Rozdział 3

3.2K 207 1
                                    

- Chcesz gumę?

- Nie, dzięki.

- Jesteś pewna? - zapytał, podsuwając mi pod nos paczkę miętowej gumy do żucia. Na ten gest zmarszyczyłam nos i odsunęłam głowę.

- Jestem pewna. - odpowiedziałam i skierowałam się do swojej szafki, podczas gdy Adam podszedł do swojej. Przekręciłam kluczyk i zaczęłam odkładać niepotrzebne książki. - Mamy jutro geografię?

Adam podrapał się po karku, zastanawiając się przez chwilę nad odpowiedzią. - Nie. - odparł po chwili.

Skinęłam głową i dorzuciłam do reszty rzeczy zeszyt w kratkę, wyciągając swoją granatową kurtkę zimową. Zarzuciłam ją sobie na ramiona i owinęłam szyję beżowym szalikiem. Korytarz był już prawie pusty. Z plecakiem na plecach ruszyliśmy razem do wyjścia.

- Napisałaś już interpretację wiersza? - spytał się chłopak. Otworzył nam drzwi i puścił mnie przodem. Zeskoczyłam ze schodów na chodnik.

- Nie, ale wezmę się za to później. - rzekłam zgodnie z prawdą. - A ty?

- Wczoraj. - odpowiedział i przejechał dłonią po swoich ciemnych włosach. - Beznadziejny jest ten wiersz, ale przynajmniej krótki.

- Może być. - powiedziałam. - W sumie jest całkiem ciekawy, w porównaniu do reszty. Nie trzyma się reguł i wyraża coś własnego. Jest... inny.

Skrzywił się lekko, kiwając przy tym głową. - Raczej dziwny, Andie. Po prostu dziwny.

Wzruszyłam ramionami.

Adam nie był inny. Zawsze starał się nie wykraczać poza normy i dopasowywał się do reszty, niczym kameleon. Jeżeli popularni uczniowie zaczęli słuchać muzyki rock, to on także jej słuchał. Jeżeli drużyna piłkarska organizowała imprezę, on czuł potrzebę pójścia na nią. A jeżeli klasa uznała, że literatura omawiana na angielskim jest nudna, to tak musiało być. Nie, Adam nie był inny, ale potrafiłam go znieść, bo przynajmniej nie był wredny.

Po niedługim czasie doszliśmy do bloku, w którym mieszkał chłopak. Był całkiem podobny do mojego, ale jego mieszkańcy posiadali balkony, których u nas nie było.

- No to do jutra. - powiedział, uśmiechając się do mnie. Pomachałam mu i skierowałam się do domu.

W ciągu kilku minut znalazłam się już w swoim pokoju i zapaliłam nową świeczkę. Tym razem także była ona o zapachu lawendy, lecz mniejsza.

Wcześniej przywitałam się z mamą i zjadłyśmy razem obiad. Opowiedziałam jej o swoim udanym projekcie, z czego bardzo się ucieszyła. Albo przynajmniej udawała, że ją to cieszy.

Czasami zastanawiam się, co by było gdyby rodzice byli naszymi kolegami z klasy. Czy nadal chcieliby się z nami zadawać? Możliwe, że woleliby spędzać czas z innymi osobami. Mówią, że nas kochają, ale może robią to tylko dlatego, bo czują taką potrzebę, a gdyby mogli, wymienili by własne dziecko na lepsze.

W każdym razie, po godzinie szóstej do domu wrócił mój ojciec. W tym samym momencie wzięłam się za pisanie interpretacji wiersza. Zanim zaczęłam pisać, ponownie go przeczytałam. Później starannie dobierałam kolejne słowa, próbując zrozumieć myślenie autora. Nagle zaczęło padać.

liczba słów: 439

___________________________________

Dlatego, że rozdział jest może nie najciekawszy, to dodam kolejny rozdział albo jeszcze dzisiaj, albo jutro.

Nie wiem czy zastanawiał was wygląd głównej bohaterki, albo jak ja sobie ją wyobrażam, ale dla ciekawych - oto krótka notka.

Nie wybrałam żadnej modelki lub aktorki, która mogłaby odzwierciedlić wygląd Andie, bo nie znalazłam nikogo odpowiedniego.

- Andie to 17latka. Ma krótkie blond włosy i grzywkę, zielono-piwne oczy, krzywy uśmiech i prosty nos, z małym, ledwo zauważalnym garbem. Na twarzy ma także kilka pieprzyków/piegów i inne nieistotne niedoskonałości.

- Jest raczej szczupła i średniego wzrostu. Nie trenuje, dlatego też nie jest umięśniona. (Biust ma raczej mały, ale za to szersze biodra.) Stara się chodzić wyprostowana, ale nie zawsze jej to wychodzi.

I TO TYLE. Innych informacji na jej temat możecie się spodziewać w następnych rozdziałach.


Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz