Epilog

1.4K 161 86
                                    

- Napisałam kolejny rozdział - powiedziałam z entuzjazmem, wbiegając do sypialni. Harry schował głowę pod poduszkę, mrucząc coś pod nosem.

- Oj, nie bądź taki. Musisz go przeczytać i ocenić. - Usiadłam na skraju łóżka, kładąc laptopa na swoich kolanach. Sięgnęłam po okulary bruneta, które teraz nosił już niemal zawsze i zdjęłam z jego głowy poduszkę.

- Czym zasłużyłem sobie na taką pobudkę w niedzielny poranek? - zapytał z ironią, kiedy wkładałam mu okulary na nos.

- Nie marudź już, tylko czytaj - odparłam, a on oparł się za mną na łokciu.

- W porządku. - Objął mnie drugą ręką w okół talii, kładąc swoją dłoń na moim biodrze. Przybliżył się i pochylił delikatnie nad laptopem, zaczynając czytać tekst.

- Masz tu literówkę - powiedział, dotykając palcem ekranu.

- To ją popraw - stwierdziłam, przesuwając laptopa bliżej do bruneta. Wykonał moje polecenie, choć głośnym westchnięciem pokazał mi swoją niechęć.

- Cesarzowa Austrii wpada na Jamesa Bonda i wspólnie ratują świat od kolejnej katastrofy - podsumował. - Jesteś pewna, że dzieciaki będą chciały to czytać?

- Jasne, że tak. Nie ma nic lepszego niż niezależna kobieta z rodziny królewskiej, walcząca u boku przystojnego agenta - odparłam, z uśmiechem. - Pokochają to.

- Przyznaję, że jesteś bardzo kreatywna. - Położył się z powrotem po swojej połowie łóżka i opatulił po nos białą pościelą.

- No, ale powiedz coś więcej. Przecież nie możesz tylko spać. - Odłożyłam laptopa na szafkę nocną. - Podoba ci się w ogóle?

- Bardzo - wymamrotał, ale było to ledwo słyszalne.

- Wiesz co? - Wstałam z materaca, krzyżując ramiona. Spojrzał na mnie z pod pierzyny, unosząc brwi. - Może powinnam po prostu obudzić dzieciaki i zapytać je o zdanie?

- Nie rób tego - nalegał, wyciągając ręce. - Już dawno tak długo nie spały. Nie zmieniajmy tego.

- Leniu - powiedziałam pod nosem i chciałam odwrócić się na pięcie, zostawiając go, jednak nie było mi to dane.

- Harry! - krzyknęłam, kiedy bez ostrzeżenia przyciągnął mnie do siebie. Nagle znalazłam się pod nim, przygnieciona jego ciałem. Zamknął moje ręce w szczelnym uścisku nad głową. - Zejdź ze mnie, grubasie!

Próbowałam go z siebie zrzucić, ale miałam wrażenie, że nawet się nie poruszył. Uśmiechnął się rozbawiony.

- Powtarzaj po mnie, to może się zastanowię. - Uniósł swoją głowę tak, że nasze nosy niemal się stykały. - Ja, Andie Styles...

- Nie to znowu. - Wywróciłam oczami.

- Musisz tylko po mnie powtarzać. Chyba nie wymagam zbyt wiele? - Zaczesał kilka kosmyków moich włosów. - Ja, Andie Styles-

- Niczego po tobie nie powtarzam - oznajmiłam, przerywając mu. - Nie lubię tej zabawy.

- Myślę, że nie masz wyboru, bo ja nie mam zamiaru ruszyć się z miejsca, dopóki nie usłyszę tego, co chcę - oświadczył z szerokim uśmiechem na ustach, który tak kochałam.

- To jest niesprawiedliwe - marudziłam.

- Samo życie, śliczna - odparł i wzruszył ramionami.

- No dobrze. - Dałam sobie spokój, bo znałam Harry'ego na tyle, żeby wiedzieć, że mi nie odpuści, a z każdą sekundą czułam coraz większy dyskomfort. - Co mam powiedzieć?

Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz