- Cudnie, nie mogłam sobie wymarzyc lepszej - odpowiedziałam i udałam sie do pokoju, wykąpać i spać..To był ciężki dzień.
Bella POV
Mimo, że nadal strasznie tęsknie za chłopcami wiedziałam że muszę się pozbierać. Kiedy idę ulicą i patrze na te wszystkie mamy z dziećmi tuląc się w ramionach to coś we mnie pęka i uciekam jak najdalej. Wiem że ranie Nicka niektórymi rzeczami ale właśnie to one pomagają mi choć na chwile zapomnieć. Nigdy nie myślałam, że to wszystko właśnie tak się potoczy. Mimo że przez ostatnie parę lat mieliśmy na pieńku to myślałam, że to się skończy i nareszcie będziemy rodziną. Ale najwyraźniej nie było nam to dane. Wstałam z łóżka i zaczęłam się szykować do pracy. Nie było obok mnie Nicka więc pewnie również poszedł do pracy albo siedzi na dole. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni biorą jabłko oraz torebkę. Spojrzałam przelotnie na kalendarz. O kurcze...dzisiaj mam wizytę kontrolną u ginekologa. No cóż wybiorę się tam po pracy. Nicka zobaczyłam w salonie jak oglądał jakieś denne seriale.
- Nick ja idę do pracy, a potem muszę coś załatwić na mieście więc nie wiem kiedy wrócę - powiedziałam w jego stronę.
- Okey - powiedział wracając co serialu. Pocałowałam go w policzek po czym udałam się do pracy gdzie byłam 20 minut później. Udałam się do windy i wybrałam piętro Architektury wnętrz. Po dosłownie chwili byłam już na miejscu idąc korytarzem w stronę recepcji. Uśmiechnęłam się ciepło w stronę starszej pani co trochę mnie zaskoczyło bo cały budynek to były atrakcyjne "laski". No nic udałam się na koniec długiego korytarza wchodząc bez pukania do gabinetu Liam'a. Tak jak myślałam siedział nad papierami więc tylko mruknęłam ciche "Dzień Dobry" na co mi odpowiedział zaczytany w jeden dokument. Nie przeszkadzając mu już usiadłam za swoim biurkiem. No więc teraz mam do zrobienia kuchnie więc doszłam do wniosku że zrobię ją klasyczną bez żadnych większych bajerów. Jest całkiem spora więc na środku postawie drewniany stół oraz tego samego kompletu krzesła na których będą małe poduszki by było bardziej miękko. W lewym rogu stanie duża dwudrzwiowa lodówka a po jej prawej ustawią się rzędem szafki na ścianie jak i na podłodze gdzie będzie się mieścił również zlew, zmywarka oraz kuchenka. Wszystko w kolorach pastelowych. Pojedyncze obrazy wypełnią puste ściany po bokach co doda więcej życia do tego pomieszczenia. Na stole znajdzie się świeczka lub kwiatek co doda lepszego efektu. I chyba skończyłam po dobrych 57 minutach. Coś szybko poszło. Dopiero teraz zorientowałam się, że Liam cały czas się patrzył na moją twarz.
- Wiesz co ci powiem? -powiedział opierając brodę o dłoń nie przestając na mnie patrzeć - Pięknie wyglądasz jak jesteś taka skupiona.
- Ojej, dziękuje -powiedziałam trochę zmieszana wstając z krzesła chwytając przy tym kartkę z projektem kuchni kładąc mu na biurku - Projekt kuchni skończony.
- Niezmiernie się cieszę. Dzisiaj dam ci już spokój. Jutro zrobisz jeszcze salon i łazienkę którą sobie zażyczyli.
- Nie ma problemu - odparłam chwytając za torebkę - w takim razie do zobaczenia jutro.
- No do zobaczenia - powiedział posyłając mi lekki uśmiech wracając do papierów. Szybko skierowałam się do auta jadąc w stronę kliniki mojego ginekologa. Po dobrych 30 minutach byłam na miejscu. Głupie korki. Właśnie czekałam przed salą i czekałam aż wyczytają moje nazwisko.
- Johaana Dinkle - powiedziała pielęgniarka która wyjrzała głową zza drzwi gabinetu. Kobieta była może w 6-7 miesiącu ciąży. Oby miała więcej szczęścia niż ja.
***
Właśnie wchodziłam do domu o mało nie płacząc. Jak to się mogło stać. Dlaczego. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać na środku holu. Nim się zorientowałam był już przy mnie Nick tuląc do swej piersi.
- Hej, maleńka co się stało? - powiedział łagodnym głosem.
- B-byłam u ginekologa - zaszlochałam cicho.
- Wiesz, że mogłem iść z tobą. I dlaczego płaczesz? Coś nie tak z badaniami ?
- Bo..bo ja nie mogę mieć już dzieci - wyszeptałam zanosząc się płaczem, a on stał w lekkim osłupieniu.
- A-ale jak to...dlaczego - powiedział zduszonym głosem mocniej mnie do siebie przyciągając.
- Coś z badaniami wyszło nie tak - spojrzałam na niego smutno. Westchnął cicho po czym powiedział:
- Mam pomysł... Zdecydujmy się na adopcję jakiegoś jednego dziecka - powiedział z poważnym wyrazem twarzy. Jego odpowiedź mnie zbytnio nie zaskoczyła bo też drogą do domu myślałam o takiej opcji i trochę ucieszyło mnie to, że nie ma nic przeciwko temu.
- Naprawdę ? -zapytałam z nadzieją w głosie.
- Tak, naprawdę - uśmiechnął się i mnie pocałował łapiąc za talię - Możemy jechać to załatwić nawet jutro.
Może nareszcie wszystko się ułoży...może los da nam już spokój i będziemy mogli zacząć normalnie żyć.
_________________________
Hey hey hey...
Wiem że nie było mnie tutaj aż za długo.
Niektóre osoby może będą mnie chciały za to zabić..
Ale coraz to częściej myślę o tym żeby zakończyć to opowiadanie w tym momencie.
Po prostu mam teraz za dużo na głowie i coraz mniej czasu na pisanie, a nie chce już nigdy stawiać was w takiej sytuacji że na rozdział musicie czekać prawie 2 miesiące.
Naprawdę was przepraszam i mam nadzieję, że dociągniemy do końca 2, a może i nawet 3 części.
Dziękuje, że jesteście.
Do zobaczenia xoxo

CZYTASZ
No Boys, No Problem
Romance[OPOWIADANIE PISANE BARDZO DAWNO, WIĘC PROSZĘ O WYROZUMIAŁOŚĆ. ZDAJE SOBIE SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW I NIE SPÓJNEJ AKCJI. POSTARAM SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ POPRAWIĆ WSZYSTKO] - Puść mnie...-powiedziała spokojnie. -Jeśli mnie nie wysłuchasz nigdzie cie nie...