Rozdział 8: Okropna ocena

95 1 0
                                    

Pov: Liv

Wstałam dzisiaj o 6. Umyłam się, zjadłam śniadanie, umalowałam się i ubrałam mundurek. Niby zwykły poranek, ale później przydarzały się niezwykłe rzeczy.

Niedawno pisaliśmy sprawdzian z numerologii i czekamy aż prof. Mosar je sprawdzi. Czekam pod klasą razem z Huncwotami i z dziewczynami.

- Jak myślicie co dostaniecie? - pytam.
- Ja oczywiście Wybitny. - odpowiada Black.
- Ja tak samo. - odpowiada Remus z Lily.
- A ty Peter? - pytam się go.
- Ja..... myślę, że.... chyba Zadowalający.... - odpowiada, jąkając się.
- Dziewczyny?
- Zobaczy się. - odpowiedziały.

Gadaliśmy sobie aż zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy i usiedliśmy w ławkach.

- Sprawdziłem wasze sprawdziany. Zaraz wam rozdam. - powiedział i zaczął ich szukać w torbie.

- Jakiś jest dzisiaj roztrzepany. - zauważyła Alicja, z którą dzieliłam ławkę.
- Nie tylko dzisiaj. - odpowiedziałam i się zaśmiałam.
Alicja na mnie spojrzała i się zachmurzyła.
- Ej, co jest? - zapytałam, widząc jej minę.
- Eh, pokłóciliśmy się z Frankiem.
- Ooo, przykro mi.
- No, bo on jest ostatnio jakiś dziwny... - powiedziała zamyślona.
Postanowiłam jej nie przeszkadzać.

- Znalazłem!!! - krzyknął na całą klasę nauczyciel i zaczął rozdawać.
- Black, Potter Powyżej oczekiwań. - rozdał im.
- Evans i Lupin Wybitny. Doskonale. Wspaniale. - zachwycał się.
- Pettigrew, Meadowes Troll. Tragedia.
- McDonald, Gilbert Zadowalający. Nieźle.
- Potter, Parker, Doyle Okropny. A reszta Nędzny. Zapiszcie temat. - powiedział i podszedł do tablicy zapisać temat.

Jak prof. Mosar wyczytał moją ocenę to zamurowało mnie. Nie spodziewałam się Okropnego. Najwyżej Zadowalający. OKROPNY!!! JAK TO MOŻLIWE!!!!  Przecież uczyłam się na to, umiałam to. Co powiedzą rodzice jak się dowiedzą, że mam złe oceny?  Co powie James? Ooo, Merlinie!! Błagam dopomóż mi.

Zadzwonił dzwonek i wybiegłam jak najszybciej z klasy, żeby nie musieć z nikim rozmawiać. Udałam się do łazienki dziewczyn. Zamknęłam drzwi i zsunęłam się na ziemię. Zaczęłam szlochać. Później płacz zamienił się w wycie.

Dlaczego mnie to spotyka? Do tej pory uczyłam się wzorowo. Teraz dostałam Okropny i co teraz będzie?!  Czy będę mogła to poprawić?! Proszę, Merlinie!!

Płakałam tak dopóki nie poczułam chłodu dochodzącego zza drzwi. Podniosłam się i wyszłam. Nie było nic niepokojącego. Zauważyłam, że się ściemniło. To znaczy, że ominęły mnie lekcje i posiłki. Jak ja się im wytłumaczę. Wejdę do dormitorium jak gby nigdy nic. Wchodzę przez portret i od razu te przygłupy (czyt. James i Syriusz) mnie zauważyły.
- Gdzieś ty do diabła była?! - darł się James.
- W toalecie. - odpowiedziałam cicho.
- W TOALECIE?! W toalecie?!?! - drze japę mój brat.
Ominęłam go i już wchodziłam na schody, gdy złapał mnie za nadgarstek.
- Poczekaj, mamy do pogadania.
Wyszliśmy na korytarz.
- Co ty sobie wyobrażasz? - powiedział już spokojniej.
- Po prostu załamałam się tą oceną, James. Zawsze byłam wzorową uczennicą a teraz się pogorszyło i sama nie wiem co robić...
- Na pewno nie uciekać na cały dzień. Wiesz, jak ja się martwiłem. - powiedział i mnie przytulił.
- Wiem, brat, wiem.
- Oceną się nie przejmuj. Damy ci korki.
Zaśmiałam się. Weszliśmy do Pokoju Wspólnego z lepszymi humorami.

Pov: Syriusz

Po numerologi Liv zniknęła. Bałem się, że może coś jej się stało. Na przerwie poszedłem do dormitorium sprawdzić na mapie, ale ona jakimś niezwykłym cudem się zgubiła. Ostatnio ją miał James, ooo Merlinie.
Ciekawe, gdzie ją zapodział trzeba się go spytać.
Wracając, martwiłem się o nią jak nie wiem co. Nigdy nie zależało mi tak na kimś. Dziwne uczucie. Gdy w końcu się pojawiła cała we łzach, zmartwiłem się. Myśl, że ktoś ją skrzywdził. Ale później wszystko się wyjaśniło. James mi opowiedział dlaczego zwiała z lekcji. Oceny. Przecież to nie koniec świata. My x Jamesem jakoś jeszcze żyjemy. Niby mamy dobre oceny, ale czasem coś tam złego wpadnie. Mam pewien pomysł. Może, żeby poprawić jej humor, zaproponuje korki, no na tą poprawę. Zaproponuję jej to na dzisiejszym szlabanie. A właśnie!!! Szlaban!! Która godzina?!
Patrzę na zegarek i widzę za pięć dziewiętnasta.
- Dobra chłopaki, ja lecę.
- Gdzie? - pyta, nic nie rozumiejąc James.
- Na szlaban, ktetynie.
- No tak, zapomniałem. Liv zaraz przydzie. Mam nadzieję. - odpowiada i idzie w kierunku damskich dormitorium.

Idę sobie powoli na ten szlaban. Liv przyjdzie. Musi, bo jak nie, to dostanie coś gorszego do roboty niż układanie książek w bibliotece. Patrzę na zegarku i jest trzy po siódmej. Parę minut spóźnienia to w moim stylu.
Wchodzę do biblioteki, witam się z panią Pince i idę w wskazanym kierunku przez panią Sprout. Zostało nam jeszcze kilka dni szlabanu. Czekam na Liv, bo przecież nie będę tego układać sam.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - słyszę jak Liv wchodzi i idzie w moim kierunku.
- Co tak stoisz?
- Czekałem na ciebie. - odpowiada nonszalancko.
Ona prycha i siada na stole.
Postanowiłem jej zaproponować mój pomysł.
- Tak się zastanawiałem.... - czekam na jej reakcję. Cisza, więc uznaje to za zgodę i kontynuuję.
- No bo dostałaś Okropnego z Numerologii .....
- Spostrzegawczy jesteś. - mówi sarkastycznie.
- Daj skończyć. No więc chciałem zaproponować ci korki. Na tą poprawę, co ma być w przyszłym tygodniu. Co ty na to?
- I ty tak z własnej nie przymuszonej woli? Z dobrego serca? - pyta, niedowierzając.
- Takie masz o mnie zdanie. - mówię i podchodzę bliżej stołka.
- Nic w zamian??
- No nie, kurde, Liv. Po mimo wszystko jestem dobrym człowiekiem. Serio.
- Mówi chłopak, który dręczy najlepszego przyjaciela mojej przyjaciółki.
- Mam powody, ok?!
- Dobra, luz.
- To co?
- Niech stracę. Kiedy?
- W sobotę, kiedy wszyscy będą w Hogsmede.
- Co? A może też chciałam iść?
- Musisz się poświęcić dla swojego dobra, złotko.
- Ale nie chcesz mnie zamordować bez świadków? - pyta się i wybucha śmiechem.

Jak ja go uwielbiam, mógłbym go słuchać godzinami. Ale się zgodziła!

Później układaliśmy książki. To znaczy Liv układała po części. Ja tez coś zrobiłem. Nie jestem takim leniem. Jutro czeka nas kolejny dzień pełen obowiązków, na dodatek za tydzień w sobotę będzie mecz Slytherin - Ravenclaw, na który muszę iść z Jamesem, żeby podejrzeć jaką taktykę mają Ślizgoni, bo gramy z nimi za 3 tygodnie. A teraz tylko marzę o spanku. Idziemy Z Liv do Pokuju Wspólnego, kiedy mówi:
- Może pójdziemy jeszcze się przewietrzyć na Wierzę Astronomiczną? - powiedziała i zrobiła słodkie oczka. Nie mogłem jej odmówić.
- Jeśli tak bardzo chcesz.
Poszliśmy po cichu, żeby nikt nas nie słyszał. I Merlinie, nie dostać kolejnego szlabanu. Na samej wieży było zimno i wiał mocny wiatr. Po mimo to, że Liv miała samą bluzkę nie widać było u niej dreszczy. Oparła się o barierkę i zamknęła oczy.

Podszedłem bliżej....

×××××
Chciałabym wiedzieć czy wam się podoba moje dzieło, dlatego piszcie w komentarzach.
×××××


Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz