Rozdział 21: Ukrywanie się

70 1 1
                                    

Pov: Liv

Oczywiście teraz leżymy tak razem na tej brudnej podłodze, której Filch napewno jeszcze nie umył. On pode mną, a ja na nim. Ruszyć się nie mogę... ale czy chcę?

Tak, chcę. I to już. Próbuję wstać, ale gamoń mnie trzyma.

- Puszczaj. - mówię.

Jestem za blisko. Za. Blisko. Podnoszę głowę wyżej i się rozglądam czy ktoś tędy nie przechodzi czasem. Ma moje jedyne dzisiaj szczęście widzę Pana Filcha.

- Panie Filch! - wołam.

Syriusz na mnie dziwnie patrzy. Nie dziwię mu się. Filch podchodzi, patrzy na nas bardzo specyficznie, i pyta się czego. No, nie mogę. Ja się do niego tak ładnie zwracam, tymczasem on.
Trudno. Życie.

- Czy może Pan zabrać tego młodzieńca ode mnie? - od razu się ucieszył.

Tymczasem Black delikatnie mnie podniósł, postawił i pobiegł w kierunku Pokoju Wspólnego. Filch odszedł ze smutną miną. Ja to mam sposoby. Problem z głowy.

Teraz udam się również do Pokoju Wspólnego. Jutro już są lekcje, więc trzeba się jako tako przygotować. Lily i Remus już zagościli w bibliotece. Ja nie mam zamiaru tam iść. Spakuję tylko potrzebne książki na jutro i już.
McSztywna rozdała nam plany lekcji podczas śniadania, więc mam potrzebną mi wiedzę.

Idę sobie tą samą drogą, którą uciekał Black. Nigdzie go nie widzę, więc pewnie już jest w PW.
Wchodzę do pomieszczenia, uprzednio podając hasło, które wymyślił jakiś człowiek bez rozumu. Mniejsza o to. Wchodzę po cichu, rozglądam się czy za rogiem nie stoi Black, bo może mi nieźle wkopać za to. Nie ma go, więc idę spokojnym krokiem do dormitorium. Jestem na schodach. Otwieram drzwi do mojego pokoju. Dziewczyny tu są. Jestem bezpieczna.

- Witam was.- mówię już na luzie.
- Gdzie ty byłaś tyle czasu? - pyta Lily.

Niech nie przesadza, nie było mnie raptem godzinę. Oni zdążyli się pouczyć i wrócić z biblioteki. Na wszelki wypadek dziś już zostanę w dormitorium.

- Nie dramatyzuj. Wcale długo to nie było. - mówię.
- 4 godziny, to nie dużo? - pyta, a mnie zamurowało.
- Ile?! - drę się na cały zamek, jak to ja.
- Co ty robiłaś tyle czasu? - pyta, tym razem Ala.
- Aaa, no oprowadzałam Kaia po zamku. - mówię im w skrócie.
- Uuu. - piszczą dziewczyny.
- Widziałam go na uczcie powitalnej, całkiem, całkiem, powiem ci. - mówi Mary.
- To mój przyjaciel. - mówię zawstydzona. Nie wiem czemu.
- Dobra. Ale że tak długo? - pyta Meadowes.
- No nie. Później zaczepił mnie Black. - opowiadam im całe zajście.
- O Merlinie. Ty serio chciałaś go wydać Filchowi!? - śmiały się z tego.
- Wiecie... innego wyjścia nie było. - powiedziałam, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
Na gacie Merlina. A jeśli to on?
Bez słowa pobiegłam do toalety i się zamknęłam na klucz. Słyszałam jakieś chichoty. Wredne baby. Ktoś otworzył drzwi.
Słyszę dźwięki:

- Hej Evans, umówisz się ze mną? - zapewne to James przyszedł, a Lily otworzyła.
- Przejdź do rzeczy. - mówi Ruda.
- Aż tak szybka jesteś? - odpowiada James, mój dowcipny braciszek.
- Potter. - mówi Lily.
- Dobra, już dobra. Jest Liv? - pyta.
- Niestety jej nie ma. - podziękuję jej bardzo później.
Nie chcę z nimi rozmawiać, będą mnie oskarżać, że chciałam wydać jednego z nich. No cóż... Słyszę jak drzwi się zamykają. Mogę wyjść. Tak myślę.

- Liv. - mówi Lilka.
- Będziesz musiała w końcu wyjść. - dodała ze śmiechem.
- Jutro na lekcje dopiero. - postanawiam.
- A kolacja? - pytają.
- Nie zjem. Zaraz się zaczyna, a ja nie jestem głodna, więc...rozumiecie.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz