Minęły dwa dni, odkąd ostatnio widziałam Harry'ego. Słowa chłopaka nadal szumiły mi w głowie. Ciągle miałam przed oczami jego twarz, kiedy wypominał mi moje błędy i kiedy przeglądał mnie na wylot, myśląc, że wie wszystko. Nic nie wiedział, bo ja też nic nie wiedziałam.
W momencie gdy zadzwonił dzwonek, zaczęłam pakować swoje rzeczy i zaprzestałam myśleniu o brunecie. Prędko wyszłam z klasy i zamiast pójść na stołówkę, skierowałam się w stronę biblioteki, nie ryzykując ponownej wpadki po której Harry musiałby przybywać mi na ratunek.
Zdjęłam buty, siadając na kanapie, stojącej w rogu pomieszczenia. Wyjęłam z plecaka komórkę oraz długopis, książkę od matematyki i zeszyt. Zaczęłam w ciszy odrabiać zadanie, czując na sobie srogie spojrzenie bibliotekarki. Przyrzekam, że ta kobieta widzi i słyszy wszystko, więc przez cały czas czułam się obserwowana.
W między czasie do biblioteki wstąpiło też kilku innych uczniów, którzy zajęli miejsca przy stołach lub szperali między półkami. Minęło niecałe dwadzieścia minut, a ja już dochodziłam do końca zadania z matematyki.
Nagle rozbrzmiał dźwięk komórki i wszyscy zaczęli patrzeć się po sobie, a niektórzy nawet grzebać w swoich torbach, sprawdzając czy to nie ich telefon. Ja jednak w szoku, zdałam sobie sprawę z tego, że ta głośna melodyjka płynęła z mojego sprzętu i sięgając po niego, natychmiast odrzuciłam połączenie.
Harry. Zabiję go. Wszystkie spojrzenia utkwiły na mnie, a ja lekko speszona spuściłam wzrok i zabrałam się za dalsze rozwiązywanie zadań.
Po chwili imię Harry'ego znowu pojawiło się na moim wyświetlaczu. Mruknęłam niezadowolona i ponownie odrzuciłam połączenie.
Zajęłam się wcześniej zaczętym równaniem, ale nie byłam w stanie myśleć, kiedy ujrzałam nadchodzącą wiadomość od chłopaka. Przejechałam palcem po ekranie odblokowując telefon.
Od: Harry
Andie, to ważne, odbierz.Wywróciłam oczami i wstając ze swojego wygodnego miejsca na kanapie, opuściłam pomieszczenie. Swoje rzeczy zostawiłam w środku.
Wyszukałam w swojej komórce imię chłopaka i zniecierpliwiona, tupiąc nogą, wybrałam jego numer. Odebrał już po pierszym sygnale.
- Harry, jestem w szkole. Co jest takie ważne? - zapytałam podrażniona jego telefonem. Nie, to nie ten dzień, w którym miałam zamiar zostać wrogiem bibliotekarki.
- Przyjdź przed szkołę. - powiedział, rozłączając się. Zmarszczyłam czoło lekko oburzona zachowaniem bruneta. Najpierw dobija się do mnie bez końca, aby następnie zakończyć połączenie po pięciu sekundach.
Niechętnie wróciłam do biblioteki, zabierając ze sobą swój plecak i ubrałam na nogi buty.
Po chwili znalazłam się na korytarzu i szłam w stronę wyjścia. Za szklanymi drzwiami zauważyłam Harry'ego z jedną ręką za plecami, a w drugiej trzymał papierosa. Używka w jego dłoni i brak kurtki irytowała mnie jeszcze bardziej. Chociaż w tej chwili także miałam na sobie jedynie cienki sweterek.
Pchnęłam ciężkie drzwi i zatrzymałam się na pierwszym schodku. Harry nie ruszył się ze swojego miejsca, obserwując mnie i wypuszczając ciemny dym przez usta.
CZYTASZ
Lumière // h.s. ✔
Fanfictionona kochała palić świeczki. on wolał palić papierosy. #23 w losowo #21 w losowo #20 w losowo #19 w losowo #18 w losowo