-Nie, Liv mi mówiła. A poza tym to jest to... logiczne i ... oczywiste. - poprawiam się
- Chciałam ci podziękować. - już mam u Evans przesrane.
- Za co? - pyta zdziwiony.
- Za wszystko. Za to, że jesteś takim dobrym, opiekuńczym bratem. - postanowiłam mu to powiedzieć, bo przecież nie powiem mu tego jak będę sobą.
- Evans, czy ty się dobrze dzisiaj czujesz? - pyta mój brat.
- Nie no, serio mówię. - mówię.
- Nie wiesz wszystkiego.
- A właśnie, że wiem. - mówię stanowczo. A on na mnie dziwnie patrzy. Nie dziwię mu się. Evans tak by się nie zachowywała.
- Bez komentarza.Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Coś długo Lily nie przychodzi. Może coś się stało? Może spotkała Syriusza albo dziewczyny?
Po chwili James uniósł wzrok na mnie, chwilę popatrzył i powiedział:- Byłem idiotą.
- Tak, racja. - wtrąciłam. Ale do czego zmierza.
- Ponieważ przez sekundę myślałem, że nie muszę czuć się winny. - mówił dalej.
- O czym ty mówisz? Winny za co? - pytam, nie rozumiejąc.
- Winny za to, czego pragnę. - odpowiada, patrząc mi w oczy.
Merlinie.
- James...
- Wierz mi, rozumiem. Przyjaciółka wroga i takie tam. - schodzi ze schodków, ale się zatrzymuje i mówi:
- Jeśli mam się za coś czuć winny, to chcę się czuć winny za to. - idzie w moją stronę i ....... mnie całuję. W usta.
Merlinie, ja mam dziś pecha. Nie będę się ruszać. Poczekam jak odejdzie sam. Odkleja się, głupkowato uśmiecha i mówi, że spotkamy się później. Odszedł. Muszę usiąść. Co się właśnie wydarzyło?!
Pov: Lily
Poszłam do łazienki, zostawiając Liv na tarasie. Niedługo musimy iść wypić kolejną dawkę, ale chyba już ostatnią. Chcę też pobyć sobą. Tamte dawki zostawimy na kiedy indziej. Idę sobie aż nagle zza rogu wyskakuje Black.
- Uważaj jak łazisz. - mówię do głąba.
- Oj, Potter. To ty na mnie wpadłaś. - jeszcze ma szczelność się wykłócałać.
- Zejdź mi z drogi, dobrze ci radzę. - mówię jeszcze grzecznie.
- Chodź zatańczyć. - słyszy jakąś dziwną melodię i ciągnie mnie na parkiet. Na gacie Merlina.
- Pamiętasz tą piosenkę? - pyta, łapiąc mnie jedną ręką w talii, a drugą trzyma mnie za rękę.
- A powinnam? - pytam. Chociaż dowiem się czegoś ciekawego. Ale chyba nie będzie chciał powtarzać pocałunku...
- Wtedy, kiedy tańczyliśmy na moich urodzinach, leciała ta piosenka. -
tłumaczy.
Oho.
- Nie pamiętam. - mówię.
- Hmm. Więc to... My.. Nic nie czujesz?
- Nic nie czuję. - odpowiadam ciekawa rozwoju akcji.
- Nie wierzę ci. - mówi Black.
- Nie obchodzi mnie to. - śmieję się w duchu.
- Więc, nie pamiętasz, jak to jest, kiedy tańczymy? Kiedy moja ręką dotknęła twojej talii? - mówi i bardziej napiera na moją talię.
- Nie. - mam ubaw, ciekawe doświadczenia Liv ma w życiu.
- A co powiesz na to... Kiedy nasze palce się zetkną? - pyta, ściskając moje palce swoimi.
- Nic.
- A to? - przechyla mnie do tyłu.
- Czy twoje serce naprawdę nie chce pamiętać? - pyta, odstawiając mnie.
- Jakie serce? - szepcze.
Nadal tańczymy, kątem oka zauważyłam siebie, czyli Liv, patrzącą na nas.Pov: Liv
Po tym tragicznym wydarzeniu (czyt. pocałunku z moim bratem), poszłam znaleźć Lily. Weszłam do domu i kierowałam się do salonu. I co zobaczyłam? Blacka, tańczącego z Lils. Obejrzałam cały taniec. Wyglądał dosyć specyficznie. Muszę pogadać o tym wszystkim z Rudą. Zauważyła mnie, po chwili podchodzi do mnie.
- Co to miało być? Czekałam na ciebie. - powiedziałam, chociaż gdyby zobaczyła co, się tam dzieje, to by mnie zabiła.
- Black mnie porwał. Dosłownie. Mówię ci. - tłumaczy się. Odpuszcze jej.
- Okey. Liv, idziemy do łazienki na górze. - mówi tajnym kodem, żeby nikt nie usłyszał prawdy.
Poszłyśmy do toalety, już nie piłyśmy więcej tego ochydctwa. Zamienialiśmy się sukienkami i znów byłyśmy sobą na resztę imprezy. Jest 23³⁰, więc jeszcze pół godziny i rok 1976. Zeszłyśmy na dół.
- Bez komentarza dzisiejsze wydarzenia. - mówię.
- Zgadzam się. - odpowiada.Rozdzielamy się na razie. Lily, teraz prawdziwa, odchodzi w kierunku kuchni. A ja idę do stołu z napojami.
Spotykam tam Petera. Witam się grzecznie.
- Hej, Pet. Wiesz, gdzie są twoi przyjaciele?
- Poszli na chwilę do ich pokoju. - odpowiada.
- Dzieki, pójdę to sprawdzić. - nie zatrzymywał mnie, więc poszłam.Weszłam po schodach i minęłam całującą się parę. Merlinie. Nie chcę tego widzieć ani nic. Bo mam traumę, ludzie. Całowałam własnego brata i do tego bliźniaka, co z tego, że w ciele Lily, ale przeżycia zostaną ze mną.
Otwieram drzwi i widzę chłopaków rozwalonych na łóżku. Spojrzeli na mnie zdziwionieni.
- Co wy tu robicie? Impreza sama się nie rozkręci. - mówię.
- Odpoczywamy. - odpowiadają.
- Po czym? Po piciu? - pytam.
- Zaraz przyjdziemy. - mówi James. Nie jestem w stanie mu spojrzeć w oczy.
- Czekam na ciebie, Black. Zatańczymy. - mówię mu. On od razu wstaje i biegnie do mnie.
- Z chęcią. Czyżbyś sobie raczyła przypomnieć? - pyta.
- Niewykluczone. - odpowiadam.Idziemy na parkiet. Akurat poleciał wolny kawałek. Więc położył swoje ręce u mnie pasie, a ja na jego kark.
- Jak się bawisz? - pytam.
- Najlepsza impreza wszechczasów. - odpowiada.
- Dlaczego? - pytam zaciekawiona, co takiego się stało.
- Musimy porozmawiać o tym, co się stało. - mówi.
- Tak, wtedy w tańcu się z tobą droczyłam. - myślałam, że o to chodzi.
- Ja nie o tym. - mówi mi.
- A o czym? - pytam. Czego nie wiem?
- Przecież wiesz. Wcześniej, na tarasie. Rozmawialiśmy, daj spokój. Całowaliśmy się. - mówi. A mnie kompletnie zamurowało. Lily się całowała z Black'iem. Merlinie. To nic w porównaniu do mnie. Ale teraz będzie mi to wypominał.
- CO?! - pytam, i chce odejść, ale mowi:
- Chcesz zapomnieć, to dobra. Ale ja nie mogę. - mówi i mnie puszcza, bo przyszedł James.
- Co tam u was? - pyta.
- Wspaniale. Muszę się napić. - mówię idę do baru.
- Nie przesadzasz, siostra?
- Niee... - trochę już jestem jakby pijana. Nie chcę nic pamiętać z tego wieczoru.
- Wyluzuj trochę.
- Jasne. - odpowiadam.
- Też powinieneś się napić. - mówię.
- Nie chce mieć kaca w nowym roku.Po chwili przychodzi Lily. O nie...
- Hej, ludzie.. - też jest jakby troszeczkę pijana, ale tylko troszeczkę.
- Ej, Evans, umówisz się ze mną?! - pyta James.
- Lecz się, Potter. - odpowiada ozięble.
- Nawet po tym wszystkim? - mówi smutno. Żal mi go.
- To znaczy, po czym? - jest ciekawa, tak samo jak Syriusz.Czas się ulotnić. Wycofuje się powoli, nikt mnie nie widzi, uciekłam na górę do swojego pokoju. Nikt nie wiedzie. Na gacie Merlina, i w co ja się wpakowałam?
Po chwili słyszę głośne kroki zmierzające w moją stronę i krzyk.- OLIVIO EUPHEMIO POTTER!! OTWIERAJ TE DRZWI!! - słyszę.
Jest źle, bardzo źle. Ale czekaj, ona też się całowała. Z Black'iem. Jeśli James się dowie. Ale nie może. Musi myśleć, że to ja. Bo nasz piękny plan poszedłby na marne. Ale i tak ja jestem w gorzej sytuacji. Wpuszczę ją, żeby nie robiła widowiska. Otwieram I widzę całą czerwoną na twarzy przyjaciółkę, a za nią chłopaków, nie wiedzących co się dzieje. Zamykam z powrotem drzwi. Nie usłyszą nas, ponieważ w każdym pokoju są zaklęcia wyciszające.
- Jak mogłaś m to zrobić ?! - już tak nie wrzeszczy, ale jednak.
- A ty?! Całowałaś się z Black'iem!! - też zaczynam krzyczeć.
- Tak, ale to twój brat! - mówi.
- Myślał, że to ty. Słuchaj, nikt nie może się dowiedzieć, rozumiesz?! - pytam.
- Jasne. Obie wpadniemy, ale jak my mogłyśmy robić takie rzeczy, Liv?! - pyta.
- Sana się zastanawiam. - odpowiedziałyśmy sobie wszystko, żeby nie było nie domówień.Pośmialiśmy się, a 5 min przed północą zeszłyśmy do ogródka podziwiać fajerwerki i wypić szampana. Zaczęło się odliczanie.
- DZIESIĘĆ, DZIEWIĘĆ, OSIEM, SIEDEM, SZEŚĆ, PIĘĆ, CZTERY, TRZY, DWA, JEDEN.- wszyscy krzyczą.Wybiła północ. Napiliśmy się szampana, potem złożyliśmy sobie życzenia na nowy piękny rok. Potem padliśmy gdzie popadnie ......
Czeka nas nowy rok, pełen nowych przygód i nowych doświadczeń.
![](https://img.wattpad.com/cover/365419872-288-k118642.jpg)
CZYTASZ
Siostra Jamesa Pottera
FanficLiv Potter to 15-letnia dziewczyna, która do czasu uczy się w Beauxbatons. Lecz później przenosi się do Hogwartu, gdzie odnawia relacje z bratem i poznaje jego przyjaciół. Czy ich polubi? Czy może się w którymś zakocha? Zobaczcie sami.