Rozdział 55

1.3K 153 35
                                    

- Andie Layton - szepnął Harry, zwracając na siebie moją uwagę. - Wyjdziesz za mnie?

- Tylko w trzeźwym stanie, Styles - odpowiedziałam z uśmiechem. Siedziałam okrakiem na brunecie, trzymając swoje ręce na jego ramionach. Znowu trochę zaszalał z alkoholem, chociaż były to moje urodziny, ale tym razem nie miałam mu tego za złe. To była także trochę wina mojego ojca, który ciągle napełniał jego kieliszek na nowo. Harry nawet nie zwracał na to uwagi, bo był zajęty rozmową.

- Prooooszę... Nie jestem pijany. Wiem co mówię - sprzeciwił się, kręcac głową. - Andie Styles. Podoba mi się - stwierdził, chichocząc. Wpił się w moje usta, wplatając swoje dłonie w moje włosy. Całował mnie zachłannie i trochę niedbale, ale po wypiciu alkoholu wszystko robił o wiele pewniej siebie i przestawał być delikatny. Dopiero po dłuższym czasie, odsunął się ode mnie, kładąc swoje ręce na moich biodrach i wzdychając. - Chcę mieć z tobą dzieci. Zrobimy dwójkę. Albo nie, trójkę.

- Uhm... w porządku - powiedziałam niepewnie, śmiejąc się. Siedziałam z nim tak już od jakiś dwudziestu minut i co chwila wymyślał nowe zagrywki wobec mojej osoby, które łamały mi głowę. Nie wiedziałam czy powinnam brać je na poważnie i się nimi przejmować czy raczej olać śmiechem. Nie chciałam mu też sprawić przez przypadek przykrośći. Płaczący, pijany Harry to ostatnie czego potrzebowałam.

- Andie Styles. Andie Styles. Andie Styles... - nucił i zaczesał jedną ze swoich dłoni moje włosy. - Będę miał najpiękniejszą żonę na świecie. Zaraz zapytam twojego ojca o zgodę - oznajmił, a ja w szoku rozszerzyłam oczy. Chłopak próbował się unieść, ale przeszkadzałam mu w tym ja, ponieważ wciąż siedziałam na jego kolanach.

- Harry, mój ojciec śpi. Nigdzie nie idziesz. - Wzięłam jego twarz w swoje dłonie, aby na mnie spojrzał. - Poza tym, nie sądzisz, że wypadałoby najpierw zapytać mnie?

- Przecież pytałem. Powiedziałaś, że jak wytrzeźwieję. - Wydął wargę, mrugając oczami.

Uśmiechnęłam się. - Chodziło mi raczej o to, żebyś zapytał mnie jak będziesz trzeźwy. Źle się wyraziłam.

- Czyli nie? - zapytał zawiedziony i zrobiło mi się go szkoda. Co jeżeli jakaś jego część, naprawdę chciała dzielić resztę swojego życia ze mną. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nagle padł przede mną na kolana z pierścionkiem w rękach. Byłam wciąż bardzo młoda, on tak samo. Nigdy nie myślałam o tym tak na poważnie, ale nie chciałam go też zranić.

- Nie wiem, Harry. Kocham cię, ale to nie jest takie proste - zawahałam się.

- Nie ma nic prostszego. Zgadzasz się, bierzemy ślub i żyjemy długo i szczę-

- Harry - przerwałam mu.

- Andie - Uśmiechnął się, drocząc się ze mną. Kolejny raz schylił się, łączac nasze wargi. Odwzajemniłam pocałunek, ciągnąc go delikatnie za włosy. Pachniał jak mieszanka alkoholu, papierosów i wody kolońskiej. Nie jest to może mój ulubiony zapach, ale nie narzekałam.

Oderwaliśmy się od siebie, a Harry oparł zmęczony swoje czoło o moje. Zamknął oczy i zwilżył językiem wargi. - Kocham cię - mruknął pod nosem. Otarł dłonią swoje oczy i ziewnął.

- Powinieneś się położyć. Masz za sobą długi dzień. - Przeczesałam palcami jego włosy, a on delikatnie przytaknął. Zeszłam z chłopaka i pomogłam mu wyskoczyć z ubrań, pozostawiając go w bokserkach. Położył się na moim łóżku, a ja przykryłam jego ciało kołdrą.

- Przytul mnie - wymamrotał, na co się rozpromieniłam. Ostatnim razem spałam na podłodze, zamiast przyciśnięta do jego ciała.

- Zaraz przyjdę. Daj mi chwilę - odparłam, zdejmując także swoje ubrania i pozostawiając bieliznę. Narzuciłam na siebie tylko koszulkę i zdjęłam spod niej dla wygody biustonosz i odłożyłam wszystko na bok.

Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz