- Może i nie zabilismy Nicka ale zabilismy jej jedno dziecko z tego co mi narazie wiadomo.
- No to świetnie.Bella POV
Obudziło mnie lekkie gładzenie po dłoni. Kiedy otworzyłam oczy napotkałam wzrokiem twarz Nick'a. O boże wybudził się. Łzy poleciały z mych oczu.
- Ey, maleńka spokojnie. Jestem cały - powiedział zachrypnietym głosem - gdzie chłopaki ? Nic im nie jest?Teraz to już ryczałam jak małe dziecko. Schowałam twarz w jego dużej dłoni szlochajac.
- Ey misiu...gdzie są chłopaki ? - spytał po raz kolejny.
- T-tam u g-góry - trzęslam się na co on mnie gladzil po plecach jak tylko mógł.
- Na następnym piętrze ?O góry = niebo
- Oni poszli do nieba...rozumiesz ? - wyjąkałam, a go najwyraźniej zatkało. Po chwili po jego policzku również upłynęła łza.
**miesiąc później**
L
eżałam w łóżku myśląc nad moim jakże beznadziejnym życiem. Pogrzeb odbył się tydzień temu kiedy Nick mógł się już sprawnie poruszac. Ile ja bym dała żeby teraz być na ich miejscu...mieli niespełna 5 lat i całe życie przed sobą.
Koniec ! Nie myśl już o tym.
Nico teraz poszedł do pracy tak więc zostałam sama w domu. Nje chciałam za bardzo z nikim rozmawiać ani na nikogo patrzeć. Czułam się strasznie. Zamknęłam się w sobie nawet z Nickiem nie zamieniałam więcej niż kilka słów. Doszłam do wniosku że pójdę pobiegac i wycisnąć z siebie cały żal, smutek i złość.
Szybko sie ubralam i pobiegłam do parku.Luck POV
Wracałem sobie ulicą z siłowni bylo grubo po 21.30 gdy nagle zauważyłem jak jacyś kolesie się kłócą i to ostro. Normalnie bym to olał w końcu nie moja sprawa tylko że jeden z nich wyglądał jak Zack. Tak więc szybko ukrylem sie za ścianą i podsluchiwalem.
- Mogłeś rypnac mocniej! Wtedy ten Nick też by nie żył! - podejrzewam że to był Zack.
- No przepraszam bardzo. Dawaj te 5 000$ umowa to umowa. Zwlekasz już z tym conajmniej 3 tygodnie - powiedział ostro ten drugi.
- Dobra, niech ci kurwa będzie - zauważyłem jak Zack wyciąga jakąś kopertę i wręcza facetowi w czarnej bluzie.
- Interesy z tobą to czystą przyjemność - odparł z uśmiechem i odszedł.Cholera to pewnie Zack stoi za tym wypadkiem.
Mimo że nie chciałem zwlekać postanowiłem pójść z tym do nich jutro i poważnie pogadać.
***
S
iedzieliśmy na kanapie w domu Bell i mojego ziomka razem z Jessicą. Tak cholernie nie chciałem znów powracać do tematu chłopców no ale mus to mus.
- Wiem kto stoi za śmierci Toby'ego i Joe'go... - odparlem po chwili ciszy.
- Kto ?! - wykrzyknął zniecierpliwiony Nick.
- Z-zack - wydukałem - wczoraj kiedy wracałem z siłowni trafiłem na niego jak dawał jakiemuś gościowi 5 000$ w kopercie. Mówił że mógł rypnąć mocniej wtedy ty też bys nie żył.
- A to skurwysyn! Zajebie chuja gołymi rękami! - ryknął wstajac z kanapy.
- Ey ey..trzeba wymyślić plan..Wszystko na spokojnie - uspokajałem go.
- To moja wina... - szepnęła Bella - chyba się domyslili że co knuje.
- To. Nie. Twoja. Wina - powiedziałem spokojnie.
- A jednak - mrukneła.
- Chciałaś dobrze. Nikt cię za.nic nie obwinia.
- Ja siebie obwiniam ! To mi wystarczy - odparła po czym wstała z fotela i pobiegła na górę zapewne do swojego pokoju. Kiedy chciałem za nią ruszyć odezwała sie Jess:
- Nie Luck. Daj jej pobyc samej..Musi sie oswoić z tym wszystkim, pomyśleć. Zrozum co ona teraz przechodzi.
- Może i masz rację.
- Pójdę do niej - powiedział mój przyjaciel i już po chwili go nie było.
Kolejny nieudany dzień do kolekcji._____________
Heeeyy
Jak widać prawda się ujawniła.
Podejrzewaliscie że to Zack?
Do zobaczenia xoxo

CZYTASZ
No Boys, No Problem
Romance[OPOWIADANIE PISANE BARDZO DAWNO, WIĘC PROSZĘ O WYROZUMIAŁOŚĆ. ZDAJE SOBIE SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW I NIE SPÓJNEJ AKCJI. POSTARAM SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ POPRAWIĆ WSZYSTKO] - Puść mnie...-powiedziała spokojnie. -Jeśli mnie nie wysłuchasz nigdzie cie nie...