Harry biegł w stronę naszego domku, nosząc mnie na swoich plecach. Oplotłam ręcę w okół jego ciała, czując jak powoli z niego zjeżdżam. - Harry, ja zaraz spadnę! - pisnęłam, śmiejąc się. Chłopak podrzucił mnie do góry, wzmacniając swój uścisk na moich udach i pędził dalej przed siebie. Przymknęłam lekko przerażona oczy, a kiedy je znowu otworzyłam znaleźliśmy się przed drzwiami domku.
- Skacz. - powiedział, a ja z niego zeszłam. Sięgnęłam po plecak, który przez cały czas nosiłam i odnalazłam w nim kluczyki. Następnie otworzyłam drzwi, wpuszczając Harry'ego przodem.
Zdjeliśmy oboje brudne buty z nóg, odstawiając je w przedpokoju. Szukałam w plecaku komórki, kiedy Harry przeniósł swoje ręce na moje biodra, przyciągając mnie do siebie. Próbowałam nie dać się rozproszyć, jednak on mi tego nie ułatwiał, składając pocałunki na mojej szyi. W końcu odnalazłam swój sprzęt, ale gdy tylko chciałam go odblokować, brunet mi go zabrał, chowając go za siebie.
- Ej, oddaj mi to. - burknęłam, chcąc się odwrócić, jednak on mi to uniemożliwił, trzymając moje ciało blisko siebie. Chłopak przygryzł skórę mojej szyi, na co moje usta opuściło ciche westchnięcie. Zatrzymał się dłużej niż powinien, zasysając moją skórę. Gdy się oderwał poczułam jej lekkie pieczenie, które załagodził mokrym pocałunkiem.
Następnie męczył się z rozpięciem pod bluzką mojego biustonosza, ale w końcu mu się to udało i rzucił go na podłogę. Bez uprzedzenia włożył jedną ze swoich dłoni pod moją koszulkę, pieszcząc moją pierś. Niespodziewanie jęknęłam jego imię, oddając się mu całkowicie.
Brunet pociągnął mnie za sobą w stronę salonu, w którym znajdowała się kanapa, na której się położył. Wskazał mi, abym usiadła na nim okrakiem i tak też zrobiłam. Zniżyłam twarz do jego, całując go, kiedy nagle rozległ się dźwięk jego komórki.
Prędko mnie przeprosił, sięgając do swojej kieszeni. Przyglądałam się mu przez cały czas i zauważyłam, że to Rea do niego dzwoniła. Chłopak wymienił ze mną szybkie spojrzenia i pomimo niezadowolenia, które miałam wymalowane na twarzy, odebrał.
- Cześć Rea. - przywitał się. - Nie, nic. Nie przeszkadzasz. - powiedział, a ja poczułam się lekko zlekceważona. Przecież przerwała nasz moment, jak mógł mówić, że Rea nie przeszkadza.
Zaczęłam całować jego szczękę, chcąc aby zwrócił swoją uwagę na mnie, jednak jemu to nie przeszkadzało w rozmowie. Wpadłam na pomysł, którego sama bym się po sobie nie spodziewała. Kiedy Harry słuchał Re'i z komórką przy uchu, położyłam dłonie na jego piersi i wypchnęłam biodra w jego stronę, sprawiając, że jęknął gdy się o niego otarłam. Natychmiast w szoku zakrył buzię dłonią i rzucił mi srogie spojrzenie, na co się niewinnie uśmiechnełam. Kiwnął jedynie głową, przeczesując swoje włosy. Wciąż niezadowolona, powtórzyłam swój ruch, napierając na niego jeszcze bardziej i patrząc jak brunet stara się z wielkim trudem nad sobą panować.
- Tak, wszystko w porządku. - powiedział do telefonu z zaciśniętymi powiekami. Sapnęłam, czując wybrzuszenie w jego spodniach. - Przepraszam cię Rea, ale muszę kończyć. - mruknął, rozłączając się i głośno wzdychając. Natychmiast zeszłam z niego, poprawiając swojego kucyka.
- Nienawidzę cię za to. - oznajmił, wciąż z zamkniętymi oczami, a ja wzruszyłam ramionami. - Tak się nie robi.
Wywróciłam oczami. - Wiesz jak się nie robi? Nie odbiera się telefonu osoby, która nienawidzi twojej dziewczyny, będąc ze swoją dziewczyną. Tak się kurde nie robi, Harry.
- Znowu przesadzasz. - mruknął pod nosem, unosząc się do pozycji siedzącej. Zmarszczyłam zezłoszczona brwi.
- Ja przesadzam? - zapytałam z niedowierzeniem. Harry uniósł na mnie wzrok, ale nic nie powiedział. - Dobra. - powiedziałam i ruszyłam w stronę przedpokoju. Sięgnęłam po swoje buty i z zamiarem ubrania ich, jednak zielonooki, który w mgnieniu oka znalazł się przy mnie, wyrwał mi je z rąk.
- Nigdzie nie idziesz. - wycedził. - Powiedziałem twojej mamie, że się tobą zaopiekuję, więc nie będziesz mi chodziła sama po lesie. Wracaj do pokoju.
Zacisnęłam dłonie w pięści, patrząc się chłopakowi prowokująco w oczy. - Nie mów mi co mogę, a czego nie mogę. - wyszeptałam przechodząc obok niego do kuchni.
- Przestań, Andie. Zachowujesz się jak dziecko. - powiedział, idąc za mną.
- Może dlatego, że mnie kurwa traktujesz jak dziecko. - odparłam, wskakując na blat kuchenny. Odwróciłam wzrok, gdy chłopak stanął między moimi nogami, kładąc ręce po obu stronach.
Przybliżył swoją twarz do mojej, próbując połączyć nasze usta, ale odepchnęłam go ode mnie. - Nie mam teraz na to ochoty. - przerwałam mu, krzyżując ramiona. Nic nie odpowiedział, ale nie odsunął się nawet o krok. Spuścił głowę, lekko nią kiwając.
- Przepraszam. - szepnął, unosząc wzrok. - Masz rację, nie musiałem wcale odbierać.
Westchnęłam, przeczesując swoimi palcami jego włosy. - Tu nawet nie chodzi o to. Mogłeś odebrać, ale załatwić to szybko, a nie mówić, że nie jesteś zajęty. Poczułam się trochę zignorowana, wiesz. - odparłam, zatrzymując dłoń na jego policzku.
- Nieźle zwróciłaś na siebie uwagę. - powiedział, śmiejąc się.
Czułam jak moja twarz oblewa się rumieńcem. - N-nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Zazdrość. - odpowiedział, szczerząc się.
- Chciałbyś. - Uderzyłam go w ramię. - A teraz oddaj mi telefon i przynieś biustonosz.
Wyjął ze swojej kieszeni moją komórkę, podając mi ją. Sprawdziłam swoje powiadomienia, widząc, że napisała do mnie mama i Paula, pytająca o zadanie domowe. Brunet przyglądał się temu co robiłam, dopóki nie zablokowałam telefon, odkładając go na bok. - Miałeś mi przynieść biustonosz. - przypomniałam, wskazując na przedpokój.
Zielonooki kiwnął głową. - Nie potrzebujesz go. - odparł, sprawiając, że wywróciłam oczami.
- To sama go sobie wezmę. - powiedziałam, chcąc zejść z blatu, ale brunet złapał za moje uda, unosząc je do góry. Oplotłam jego tłów nogami, bojąc się, że inaczej spadnę. Podtrzymywał dłońmi mój tyłek, niosąc mnie po schodach.
- Puść mnie. - rozkazałam, ale on sobie nic z tego nie robił. - Masz mnie... - nie dokończyłam, ponieważ zostałam zrzucona na miękkie łóżko i zaskoczona namiętnym pocałunkiem.
- Przestań się złościć. - powiedział między pocałunkami, gdy ciężko dyszałam. Zdjął ze mnie ostrożnie koszulkę, pozostawiając mnie w samych spodniach i ponownie złączył nasze usta.
Sięgnęłam po jego koszulkę, także ją z niego zdejmując. Posłał mi promienny uśmiech, przyglądając mi się. - Jesteś piękna. - powiedział, przybliżając moje ciało do swojego, stykając nasze piersi.
- A ty niemożliwy. - odparłam, śmiejąc się. Schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. Przeszły mnie ciarki, kiedy malował delikatnie wzory po moich plecach.
Po dłuższej chwili brunet się odsunął, kładąc się obok mnie i patrząc w sufit. Przyglądałam mu się, widząc jak jego klatka piersiowa powoli się wznosi, a później znowu opada. Zmęczona po całym dniu wędrówki po górach, zamknęłam oczy i nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam, zasypiając.
liczba słów: 1021
_______________________________________
Nie wierzę, że to dodaję, mam nadzieję, że jest okej i zadowolę chociaż trochę wszystkich zboczuchów wśród was XDD
CZYTASZ
Lumière // h.s. ✔
Fanfictionona kochała palić świeczki. on wolał palić papierosy. #23 w losowo #21 w losowo #20 w losowo #19 w losowo #18 w losowo