Rozdział 43: Plan Pottera

34 0 0
                                    

Pov: James

Po zobaczeniu Remusa na naszej mapie, jak najszybciej pobiegłem na wieżę astronomiczną.

Po drodze spotkałem moje fanki i innych ludzi, którzy mi gratulowali wygranego meczu, lecz nie miałem za dużo czasu, nie wiadomo, co Remus tam wyczynia.

Dobiegłem do miejsca docelowego i wbiegam po schodach na górę.
Remus stoi tyłem do mnie przy barierce.
Chyba nie odczuwa mojej obecności, bo się nie rusza, ale zawsze przed pełnią ma wyczulone zmysły, więc podejrzewam, że słyszy bicie moejgo serca lub chociażby oddech.

- Co tu robisz, James? - zapytał, a ja stanąłem wryty.
- Skąd wiedziałeś...?
- Masz charakterystyczny chód.
A poza tym już stąd słychać twoje puszenie się. - oznajmił spokojnym głosem.
Zawsze tak reaguje na tego typu sytuacje.
- Bez przesady. - odpowiadam.

- Wracając, co tu robisz? - pyta ponownie.
- Przyszedłem tutaj po ciebie, bo zobaczyłem na mapie, że tu jesteś i pomyślałem, że chcesz skoczyć. - odpowiedziałem, bez zająknięcia, całą prawdę.
- Czy ty w ogóle mnie znasz, Rogaczu...? - zapytał mnie.

-  Oczywiście, jeszcze pytasz, ale to nie ważne, wracamy, zaraz impreza. - mówię i podchodzę bliżej niego.
- Nie mam ochoty na imprezowanie. - odpowiada skołowany.
- Za to, co jej powiedziałeś, czeka cię istne piekło od dziewczyn.
Ode mnie też zaraz ci się dostanie, chyba, że wrócisz ze mną. - mówię spokojnie, zaraz się odpalę, jeśli zechce tu zostać sam, w samotności aż do końca tego paskudnego dnia.

- Poza tym, zaraz przyjdzie Łapa i mam super pomysł. - oby wykazał inicjatywę, to mu powiem, co planuję.
- Jak pewnie nie wiesz, całowałem się z Evans. - oznajmiam dumny ze swojego osiągnięcia.
- Co? Z Antonią? - pyta zszokowany.
- Myślałem, że wy tylko tak...żeby wkurzyć...
- Nie, no co ty. Z Lilką. - przerywam mu.
On się zamyka i na mnie patrzy jeszcze bardziej zszokowany.
Uśmiecham się pięknie na znak, że nie mam zamiaru tego odwołać i to jest prawdą.

- Codziennie mnie zaskakujesz. - podsumował.
- To jeszcze nie wszystko. Jak się pewnie domyślasz, mi to nie wystarcza... - oznajmiam.
Zachęca ręką, żebym kontynuował.
- Mam plan i do tego jest mi potrzebny Syriusz, więc chodźmy już.
Musisz zobaczyć, co się niedługo odpieprzy. - mówię i idę, ciągnąc za sobą Lunia.

W końcu się złamał i poszedł, ledwo, ale jednak.
Będzie musiał się kryć przed dziewczynami, ale cóż...trzeba się liczyć z konsekwencjami swoich czynów.

Dotarliśmy do naszego dormitorium i zastaliśmy już Syriusza, który próbował wyciągnąć od Petera, gdzie się podziewamy.

- Gdzie wy, do jasnej cholery, się szlajacie?! - pyta zbulwersowany Black.
Opowiedziałem całą sytuację.
- O fuck. Luniek, masz przesrane. - mówi.
- Dziękuję ci, Łapo, za pocieszenie.
- Nie będę owijać w bawełnę.
- Szykujcie się już powoli. - mówię do Peta i Rema.

A Syriusza biorę za ramię na słowo do klopa.
- Mam genialny pomysł, padniesz z zachwytu. - mówię podekscytowany.
- No dalej, oświeć mnie. - mówi znudzony.
Przewracam oczami na jego zachowanie.
- Użyjemy znowu eliksiru wielosokowego...- mówię w końcu.
Patrzy na mnie, jak na kosmitę.
Po chwili się śmieję ze mnie.
-  I co? Znowu zamkniesz mnie w pierwszym lepszym schowku? - pyta.
Przeczę głową.

- Całowałem się z Evans. - palnąłem, po minucie niezręcznej ciszy.
- Nie chrzań! Poważnie? - pyta, niedowierzając.
Opowiedziałem mu całą historię, pomimo, że miałem im wszystkim to zrobić, ale jeśli Peter będzie nalegał, to mu to grzecznie skrócę.
- Ziom, i ty to nazywasz całowaniem. Nie rób z siebie jeszcze większego idioty niż jesteś. - powiedział i wyszedł się ubrać na dzisiejszy wieczór, ale i tak przez godzinę ja będę nim, a on mną, cóż...I tak ubiorę się, tak jak ja tego chcę, ale i tak Syriusz ubiera się podobnie do mnie, więc żadnej różnicy to nie robi.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz