- Przepraszam Andie. - powiedział chłopak, w momencie gdy wjechaliśmy na autostradę. Za niecałe 30 minut powinniśmy być na miejscu.
- Twoje zachowanie było nieprzemyślane i nieodpowiedzialne. Masz u mnie tak przechlapane. Tak strasznie się bałam, że coś ci się stało. Ale do tego wrócimy później. Lepiej powiedz mi, jak się czujesz i co się do cholery z tobą dzieje? - zapytałam.
- Andie, nie przeklinaj. - wyszeptała moja mama, marszcząc czoło i kiwając niezadowolona głową.
Usłyszałam ciche łkanie po drugiej stronie. Docisnęłam komórkę mocniej do ucha.
- Harry, czy ty płaczesz? - zadałam powoli pytanie.
- Jestem taki głupi. Taki głupi, Andie. Jak ja się mam teraz pokazać swoim rodzicom? Już nigdy nie będą patrzyli na mnie tak jak kiedyś. - mówił, a jego słowa wywoływały na mnie tak silne uczucia, że sama powstrzymywałam się od płaczu.
- Harry, gdzie jesteś?
- Będą mi to wypominali do końca życia. Nigdy nie spuszczą ze mnie wzroku, w obawie że znowu ucieknę. Czegoś takiego człowiek nie jest w stanie po prostu zapomnieć.
- Har...
- Będą mnie traktowali jak cholerne dziecko. Popełniłem błąd, który może i są w stanie mi wybaczyć, ale nigdy nie zapomną, nigdy. I to tylko dlatego, że zachowałem się jak samolubny czub.
- Harry, posłuchaj mnie w końcu i kurcze przestań się dołować, bo nie mam siły słuchać tych bzdur. Rozumiesz? - wtrąciłam z irytacją w głosie. - Człowiek ma prawo do błędów i nie popełnia ich bez powodu. Jestem pewna, że ty także miałeś powód do ucieczki. Możesz mi później wszyściuteńko opowiedzieć, ale w tej chwili powiedz mi tylko jak się czujesz i gdzie jesteś. Muszę wiedzieć, czy wszystko z tobą jest w porządku.
Fakt, że mogłam z nim rozmawiać i mieć pewność, że chłopak żałuje tego co zrobił i chce coś zmienić, był dla mnie ulgą. Bałam się, że będzie trudno go przekonać do powrotu, ale widocznie Harry także nie rozumiał swoich czynów i pragnął jak najszybciej wyjść z dołka, w który się wkopał.
- Nie jest ze mną w porządku. Ciągle powracają te dręczące myśli. Nie wytrzymuję już sam ze sobą. Naprawdę chcę wrócić.
- Nikt cię nie powstrzymuje od powrotu. Raczej wszyscy cię wspierają. - oznajmiłam, próbując dodać mu otuchy.
- Ale Andie, boje się. Moja matka pewnie umiera ze strachu, a ojciec będzie wściekły. On zawsze na mnie krzyczał i teraz będzie tak samo. - słyszałam ból w jego łamanym głosie. Jednak nie było to takie łatwe, jak mi się początkowo wydawało.
- Gdzie jesteś? - zapytałam. Jeżelu nie chciał wrócić sam, to miałam zamiar go znaleźć.
- Nie chcę wracać. - oznajmił stanowczo.
- Harry, gdzie jesteś? - powtórzyłam swoje pytanie.
- Andie, proszę cię... - mówił błagalnym głosem.
- Harry, też cię proszę. - odpowiedziałam mu tym samym. - Przyjadę po ciebie, tylko odpowiedz mi na moje pytanie. Gdzie jesteś?
- Nie chcę cię widzieć. - odparł i nie powiem, że nie zabolało. W końcu chciałam mu pomóc. Dlaczego nie mógł ze mną po prostu współgrać?
- Ale ja chcę widzieć ciebie, Harry. Pozwól sobie pomóc. - próbowałam go przekonać. I udało się.
- Jestem na plaży.
- Na jakiej plaży? - zapytałam, marszcząc brwi. - Do morza trzeba jechać ponad 3 godziny.
- Przecież wiem, a jak myślisz, że się tam znalazłem. - odparł oschle. Widziałam, że humor mu się ponownie pogarszał. Z złego na jeszcze gorszy.
- Podaj nazwę plaży.
- Morecambe South. - odpowiedział.
Odsunęłam komórkę od twarzy, zasłaniając dłonią głośnik. - Wiem gdzie jest Harry. - szepnęłam do swoich rodziców, na co oboje unieśli wysoko brwi. - I potrzebuję waszej pomocy.
liczba słów: 546
______________________________________
Króciutki rozdział, ale nie martwcie się, zaraz dodaję następny (yay) (niestety jest jeszcze krótszy) (ale to ma swoje powody).
Dziękuję za więcej niż 200 głosów. I za całą masę przemiłych komentarzy.
CZYTASZ
Lumière // h.s. ✔
Fanfictionona kochała palić świeczki. on wolał palić papierosy. #23 w losowo #21 w losowo #20 w losowo #19 w losowo #18 w losowo