- Byłoby lepiej gdybyś został na dole. Obawiam się, że pogorszysz sytuację. - szepnęłam do Adama. Staliśmy już przed drzwiami wejściowymi do mieszkania Stylesów, bo Adam uparcie poszedł ze mną.
- Ja cię w to wciągnąłem i ja cię z tego wyciągnę. - odparł ze wspierającym uśmiechem na twarzy.
Wzięłam głęboki wdech i odważnie zapukałam w masywne drewniane drzwi. Spojrzałam na Adama, który zachęcająco położył dłoń na moim ramieniu. Kiwnęłam głową, zsuwając z siebie jego rękę. To nie był czas na przyjacielskie czułości.
Otworzyły się drzwi, a w nich stanął ojciec Harry'ego. Zaskoczony, ale równocześnie niezadowolony przebiegł oczami po naszych twarzach, zatrzymując się na mojej. - Co ty tu robisz?
- J-ja... przyszłam do Harry'ego. - wyjąkałam z trudem, starając się utrzymać kontakt wzrokowy. Mężczyzna zaczął kiwać głową, wzdychając.
- Słuchaj. - zaczął, opierając się o ramę drzwi. - Wiem, że mój syn namieszał ci w głowie i wydaje ci się, że ci na nim zależy, ale to nie powód do tego, aby urywać się z lekcji.
- Ale to jest naprawdę ważne, proszę pana. Muszę z nim porozmawiać. - powiedziałam błagalnym tonem, ale na ojcu Harry'ego nie zrobiło to żadnego wrażenia.
- Uwierz mi. Nie warto. On nie jest dla ciebie dobry. Znam swojego syna na tyle, aby o tym wiedzieć. Robię ci tu przysługę. A teraz idź. - odparł, a ja spojrzałam zakłopotana na Adama, który w milczeniu przyglądał się całej sytuacji.
- Błagam, panie Styles. - spróbowałam ponownie. - Muszę się z nim...
- Wpuść ją. - przerwał mi głos Harry'ego. - Jeżeli Andie chce mi coś powiedzieć, to nie zabieraj jej tego. Ona nie jest mną, więc nie masz prawa nią pomiatać.
Ojciec Harry'ego zmrużył oczy. - Więc to znowu ja jestem tym złym? - zapytał niedowierzając. Harry milczał. - Świetnie. - warknął, mijając chłopaka i wchodząc do mieszkania.
Chłopak stał na przeciwko mnie, ale nie wiedziałam co powiedzieć. Rzucił spojrzenie w stronę blondyna po mojej prawej i skrzyżował ramiona.
- Słuchaj, Andie...
- To wszystko moja wina. - powiedział nagle Adam, stając krok przede mną. - Nie bądź zły na Andie, bo nie zrobiła nic złego. Byłem pijany i jakoś tak... no... nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale stało się. Nie chciałem, żeby to wszystko się tak skończyło. Jestem największym fanem waszego związku i nie potrafiłbym wam tego zniszczyć. W każdym razie... co chcę p-powiedzieć to... przepraszam Harry. Naprawdę szczerze przepraszam. Ciebie też Andie. - wyszeptał swoje ostatnie słowa, spuszczając wzrok. Zrobiło mi się go niesamowicie szkoda i złapałam jego dłoń, próbując dodać mu otuchy. Chłopak uniósł wzrok, spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
- Czujesz coś do Andie? - zapytał Harry, na co rzuciłam mu srogie spojrzenie. Wzruszył ramionami, przyglądając się zakłopotanemu Adamowi.
- Adam, nie musisz odpowiadać. Harry cię tylko prowokuje. - powiedziałam, patrząc intensywnie na zielonookiego. Przysięgam, że mogłabym go zabić w tamtej chwili wzrokiem. Chociaż Adam go grzecznie przeprosił, on oczywiście musiał mu dogryźć. Inaczej nie byłby sobą.
- No co? A może to ty czujesz coś do Adama? Co Andie? - powiedział Harry z lekką kpiną w głosie, bo cała sytuacja zaczęła robić się śmieszna.
Zmarszczyłam czoło. Chłopak nie widział, że był ponownie na drodze do zranienia mnie. - Uspokój się, bo ci zaczyna odbijać. Czy ty się w ogóle słyszysz?
Harry nie odpowiedział, jedynie zacisnął pięści. Przymknął na chwilę oczy, głośno wzdychając. Puściłam dłoń Adama i zbliżyłam się do bruneta. Ostrożnie musnęłam palcami jego policzko. - Przepraszam, ale musisz się uspokoić, Harry. Bo znowu zrobisz coś, czego będziesz później żałował. - Błądził wzrokiem po mojej twarzy. - Wszystko w porządku?
Kiwnął głową, zaprzeczając. - Jak ma być w porządku? Odbieram swoją niepełnoletnią, pijaną dziewczynę z imprezy o kurwa 3 w nocy, nie wiedząc o co chodzi, bo nie jest w stanie mi o niczym powiedzieć, tylko po to aby następnego dnia dowiedzieć się, że całowała się ze swoim najlepszym przyjacielem, który widocznie jest w niej kurwa zakochany, ale ona tego najwyraźniej nie widzi, albo po prostu nie chce widzieć. Więc powiedz mi Andie, j a k ma być dobrze?
- Przepr...
- Nie chcę twoich przeprosin. Chcę, żebyś do cholery była ze mną szczera i nie bała się powiedzieć mi prawdę w oczy. Chcę twojego zaufania. - powiedział łapiąc moją twarz między swoje dłonie. Spuściłam wzrok. - Jestem w stanie wiele zrozumieć i wybaczyć, ale kłamstwa nie akceptuje. A dlatego, że to widocznie inaczej nie funkcjonuje, nie chcę cię z nim więcej widzieć. - syknął.
Rozszerzyłam w szoku oczy, odsuwając się. - Nie. - zaprzeczyłam natychmiast. - Nie możesz tak. To co robisz jest głupie, Harry, cholernie głupie. Nie chcę musieć wybierać między swoim chłopakiem, a swoim przyjacielem i nie będę wybierała.
- Po czyjej ty jesteś stronie?! - podniósł głos, ale pomału zaczęłam się do tego niestety przyzwyczajać.
- Po swojej! Nie jestem po twojej stronie, ani po jego stronie, tylko stoję na granicy i na tej linij tworzę swoją własną stronę.
- Jesteś niemożliwa! - zagrzmiał sfrustrowany, przybliżając swoją twarz do mojej.
- Wiem. Wzorowałam się na swoim chłopaku. - odparłam ze słyszalną w głosie złością. Skrzyżowałam na piersi ramiona. Harry uśmiechnął się, również krzyżując ramiona, na co zmarszczyłam brwi. - No co?
- Dlaczego to zawsze robimy? - zapytał, jakby sam siebie.
Wzruszyłam ramionami. - Co masz na myśli? - zadałam niepewnie pytanie.
- Kłócimy się o każdą drobnostkę, tak jakby chodziło o wszystkie sekrety świata. - powiedział. - Ciągle powtarzamy ten sam scenariusz, Andie. Dlaczego?
- Bo oboje jesteście uparci jak osły. - odezwał się Adam, na co ja i Harry rzuciliśmy sobie zdziwione spojrzenia. - No co? To prawda. - Po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem, a Harry złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Ale Andie jest definitywnie większym osłem. - szepnął Harry, na co uderzyłam go w ramię, ale on jedynie się uśmiechnął jeszcze szerzej. - Spotkamy się dzisiaj? - zapytał. - Muszę z tobą porozmawiać na osobności.
- Muszę się uczyć. I wiem, że ty tak samo, więc raczej nie. - odparłam. - Ale co powiesz na jutro? Kończę lekcje o 15.
Przygryzł wargę, zastanawiając się. - Wiesz co? Zdzwonimy się i zobaczymy. - oznajmił. Spojrzał na lekko zakłopotanego Adama, który stał obok i westchnął. Brunet zerknął na swoją komórkę, sprawdzając czas. - No to chodźcie. Odwiozę was do szkoły.
- Ale ja jestem rowerem. - zaprzeczył Adam.
- Spokojnie. Zmieścimy go do bagażnika. - wyjaśnił. - Idźcie już. Muszę wziąć jeszcze kluczyki.
liczba słów: 983
______________________________________
Wiecie co zauważyłam? Harry nie jest wcale brunetem, tylko szatynem. Przez całe opowiadanie pisałam brunet, cri. W przyszłości to zmienię.
Poza tym, Q&A (zobacz, poprzedni post) jest nadal aktualne. Zadawajcie pytanie, będzie mi bardzo miło :)
CZYTASZ
Lumière // h.s. ✔
Fanfictionona kochała palić świeczki. on wolał palić papierosy. #23 w losowo #21 w losowo #20 w losowo #19 w losowo #18 w losowo