Rozdział 20

8.4K 486 20
                                    

  List wysłany, jeśli ta mała myśli, że to pierwszy i ostatni...To się grubo pomyliła. Od dzisiaj nie daje jej żyć. Niech nie myśli że to koniec jej przygód ze mną. Teraz trzeba się tylko pozbyć tego Nicka i będzie po sprawie.  

Bella POV

Dzisiaj było już ze mną o niebo lepiej, tylko martwił mnie ten list. A może ktoś się pomylił...Sama już nie wiem. Co ja gadam, przecież chyba wiadomo że to było do mnie. Starałam się o tym nie myśleć. Wczoraj wieczorem Nick chyba zauważył, że coś jest nie tak. Bo przez cały czas wypytywał co ja taka cicha, strasznie mnie zaczynał wkurzać. Więc oczywiście wyszło z tego nie co innego tylko kłótnia...Nie odzywa się do mnie już od wczoraj. Ani słowem, a kiedy ja wchodze do jakiegoś pomieszczenia gdzie jest on, to od razu wychodzi. Zachowuje się jak dziecko. Jeszcze nie jestem w stanie zaufać mu w stu procentach. No sorry...on mnie do cholery porwał. Ale dość już o tym, staram się tego nie wspominać, chociaż blizny ciągle mi o tym przypominają. Kto mnie tak nienawidzi? Skoro Maks nie żyje...Kto teraz usiłuje mnie zastraszyć, lub nawet zabić. Jego syn? Ugh,on w ogóle ma dzieci?!  Współpracownik ? Już sama nie wiem. Nawet nie wiem do końca czy to mężczyzna. Tak sobie rozmyślałam ale wyrwał mnie kaszel Nicka, który wszedł do salonu po to by wziąć jakąś książke. Już miał wychodzić ale go zatrzymałam . O nie...tym razem mi nie ucieknie. 

- Nick, odezwij się. Nie zachowuj się jak dziecko, które nie dostało cukierka... - patrzałam mu głęboko w oczy, ale widziałam tylko pustke, bezinteresowność i wrogość. Co się z nim stało...Czy to wszystko przez ten głupi incydent ze wczoraj ? 

- Odczep sie, nie rozumiesz ? Najlepiej wracaj już do swojego domu i mnie zostaw w spokoju. - Jego słowa zabolały, i to jak. Czułam się jakbym dostała siarczystego "liścia" w policzek. A najgorsze było to, że mówił to jakby miał to wszystko gdzieś...Czułam jak łzy napływały mi do oczu. Szybko wbiegłam do góry, wyciągnęłam torbe i zaczęłam pakować wszystkie ubrania i kosmetyki. Usłyszałam donośny głos Nick'a.

- Pakuj się szybciej ! Nie mam całego dnia ! - szybko zleciałam z torbą ze schodów, z moich oczu lały się łzy. Ostatni raz spojrzałam na Nick'a, widziałam w jego oczach zadowolenie, gniew i mrok. Ewidentnie miał mnie kurwa w dupie. Szybko wybiegłam z tego pierdolonego domu i zadzwoniłam do Luck'a.

~Halo ? - odezwał się zaspany.

~Możesz po mnie przyjechać do Nick'a ?

~Przecież mnie i mamy nie ma...Nick ci nie mówił że mama ma bardzo ważne spotkanie w Brazylii i właśnie lecimy samolotem...Chcieliśmy cię wziąć ale Nick powiedział że się tobą zajmie.

~No widzisz, nic nie wspominał. Ale z domu to mnie wyjebał. Gdzie ja teraz mam iść ? Jess też nie ma, jest u dziadków.

~ Jak to kuźwa cie wyjebał...Pogadam sobie z nim. A na razie idź może do Chris'a, zadzwonie mu, że przyjdziesz.

~Ehh, to ok. A kiedy wracacie ?

~Za jakieś 4-6 dni. Ok musze kończyć. Do zobaczenia kuzyneczko.

~Pa, wracajcie szybko.

I się rozłączyłam...Świetnie kurwa. Dobrze że wiem gdzie on mieszka. Po kilkunastu minutach byłam już na miejscu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Musiałam wyglądać okropnie. Rozmazany makijaż, włosy niepoczesane, jak ja mu sie pokaże ? Po chwili otworzył mi Chris, miał na sobie luźne dresy, i naciągniętą koszulkę. 

- O już jesteś - uśmiechnął się.

- Przepraszam, że sprawiam taki kłopot... - ja naprawde nie chciałam sprawiać mu problemów.

- E tam. Spokojnie rodziców i mojej młodszej siostry nie ma. Pojechali na 2 tygodnie do dalekich krewnych, mnie to jakoś nie kręci. Może wejdziesz ? -wziął ode mnie torbę i odsunął się bym mogła wejść. Dom był przytulny. Chłopak zaprowadził mnie do pokoju gościnnego na piętrze. Dał mi chwile na rozpakowanie rzeczy, lecz szczerze mówiąc nie miałam ich za dużo. I kazał mi przyjść na dół. Po 20 minutach byłam gotowa, przebrana, poczesana, umyta. Inaczej mówiąc...w końcu wyglądałam jak człowiek. Kiedy zeszłam poczułam zapach popcornu. Weszłam do salonu, a tam siedział już uśmiechnięty od ucha do ucha Chris, z popcornem i colą na stole, a w ręce trzymał jakieś filmy.

- Bella, siadaj. Zrobimy sobie maraton filmowy.

- No ok...A co masz ?

- Horrory, kocham je - o kurcze...strasznie sie ich boje...nic nie poradze na to. 

- Eh- przecież nie ja jedna na tym świecie boje się horrorów, to chyba nie żaden wstyd- Ok co tam masz ?

- Może na sam początek coś mało strasznego, może być "Sinister" ? 

- Jasne, włączaj.

Po 40 minutach filmu, i patrzenia na powieszoną rodzine, praktycznie siedząc całym cielskiem na śmiejącym się Chris'ie zasnęłam.


______________

Heyo kochani :)

Piszę ten rozdział o godzinie 1.06 ;3

Co odstrzeliło Nick'owi ?

Czy Chris zbliży się do Belli ?

ZOBACZYCIE W KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH :D

Do zobaczenia xoxo







No Boys, No ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz