24 grudnia
Pov: Liv
Dzisiaj jest Wigilia. Zjemy ładnie kolację, rozpakujemy prezenty, pośpiewamy kolędy, itd, itp.
Aktualnie jest godzina 12. WSZYSCY uczestniczą w przygotowaniach. James poszedł do sklepu po brakujące składniki. Tata odkurza. Mama piecze pierniki. Syriusz wiesza ozdoby. A ja?
Siedzę w pokoju i od 3 godzin szukam sukienki na wieczór.W czym ja się pokaże!? Przecież w tej durnej szafie nie ma nic ciekawego. Merlinie! Niedługo rodzice nie wytrzymają i każą mi im pomagać. Ale ja musze znaleźć tą sukienkę.
Ok. Jeszcze raz. Ta zielona nie pasuje. Za duży dekolt. Tamta granatowa jest za ciasna. A natomiast ta białą jest za krótka. Niech mnie piorun trzaśnie!!
Muszę się zapytać mamy, może mi doradzi albo da jakąś swoją. Wychodzę z pokoju i od razu się z kimś zderzam. No to już przesada.
Widzę nie nikogo innego jak Blacka, próbuje go wyminąć, ale on idzie w tą samą stronę co ja. I tak z 3 razy.
- Mógłbyś? - zdenerwowałam się.
- Ależ proszę. - powiedział z uśmiechem i wskazał drogę ręką.
Nie odzywałam się już nic. Tylko zeszłam na dół i odszukałam mamy.
- Mamo?
-Tak, kochanie? - spytała troskliwie.
- Nie mogę się zdecydować na żadną sukienkę. Może chcesz mi doradzić.
- Niestety nie mam za bardzo czasu. Pierniki mi się nie mogą spalić. Poproś o radę Syriusza.
- Tak, na pewno mi nieźle doradzi. Już to widzę. - prychnełam.
- No wiesz, Syriusz zna się na kobietach.
- Dobra, nie chce tego słuchać. - weszłam z powrotem na górę.I co zastałam? Syriusza Blacka we własnej osobie siedzącego na moim łóżku i patrzący na te wszystkie porozwalane sukienki. No jaja jakieś.
- Co ty tu robisz? - pytam ze znudzeniem.
- Siedzę i patrzę.
- To widzę, ale... - nie mam siły do niego.
- To dobrze, że widzisz, droga Olivio. Widzisz, przyszedłem tu w celu pomocy. - powiedział dziwnie poważny.
- Ty i pomoc? Nie rozśmieszaj mnie, Black.
- Tak się składa, że Euphemia kazała mi porozwieszać ozdoby w CAŁYM domu. To znaczy, że u ciebie też. Więc wszedłem i zobaczyłem ten syf. - wskazał na sukienki.
- I postanowię ci pomóc w wyborze. - kontynuował.
- No nie wiem.... - zamyśliłam się.
- Dobra. Nie ma czasu. Wkładaj najpierw tą. - dał mi różową.W sumie co mi szkodzi? Doradzi mi.
Weszłam do łazienki, ubrałam ją i wyszłam.
- No no no. Obróć się. - wykonałam niechetnie polecenie. A on oglądał mnie od góry do dołu. Aż ciary mnie przeszły.
- Na wigilię nie pasuje. Ale mogłabyś ją założyć na najbliższą imprezę. Teraz tą. - podał mi granatową.
Weszłam, założyłam i wyszłam.
Postanowiłam nie zwracać uwagi na jego komentarze.
- Ullala... Tą na Wigilię też nie pasuje.
Następna. - podał mi zieloną.
Założyłam ją szybko, wcześniej wchodząc do łazienki i wyszłam.
- Merlinie........To stanowczo nie ta. - teraz podał mi białą.
- Odwróć się. - powiedział i zaczął wgapiać gały w mój tylek, który prawie nie był zakryty przez tą głupią, krótką sukienkę.
- Black!! - Nie wytrzymałam.
- Co? - powiedział nieprzytomnie.
- Daj następną!
Dał mi jakąś z podłogi. Weszłam do można tak powiedzieć przebieralni, i się przebrałam w jakąś czarną sukienkę. To dziwne. Wcześnie jej nie zauważyłam. Przecież ona jest idealna. I to na Wigilię. Wyszłam.
- Okręć się. - polecił.
- Ta jest idealna. - dodał.
- Faktycznie. Jest piękna. Dziękuję za pomoc.
- Zawsze do usług.
- Poczekaj tu chwilę, tylko się na razie przebiorę w zwykłe ciuchy.
- Jasne.
Weszłam i próbowałam rozpiąć zamek, lecz ten ani drgnie. Kurde! Co ja teraz zrobię! Próbowałam jeszcze z kilka razy, ale nic. Muszę w końcu wyjść.
- Liv, wszystko w porządku?
Wyszłam.
- Zamek się zaciął. - powiedziałam mu.
- Daj, spróbuję.
Podeszłam i stanęłam do niego tyłem.
Złapał za zamek, a ten ani drgnął. Spróbował jeszcze kilka razy. Ostatnim razem użył całej swojej siły i coś się ruszyło.
- Jest nadzieja.- szepnał.
Pociągnął i ruszyło. Chwilami czułam jego dłonie na moich plecach i dostawałam dreszczy.
- Już.
Jak najszybciej wyszłam do łazienki i się przebrałam w zwykłe ubrania. Nie chciałam myśleć o tym, co się wydarzyło. Wyszłam.
- Muszę to posprzątać. Więc lepiej już idź. James chyba przyszedł.
- Pewnie. - wyszedł.
CZYTASZ
Siostra Jamesa Pottera
FanficLiv Potter to 15-letnia dziewczyna, która do czasu uczy się w Beauxbatons. Lecz później przenosi się do Hogwartu, gdzie odnawia relacje z bratem i poznaje jego przyjaciół. Czy ich polubi? Czy może się w którymś zakocha? Zobaczcie sami.