Rozdział 32

1.7K 164 17
                                    

- Pudło. - powiedziałam kolejny raz z uśmiechem na twarzy. Przyjrzałam się swojej planszy i strzeliłam jakieś okienko.

- Trafiony, zatopiony. - odparł naburmuszony Harry, a ja byłam coraz bliżej wygranej. - A2

Wyszukałam odpowiedniego kwadracika i oznajmiłam Harry'emu, że to niestety znowu pudło. Chłopak kiwając głową narysował na swojej kartce w odpowiednim miejscu kropeczkę.

- B3? - zapytałam, a brunet sfrustrowany zmarszczył czoło i odpowiedział szeptem: trafiony. Próbowałam zgadnąć kolejne okienko, ale niestety się pomyliłam, więc oznaczyłam je kropką.

- E10 - powiedział Harry, przyglądając mi się z uwagą. Spojrzałam na swoją kartkę i ponownie rzekłam: pudło. Zauważyłam niezadowoloną minę chłopaka i niechcący zachichotałam. Natychmiast zakryłam dłonią buzię i spuściłam wzrok.

Wyszukałam w prawie już w pełni zapełnionej kratce kwadracik i otworzyłam buzię, aby zasugerować kolejną literkę i liczbę, lecz nie doszłam do słowa.

- Oszukujesz. - oznajmił Harry, a jego twarz wyrażała powagę, przez co jeszcze bardziej było mi do śmiechu, ale starałam się to ukryć.

- Ja? Co ty! Za kogo ty mnie masz? - zareagowałam z oburzeniem i wywróciłam oczami.

- Nie potrafisz kłamać. Pokaż swoją kartkę. - powiedział chłopak i wystawił rękę, na co kiwnęłam szybko głową, lecz chłopak po chwili sam wyrwał mi moją planszę z dłoni.

- Ej, oddaj mi to! - pisnęłam, śmiejąc się, ale Harry wstał unosząc wysoko nad moją głową kawałek papieru, przyglądając się mu. Uniosłam się z ławki, lecz nadal nie byłam w stanie dostać dłoni bruneta.

- Nie wierzę. - wyszeptał sam do siebie. Porównywał swój kawałek papieru z moim, kręcąc rozczarowany głową. Oddał mi moją planszę i widząc jak wydymam przepraszająco wargę, parsknął śmiechem. - Przypomnij mi, dlaczego się z tobą zadaję? - zapytał, siadając spowrotem na ławce. Usiadłam obok niego i wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem. - odparłam i oparłam swoją głowę na jego ramieniu. - Chyba mnie kochasz.

- Chyba tak. - wyszeptał ledwo słyszalnie i tak jak to często robił, wziął moją dłoń w swoją i złożył na niej pocałunek. Za każdym razem mnie tym gestem onieśmielał, chociaż zdawał się to robić nieświadomie i rutynowo. Tak jakby już od zawsze trzymał moją dłoń i tylko moją.

Trzy dni temu, gdy się przede mną otworzył i dał mi poznać nową część siebie, poczułam się mu znowu o krok bliższa. Pomimo kłótni, które w naszym wypadku były dosyć częste, zawsze potrafiliśmy odnaleźć spowrotem drogę do siebie nawzajem. Poza tym wiedziałam, że Harry nigdy by mi nie zrobił celowo krzywdy. Znałam go na tyle, żeby być o tym przekonana.

Jednak jednej myśli nie mogłam się pozbyć, a mianowicie słów Adama, który zdradził mi zamiary Re'i. Ciągle bałam się, że to nas zniszczy. Nie chciałam stracić swojego szczęścia z powodu zazdrosnej rówieśniczki. I nie chciałam grać w jej głupią grę, jeżeli szanse wygranej były zbyt niskie.

Poczułam dotyk Harry'ego na swoim policzku. Delikatnie przybliżył moją twarz do swojej i musnął wargami kącik moich ust, kontynuując z pocałunkami wzdłuż mojej szczęki, aż doszedł do mojego ucha i niespodziewanie przygryzł jego płatek. - Aua! - pisnęłam, śmiejąc się. 

Chłopak zataczał kciukiem koła na moim policzku i oddalił się na tyle, aby móc mi spojrzeć w oczy. Uśmiechnęłam się, utrzymując kontakt wzrokowy. - Lubię kiedy się uśmiechasz. - powiedział zielonooki, ciągle mi się przyglądając. Cmoknął mnie w czubek nosa. - I lubię być sprawcą twoich rumieńców. - dodał, a ja nieśmiale spuściłam wzrok, czując ciepło napływające do mojej twarzy. - Spójrz na mnie. - mruknął, a ja słuchając go, ponownie skupiłam się na jego oczach. Kiedy się na niego patrzyłam, znowu przpomniała mi się Rea. To jak jej odpalał papierosa. To jak zawisła na jego ramieniu. Fakt, że do niego dzwoniła. I to jak mogłaby mnie zastąpić w mgnieniu oka.

- Co cię gnębi? - zapytał lekko ochrypły głos chłopaka. Tak jak zawsze, Harry wyczuł mój niepokój i objął swoim ramieniem moje ciało.

- Nic. - odparłam ledwo słyszalnie. - To nie jest takie ważne.

- Nie jest to ważne, a jednak cię martwi? - poczułam lekką ironię w jego głosie i wzruszyłam ramionami na jego wypowiedź. - Mi możesz powiedzieć.

Westchnęłam i ścisnęłam powieki. - Chodzi o Re'ę. - powiedziałam szybko, aby mieć tą rozmowę w końcu za sobą.

- O Re'ę? - powtórzył zdziwiony, a ja przytaknęłam. - Nie rozumie...

- Czy Rea do ciebie dzwoniła? - zapytałam wprost, bo nie miałam ochoty na przeciąganie czegoś, co jesteśmy w stanie sobie wyjaśnić w dwie minuty.

Widziałam, że się waha po niepewności wymalowanej na jego twarzy. Szturchnęłam go lekko. - Tak, dzwoniła. Chciała się spotkać na papierosa, ale odmówiłem jej.

- Nic więcej nie mówiła? - chciałam być pewna, że nic nie grozi naszemu związkowi. Nie zniosłabym tego.

- Nic, Andie. - odparł Harry i musnął ustami moje czoło. - Nie martw się. Rea to tylko koleżanka sprzed lat. A ja chcę tylko ciebie.

Zatopiłam palce w jego włosach, stykając ze sobą nasze czoła. - Obiecujesz?

- Obiecuję. - powiedział z uśmiechem. - A teraz skończmy grę w statki. Muszę cię jeszcze ograć.

liczba słów: 764


Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz