|2| Rozdział 2

6.9K 438 26
                                    

 Ten rozdział dedykuje Nieznanaa ;) Zapraszam do niej pisze książke pt. "Zawsze"


Nick POV

Siedzieliśmy tak z Bellą na ławce patrząc jak nasze urwisy bawią się w piasku. Pomyślałem sobie jak by to było gdyby Bell nie przeżyła tego strzału. Egh o czym ja myślę... Nagle podszedł do nas Toby pytając czy możemy już iść. Dziwne siedzimy tu dopiero 25 minut. Spojrzałem na Joe'go który śmiesznie ruszał brwiami do jednej dziewczynki. Moja krew, ha ha. Toby ma bardziej charakter po Bell, a Joe po mnie. Ale wszyscy się świetnie dogadujemy. 

- Toby ! - krzyknął jakiś chłopiec. Oczywiście go rozpoznałem to był Anthony. 

- Cześć Ant - powiedział mój syn - chodź się pobawić - odezwał się na co Ant tylko kiwnął głową i obydwaj pobiegli w stronę karuzeli. Przybliżyłem Belle bliżej mnie na co ta się tylko zaśmiała.

- Nick, patrz kto idzie - powiedziała z uśmiechem. W naszą stronę zmierzali Luck oraz Jess.

- No witajcie gdzie nasze maluchy ? - odezwała się Jess.

- Cześć - powiedzieliśmy razem z Bell - bawią się na placu.

- Nick mogę cie na chwile porwać ? - spytał Luck

- Jasne - pocałowałem Bell w czoło i udałem się za tym kretynem.


********************

- Skąd on do cholery wie, że Bell przeżyła ? I skąd wie o dzieciach ?! - krzyczałem

- Nie mam pojęcia ale może zaatakować w każdej chwili. On wie, że dzieci to dla was czuły punkt. Co jak je porwie ? Lub co gorsza coś im zrobi ? - oczywiście była mowa o Zack'u który dziwnym trafem o wszystkim się dowiedział.

- Nie wybaczył bym sobie tego. W ogóle skąd ty o tym  wiesz ?!

- Kumple z gangu mi powiedzieli...Znaleźli jakiego knypka który zza krzaków robił wam razem z dziećmi zdjęcie, a potem gdzieś je wysłał. Oczywiście już go mamy i przesłuchujemy.

- I dobrze. Cholera one zostały same z dziećmi ! - spojrzałem na Luck'a i jakby czytał mi w myślach ruszyliśmy w stronę ławki na której siedzieliśmy . Na szczęście Bell i Jess otrzepywały Joe'go i Toby'ego z piasku.

- Chodźcie szybko do domu - powiedziałem do dziewczyn.

- Co się stało ? - zapytała Bell

- Nic, tylko głowa mnie strasznie zabolała.

- No dobrze - odparła i zaczęliśmy się żegnać z Luck'iem i Jess. Ten pierwszy spojrzał na mnie porozumiewawczo na co kiwnąłem głową. Szliśmy bardzo powoli więc wymyśliłem zabawę kto pierwszy w domu dostaje ode mnie 20 dolców i dwie czekolady i 0,5 l cola . Dzieci ruszyły, Bell też oczywiście patrząc na mnie pytająco ale udawałem, że tego nie widzę . Oczywiście Joe dotarł pierwszy więc musiałem mu dać wymienione rzeczy. Kiedy już wszyscy siedzieliśmy oczekując na mecz Football'u. Bell poszła zrobić jakieś przekąski,a ja z chłopakami robiłem zapasy na kanapie. Nagle poczułem wibracje w kieszeni. SMS...super. Od "Numer Prywatny".


Ciesz się rodzinką póki możesz, za niedługo może zostać rozwalona lub zabita, a ty osobiście będziesz patrzył na ich śmierć .

Nie ochronisz ich przede mną.


Mój cały dobry humor znikł tak szybko jak się pojawił. Cholera moja rodzina jest w niebezpieczeństwie .



__________________________

Heyo, łapcie krótki rozdzialik ;3

Zapowiada się niezła akcja. 

Joe szaleje...ach ten młody podrywacz :')

Jeszcze raz zapraszam do Nieznanaa . 

Do zobaczenia xoxo

No Boys, No ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz