Rozdział 62: Pomocna dłoń

33 0 0
                                    

30 min później

- Idziemy do Hogsmede?- spytała Ala.
- Czekaj, jeszcze sekundka. - powiedziałam przymulona. Nieprzespana noc daje się we znaki.
- Zaraz Filch nas nie przepuści. Bo pójdziemy bez ciebie. - namawiały nas dziewczyny.
- To idźcie. Tylko zajdźcie do Zonka. - odparłam.
- A dlaczego niby? - dopytuje Dor.
- Żeby kupić mi łajnobombe. - powiedziałam.
- Po co ci? - pyta Ala.
- Dowiesz się wieczorem. - odpowiedziałam.
- No chodź...bo pójdę po Blacka. - mówi Dorcas.
- I co? Nic mi nie zrobi, jestem na niego wściekła.
- Nie przeprosił cię jeszcze?
- Nie i się nie zapowiada.
- To okropne. Przecież byliście takimi nienagannym przyjaciółmi. Najlepszymi, jeśli chodzi o przyjaźń damsko-męską.
- Ale to było i nie wróci więcej.
- Przestań. I dlatego masz doła?
- Nieee...- mruknęłam znad kołdry.
- Nie wierzę ci. Ale mniejsza o to. Idziemy! Ruszaj swój leniwy zadek i chodź.
- Swoją drogą, to gdzie są Lily i Mary, bez nich nie idę. - oznajmiłam.
- Merlinie. Zajdziemy po nie do SS. Pasi? I zgarniemy po drodze Jamesa.
- A Frank i Peter? - pytam.
- Są już na dziedzińcu.
- Ahh...
- Black nie idzie. - dodała Dor.
- I dobrze, to chodźmy.
- Po tylu latach. - wysłałam jej groźne spojrzenie.
- To nie ty w nocy leczyłaś tych dwóch głąbów. - powiedziałam.

Poszłyśmy do SS. Otworzyłyśmy drzwi.
Remus leżał na łóżku. Koło niego siedziała obok niego. Na drugim łóżku leży nieprzytomna Lily. Co się znowu wydarzyło? Przecież wyszła rano, z tego co mi wiadomo. I teraz ponownie coś.
James siedział na kolejnym łóżku i nim pani Pomfrey się zajmowała.

- Dzień dobry. - powiedziałam, a za mną dziewczyny.
- Dzień dobry, dziewczynki. Skończyłam. - powiedziała pielęgniarka. Skończyła zajmować się żebrami, kostką i łukiem brwiowym Jimiego.

- Jest pan wolny, panie Potter.
- Bardzo dziękuję. - odpowiedział, ładnie się uśmiechając.
- Czegoś potrzebujecie?
- Nie, my tylko przyszliśmy po przyjaciół.
- Niestety pan Lupin musi jeszcze tu zostać z jeden dzień.
- A nie mogłaby pani puścić Remusa...
- Mowy nie ma!
- Ale niech mi da pani dokończyć. Czy nie mogłaby pani puścić Remusa na naszą imprezę urodzinową? - wskazał na siebie i na mnie. Wszyscy wstrzymali oddech. Nawet Remus.
- No nie wiem, nie wiem...Pan Lupin jest bardzo osłabiony.
- Wcale nie. - próbował się podnieść, zrobił to, ale z wysiłkiem.
- Tylko na to przyjęcie. - dodał Remi.
- Błagam. - James rzucił się na kolana.

- Dobrze, już dobrze, panie Potter. Zgadzam się...
- Dziękuję bardzo, pani Pomfrey. Jestem dozgonnie wdzięczny. - próbował przytulić kobietę, ale ta się wycofała i dodała:
- ...ale zero alkoholu i tańców.
- Się wie.
- Przypilnuje go. - odparła dziewczyna Lunatyka.

- Lily może już iść?
- Tak. Myślę, że tak. To zasłabnięcie było spowodowane stresem lub szokiem.
- Przepraszam, to moja wina. Powiedziałem jej to, co robiła po wypiciu amortencji.
- Zaraz, zaraz. - poszła do swojego gabinetu.
Moment później wróciła, intensywnie myśląc.
- Wydaje mi się, że...panna Evans odzyskała pamięć.
- Czyli wie, co się działo podczas "tego"?
- Dokładnie.

James szybko wyszedł z pomieszczenia. Na brodę Merlina. Nigdy nie dotrzemy do Hogsmede.
Musimy kupić zapasy na imprezę.

Lily oprzytomniała. Błądziła nieobecnym wzrokiem po Skrzydle.
- Boli.
- Zaraz dostanie pani środek przeciwbólowy.

- Chyba nie pójdziemy do Hogsmede...
- Dobra, chodźcie, idziemy same.

Poszłyśmy. Na dziedzińcu spotkaliśmy Peta i Frankiego.
- Co tak długo?

Filch się nam przyglądał.
Daliśmy mu nasze zgody i poszliśmy w końcu do wioski.

- Szkoda gadać. - powiedziałam.
- No powiedzcie. - nalegał Longbottom.
- No więc...najpierw Liv nie chciała wstać. - mówi Alicja.
- Nie wyspałam się. - powiedziałam na swoją obronę.
- Później poszliśmy do ss.
- Po jakie licho?
- Mary tam przesiadywała z Remusem i Poppy opatrywała Jamesa.
- A gdzie on teraz jest?
- Wyobraź sobie, że Lily tez jest w SS.
- Na gacie Merlina.
- Podobno zemdlała. Ale to nie jest najgorsze. - mówiła dalej Ala.
- A co może być jeszcze gorsze?
- Lily odzyskała pamięć po amortencji.
- O cholera.
- Noo...to musi być straszne przeżycie. Wiedzieć, co się robiło względem tej danej osoby pod wpływem eliksiru.
- A James po tym jak usłyszał tą nowinę, wybiegł z SS. - dodałam.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz