Rozdział 31: Sen

42 0 0
                                    

Początek lekcji Historii Magii

Pov: Syriusz

Nie mając nic innego do roboty, położyłem się na ławce i niedługo po tym usnąłem. Miałem pewien sen. Była to chwila z Sylwestra. A dokładniej, pocałunek z siostrą Rogacza. Tylko jakiś inny, lepszy. Jakby to była naprawdę ona. Z duszą i ciałem. A wyglądał on tak:

Całą resztę dnia szukałem Liv, chciałem jej podziękować za pomoc w uratowaniu z pożaru. Dzięki niej żyje. Wszędzie już szukałem, nie byłem tylko na tarasie, więc poszedłem tam sprawdzić, i jak się okazało, trafiłem. Siedziała na bujanej huśtawce, kiedy mnie zobaczyła. Od razu do mnie podbiegła i zaczęła sprawdzać czy nic m nie jest.

- Syriusz, jak dobrze, że nic ci nie jest. Wiesz jak ja się martwiłam. - mówi Liv zmartwiona.
- Nic mi nie jest.
Szukałem cię, ponieważ chcę ci coś powiedzieć. - oznajmiam.
- Mhm. - mówi, patrząc mi w oczy.

- Wiesz, kiedy cię poznałem, chciałem po prostu z tobą flirtować.  Dziś wieczorem poczułem, że chcę cię chronić. Jak to się dzieje?  Nie jestem bohaterem, Liv. Nie robię nic dobrego. Tego nie ma... we mnie. - wyznaje.
- Napewno jest, Syriusz. Każdy z nas jest dobry, na swój sposób, ale jest. Nie możesz tak o sobie mówić, słyszysz mnie? Poza tym, świat nie dzieli się na dobrych i złych ludzi, bo każdy ma w sobie tyle samo dobra, co zła, tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy, taka jest nasza natura. A ty przeszedłeś dużo złych rzeczy, przez swoją rodzinę. To przez nich tak myślisz. Ale to nie jest prawda. Wybrałeś dobro. To się liczy. Nie zważasz na nich, masz własne wartości i przekonania, które cenisz. -  mówi powoli, patrząc mi intensywnie w oczy.

Zaskoczyła mnie tą przemową. Jestem jej bardzo za to wdzięczny. Że mnie rozumie, że mnie wspiera, podnosi na duchu. Za to ją właśnie uwielbiam.

-  A Lily... która, mimo że ma podstawy, by mnie nienawidzić, nadal pomogła ci mnie uratować... - mówię jeszcze, żeby stawić mnie w złym świetle. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Nie jestem idealny. Nikt nie jest, a na pewno nie ja. Ale ona ma blisko do ideału.

- Dlaczego brzmisz na takiego zaskoczonego? - pyta, nie dowierzając.

Lily Evans mnie nie nawidzi. Może nie tak bardzo, jak Jamesa. Ale nadal.

No dobrze. Nie jest to nienawiść, ale ogromna niechęć. Znęcamy się nad Severusem, jej przyjacielem, i nad innymi, robiąc im kawały, za to obejmują nam punkty. A ona ciężko na nie pracuje i musi nas znosić po tym wszystkim, bo jesteśmy przyjaciółmi jej najlepszej przyjaciółki.

- Ponieważ zrobiła to dla ciebie. Co oznacza, że ​​gdzieś po drodze zdecydowałeś, że warto mnie ocalić.  Chciałem... podziękować ci za to. - mówi i przybliżam się do niej.
- Syriusz. Wiesz, że cię uwielbiam i zawsze będę cię chronić, choćby nie wiem co. Zależy mi na tobie. - mówi, łapiąc mnie za policzki.

Patrzymy sobie głęboko w oczy, nie mogąc się ruszyć. Ocknąłem się pierwszy i zacząłem się przybliżać do jej twarzy. Ona nie stawiała oporu, więc przybliżyłem się bardziej, aż dotknęliśmy się twarzami. Ostatni raz popatrzyłem jej w oczy, zanim złączyłem nasze usta w pocałunku. Od razu go odwzajemniła, nie musiałem długo czekać. Złapałem ją w talii i przyciągnąłem do sobie, kiedy chciałem pogłębić pocałunek, usłyszałem:

- SYRIUSZ! HALO! KONIEC SPANIA! - ktoś krzyczy mi do ucha.

Obudziłem się z tego pięknego snu. Zakodowałem, że koniec tej nudnej lekcji i czas na przerwę. Więc wychodzimy z klasy. Mówię Jamesowi, że musimy porozmawiać na osobności, więc oddzielamy się od innych i wchodzimy do męskiej łazienki, która jest najbliżej.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz