Rozdział 62

1.1K 118 40
                                    

- Harry zazwyczaj długo śpi, ale nie lubi się do tego przyznawać. Woli uchodzić za rannego ptaszka - tłumaczyła Anne, nalewając mi do filiżanki kawy.

- Dziękuję - powiedziałam i sięgnęłam po dzbanuszek z mlekiem.

Obudziłam się przed brunetem i nie chciałam go budzić, a leżenie i gapienie się w sufit szybko mi się znudziło. Wstałam w sumie jedynie po to, aby napić się łyka wody, ale spotkałam w kuchni Anne i zdecydowałam się jej potowarzyszyć. Des wyjechał na weekend, ale nie poznałam dokładnego powodu. Miało to jakiś związek z pracą.

- Słyszałam, że podobał ci się prezent. - Uniosłam wzrok, spoglądając na Anne.

- O tak, nawet bardzo - przyznałam z uśmiechem. - Już rozmawiałam z Harrym na temat dojazdu. Powiedział, że zaplanuje nam cały dzień w Londynie.

- Mówił mi o tym. - Upiła łyk kawy z filiżanki i odstawiła ją na bok. - Harry był już kilka razy w Londynie i zdołał trochę poznać miasto, więc myślę, że masz zagwarantowaną wspaniałą wycieczkę.

- Jeszcze raz dziękuję za te bilety. Zawsze chciałam do West End Theatre - powiedziałam, kiedy Anne przysiadła się do mnie. Włączyła telewizor i puściła jakiś kanał muzyczny.

- To nic takiego. - Ściszyła muzykę, tak że było ją słychać jedynie w tle. - Rozmawiałam ostatnio z twoją babcią. Mówiła, że dobrze piszesz.

- Dawno nie pisałam - odparłam, masując kark wolną dłonią. Nie lubiałam o tym mówić, bo zawsze czułam się z tym nieco niezręcznie.

- Harry też kiedyś pisał. Udzielał się nawet w gazetce szkolnej - powiedziała dumna z syna. Uniosłam zaskoczona brwi. Nigdy o tym nie wspominał.

- I przestał? - zapytałam.

- Oficjalnie tak. Ale wiem, że kiedy pisze coś na telefonie to nie są to wiadomości. Ma komórkę zapełnioną notatkami - mówiła, a moje zdziwienie wzrastało.

Wróciłam myślami do chwil, kiedy siedzieliśmy razem, a Harry wyciągał komórkę, szybko coś wbijając. Zazwyczaj myślałam, że po prostu odpisuje na wiadomości, albo wchodzi na różne konta społeczniościowe. Nie wpadłabym na to, że coś tworzy. O ile to prawda.

- Powinnaś go o to zapytać. Myślę, że mógłby ci coś doradzić - dokończyła, wzruszając ramionami i przyłożyła kolejny raz filiżankę do ust.

- Nie wiem, czy chcę to wciąż kontynuować. Nie jestem w tym jakoś dobra - stwierdziłam i wydęłam wargę.

- Ale lubisz pisać? - zadała mi pytanie, nad którego odpowiedzią zastanawiałam się już nie raz. Tak lubiałam pisanie, ale były chwile kiedy tego nienawidziłam. Siedziałam nad pustą kartką papieru i nie potrafiłam nic z siebie wydostać. Wszystko co napisałam, już po chwili znowu wykreślałam. Doszłam do wniosku, że byłam po prostu słaba, ponieważ innym pisanie szło z większą łatwością.

- Chyba tak. Sama nie wiem. - Oparłam się plecami o kanapę i westchnęłam. - Trochę się boję, że mi nie wyjdzie. Wolę robić coś pewniejszego.

- Harry mówił to samo - powiedziała, krzyżując ramiona. - Pomimo tego myślę, że powinnaś spróbować. Osobiście nie popieram decyzji swojego syna, ponieważ wiem, że ma talent. Nie lubi o tym mówić, bo to dla niego osobiste, ale zna się na pisaniu.

- Może kiedyś z nim o tym porozmawiam. Harry szybko się denerwuje, kiedy pytam go o osobiste sprawy. - Spuściłam wzrok, skubając nerwowo materiał mojej koszulki.

Anne zacisnęła usta w cieńką linię i położyła swoją rękę na mojej. Uniosłam głowę i spojrzałam na nią, spotykając się z jej smutnym uśmiechem. Znała Harry'ego lepiej niż ja. Wiedziała dokładnie o czym mówiłam.

Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz