Rozdział 22: Zmiana ławek w sali od transmutacji

58 0 0
                                    

Poprzednio:
Po minucie się odklejamy i brat wchodzi na górę, mówiąc uprzednio dobranoc.

Pov: Syriusz

Byłem tak wściekły. Dlaczego?! Skąd mam wiedzieć? Przecież nic do niej nie czuję. A może jednak... NIE. Jestem Syriusz Orion Black III ja w nikim się nie zakochuję. Tylko zdobywam, zaliczam, zostawiam. Reguła trzech z. Czemu się zdenerwowałem jak zaczęli się całować i ogłosili, że są razem? Merlin jedyny wie.

Poszedłem rozładować całą złość do Pokoju Życzeń. Pomyślałem, że chcę wyładować całą wściekłość. I zaczęły pojawiać się różne rzeczy. Na przykład takie jak worki treningowe. Uderzałem z całej siły aż mi się nabiły siniaki. Całe czerwone ręce, nikt nie może tego zobaczyć.
Czas wracać. Jutro lekcje. Oby tylko ich nie spotkać na korytarzu, tzn. Kaia, itp.

Podaję hasło Grubej Damie i wchodzę do PW. Ktoś siedział na kanapie przy kominku. Była to Liv. Chciałem uniknąć konfrontacji, więc miałem już wchodzić na schody, gdy mnie zauważyła. Wyglądała ponuro, jakoś inaczej niż na kolacji. Postanowiłem podejść, mimo bólu.

- Black.
- Potter.

Usiadłem na kanapę i patrzymy się na siebie. Czekam aż się odezwie.

- Gdzie byłeś? - pyta.
- Nie udawaj, że cię to obchodzi. - odpowiadam ozięble. Patrzy na mnie karcąco.
- No co? Nie byłaś zajęta swoim chłoptasiem? - pytam ironicznie.
- Jesteś zazdrosny? - pyta, dziwnie na mnie patrząc.
- Chyba cię coś boli. - podnoszę głos.
- Uczucia nie czynią cię słabszym. - zaczyna swój wywód.
- One są naszym człowieczeństwem.
- O czym tym pierniczysz? - pytam ostro.
- Syriusz... - mówi miękko.
- Nie jestem zazdrosny, jakbyś chciała wiedzieć. Cieszę się twoim szczęściem, naprawdę. - mówię, żeby nie wyjść na mięczaka.
- To gdzie byłeś? - dopytuje. Co za wścibskie babsko.
- Potrenować, patrz. - pokazuję jej moje czerwone ręce, jako dowód.
Ona bierze je do swoich i ogląda. Patrzę na zegarek i jest już po północy. Nieźle zaszalałem.
- Co ty tam robiłeś? - pyta, udając troskę.
- Nic specjalnego. Zgoda? - proponuję.
- Zgoda. - ściskamy sobie ręce, patrząc w oczy.

Przy tym klimacie, tzn. gorącym kominku i przy niej, zrobiło mi się strasznie gorąco. Puściłem jej rękę i ściągnąłem bluzę. Usiadłem wygodnie na kanapie i spojrzałem z powrotem na nią, patrzyła się na mnie.

- Co?? - pytam.
- Nie, nic. Nic. - mówi, uśmiechając się. Weź, zrozum kobiety.
- Jutro gramy w butelkę u nas w dormitorium, przyjdź, jak chcesz. - oznajmiłem.
Jeśli już wszystko u nas w porządku, to dlaczego nie może być tak jak dawniej. Też sobie kogoś znajdę. A co mi szkodzi.

- Pewnie, że przyjdę. - ma ryzykowny wzrok. Chwila ciszy, ale nie jest ona niezręczna czy coś. Taka kojąca.
- Chodźmy stąd. - mówię nagle. Patrzy na mnie zaskoczona.
- Jest cisza nocna. - mówi Liv.
- No i co? Czym jest życie bez ryzyka? Być może spotkamy Filcha lub McSztywną, ale warto.... chodź. - ciągnę ją za rękę i wychodzimy z PW.

Od razu uderza w nas chłód i mrok. Idziemy sobie, trzymając się za ręce, dodawając w ten sposób otuchy sobie nawzajem.

- Gdzie idziemy? - pyta ciekawa.
- Zobaczysz. - odpowiadam.
- Syriusz...- Co raz częściej używa mojego imienia, nie nazwiska. Miłe.

Patrzę na nią i widzę słodką istotę, która wcale nie wydaje się taka zła, ale jeśli bliżej się ją pozna, to....

Odwracam wzrok przed siebie i znieruchamiam. Widzę obcą postać, zmierzającą w naszą stronę. Przyglądam się bliżej, choć 5 sekund.
Wygląda na człowieka, ale.... kościstego, i to bardzo. Jakby nie spał z przynajmniej 15 dni. Oczy ma zapadnięte, kości wychodzące na wierzch. A na czole napis "Sasha", cokolwiek to znaczy. Jest coraz bliżej, czas wiać.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz