Rozdział 65: Leniuchowanie

20 0 0
                                    

~ Liv Potter ~

Obudziłam się około godziny dwunastej. Nikogo w dormitorium nie było. Nie ma się co dziwić, pewnie wszyscy siedzą w pokoju wspólnym lub gdzieś spacerują, a nie będą się lenić tyle czasu w łóżku. Nie wypiłam wczoraj za dużo, dlatego jeszcze w nocy, przed spaniem, sobie rozmyślałam nad tym i owym. I doszłam do wniosku, że poszłam wtedy do Marleny w wyraźnym celu - poinformowaniu ją o treningu, a tego nie zrobiłam.

By the way, wstałam, uszykowałam się do stanu używalności i wyszłam z pokoju. Muszę też znaleźć McKinnion, żeby jej powiedzieć o jutrzejszym treningu zapowiedzianym przez Tylera.

Na kanapach siedzieli Huncwoci, Frank i dziewczyny.

- Siema. - przywitałam się z wszystkimi, wyłączając Blacka.

Powrócili do przewranej przeze mnie dyskusji.
- Idziemy razem do Slughorna czy to ci się podoba czy nie. Obiecałaś mi. A twoje słowo jest zawsze najświętsze. - marudził James.
No tak. Lilka mu obiecała tego dnia, kiedy została otruta amortencją, że pójdą razem na to przyjęcie.
- Potter, jak ty mnie wkurzasz!!! - rzuciła w niego poduszką, on zrobił unik i wylądowała na podłodze.
- To widzimy się wpół do siódmej tutaj w pokoju wspólnym. See you. - oddalił się, żeby ponownie nie oderwać z resztą przyjaciół.

- A my co dzisiaj będziemy robić?
- Leniuchować?
- Ja idę z Frankiem na romantyczny spacer.
- Możemy z wami? Proszę...
- Chyba sobie kpisz...Dor.
- To jest dobry pomysł. - poparłam ją.
- O której? - spytała Mary, dołączając do spisku.
- Chyba cię gówka boli, jeśli myślisz, że Ci powiem. - odpowiada, krzyżując nogi.
- Nie chcesz, nie mów. - puściłam oko do pozostałych dziewcząt.
- No to co, robimy coś teraz czy nie?
- Ja idę spać. - powiedziała Ala, kierując się do naszego dormitorium.
Idealnie.

- Poszła. To co, chcecie ich pośledzić "na romantycznym spacerze"? - spytała Meadowes.
- To nie jest fajne, śledzić kogoś, kiedy jest się na randce. - odezwała się pierwszy raz Lily i tym samym psując atmosferę.
- Nie chcesz iść?
- Jak się domyślam pójdą wieczorem, a ja będę w tym czasie zajęta. - mówi.
- Och, no tak. Idziesz z moim bratem na randkę!
- Liv! To nie jest randka. Idziemy do Slughorna. Poza tym, to on siłą mnie zmusił, żeby ze mną szedł.
- Oczywiście. Podczas gdy ty popijałaś sobie znaleziony na parapecie niezdefiniowany napój, James cię zmuszał, żebyś go ze sobą wzięła. - oznajmiłam.

- Nie wypominaj mi tego, proszę cię bardzo.
- Ale to jest na maksa śmieszne. - podśmiewała się Dorcas.
- Dokładnie. - dodała Mary.
- Ale z was przyjaciółki...- wstała.
Wszystkie się śmiałyśmy.
- A jak... James całuje? Lily....? - spytała Dor, nadal drżąc że śmiechu.
- Nie wiem. - zrobiła się czerwona jak piwonia.
- Na gacie Merlina...jak to nie wiesz? Przecież odzyskałaś pamięć, co się wtedy działo.
- No i co? Czy nie możecie dać mi świętego spokoju...- odparła i uciekła z salonu przez portret.

Nadal się śmiałyśmy, dopóki nie
przyszli Huncwoci.

- Co was tak bawi? - spytał Black.
- Ruda...- odpowiedziała słabo Mar.
- Co z nią? - dopytuje Jami.
- Nie chciała nam powiedzieć...- zakasłała Mary, przerywając wypowiedź. Remus podszedł sprawdzić czy wszystko w porządku. Dlatego to ja dokończyłam.
- ...jak całujesz...- wybuchnęłam znowu śmiechem. Black i Dorcas wymienili skryte spojrzenia. Podejrzane.
- Ale dlaczego się tak chichracie? - spytała Black.
- Bo nie chciała nam powiedzieć, tylko się zaczerwieniła, powiedziała, że nie wie a potem uciekła.
- To znaczy, że podobało jej się. - oznajmił pewnie Jimi.
- Chciałyśmy jej relacji, żeby nam co nie co opowiedziała na ten temat, dobra? - wyznałam.
- Ty już masz wiedzę na ten temat odbytą praktycznie, więc się przymknij.
- Zamknij się.
- Ale o co chodzi? - spytała zdezorientowana Mar, a za nią Dor.
- Nie ważne. Jeśli ktoś jeszcze chce coś wiedzieć na ten temat, to zapraszam do mojego dormitorium w godzinach nocnych.
- Wal się. - dopowiedziałam.
Zaśmiał się.

Siostra Jamesa Pottera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz