.

- Oczekuję cię na trybunach, Evans. - posłałam w jej stronę oczko.

Dzisiaj była za cicha, coś nie gra, nie wykłócała się. Może to przez kaca, albo ciągle się boczy o jej siostrę.

Spojrzała na mnie, jakby dopiero zauważyła moją obecność i odpowiedziała z obojętnością:

- Wal się. - codzienność.
- Też cię kocham. - powiedziałem i opuściłem pomieszczenie razem z Liv i Syriuszem.

- Nie zapędzaj się, bracie. - Syriusz chce mnie przystopować.

- Zobaczysz, jeszcze będzie moja. - odpowiadam z zapałem.

- Umawiając się z jej siostrą, nie wróżę ci dobrego...- dołączyła się do rozmowy siostra.

- To ma wzbudzić w niej zazdrość. - tłumaczę.

- Ją jeszcze to bardziej zezłościło, ale rób jak uważasz. - powiedziała i zaczęła otwierać drzwi frontowe.

- Liv! Co ty robisz? - spojrzała nam mnie nic nie rozumiejącym wzrokiem.

Wskazałem głową na drzwi.

- Od tego masz nas. - popchnąłem drzwi i wyszliśmy na zewnątrz.

Spojrzała na mnie z uznaniem i poklepała po plecach.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz