Są rzeczy ważne i ważniejsze. I chociaż intuicja podpowiadała mi, że zadawanie się z Harrym będzie złe, to jednak doszłam do wniosku, że jego zdrowie psychiczne jest tu najważniejsze i nie potrafiłam odmówić mu pomocy.
Kolejny raz Harry oraz Anne przyszli nas odwiedzić, aby zjeść wspólną kolację. Ojciec chłopaka był za granicą i załatwiał biznesy. Z tego co opowiadała Anne, wywnioskowałam, że jest bardzo troskliwym i sympatycznym mężczyzną, jednak człowiekiem, który ciągle walczy o odrobinę czasu dla rodziny.
Siedzieliśmy przy stole, tak samo jak ostatnio. Jedyną różnicą pomiędzy tym wieczorem, a poprzednim była obecność mojego rodziciela. Zajął miejsce obok swojej żony, a mojej mamy i starał się znaleźć wspólny temat.
Harry milczał przez większość czasu i jedynie przyglądał się całej sytuacji. Czułam, że rozmowa z nim, wcale nie będzie łatwa i lekko zdenerwowana, zaczęłam obgryzać wargę, jak to miałam w zwyczaju. Widelcem nabijałam małe resztki jedzenia i wkładałam je sobie do buzi, dopóki mój talerz nie był całkowicie pusty.
- Andie, mogłabyś proszę zebrać brudne naczynia i je umyć. - odezwała się moja matka. Spojrzałam na nią i przytaknęłam. Odsuwając krzesło wstałam ze swojego miejsca i złapałam za swój talerz i sztucce. Miałam właśnie podejść do bruneta, lecz słowa jego mamy mnie zatrzymały.
- Harry, pomóż jej.
Chłopak przebiegł oczami po mojej zakłopotanej twarzy i z niezadowoleniem już po chwili znalazł się obok mnie. Zabrał mi talerz, na co rzuciłam mu spojrzenie spode łba.
- Weź szklanki. - powiedział pod nosem i po kolei zaczął zbierać pozostałe rzeczy ze stołu.
Trzymając w dłoniach szklanki, czekałam w przedpokoju na chłopaka, aby wskazać mu, gdzie znajduje się kuchnia.
Miał na sobie zwykłą białą koszulkę i czarne spodnie. Spod ich nogawek wystawały dwie czerwone skarpetki w białe paski, które swoim jaskrawym kolorem rzucały się w oczy. Tatuaże na jego rękach dodawały mu tajemniczości i kiedy pomyślałam o tym, ile go musiały kosztować, poczułam się tak jakby... gorsza. Mnie było ledwo stać na moje durne świeczki zapachowe.
Harry zaczął podchodzić w moją stronę i automatycznie skierowałam się do kuchni, wiedząc, że jest tuż za mną.
Położyłam szklanki w zlewie i skinęłam do niego głową, na znak aby dorzucił do nich swoje naczynia.
- To może ja będę je myła, a ty je wytrzesz i włożysz do tej szafki? - zaproponowałam, wskazując na drewniany mebel po naszej prawej.
- Dobra. - odpowiedział, otwierając drzwiczki szafki kuchennej. Oparł się o blat, a ja w między czasie zaczęłam.
Wycisnęłam na gąbke odrobinę płynu do naczyń i zaczęłam nią przejeżdżać po talerzu. Spłukałam z niego pianę i podałam go Harry'emu przekazując mu także suchą ścierkę.
Zabrałam się za kolejne naczynie i ponownie powtarzałam wcześniejsze ruchy. W ciągu następnych kilka minut byliśmy już prawie gotowi.
Nagle wpadłam na genialny pomysł, który powinien rozluźnić trochę całą sytuację i uśmiechnęłam się pod nosem. Myłam właśnie jedną z misek po sałatce i czekałam, aż płyn zacznie się pienić.
Harry był zajęty wycieraniem szklanek, więc niczego nie podejrzewał. Spojrzałam na chłopaka, który miał wymalowane na twarzy wyraźne skupienie i w tym samym momecie nabrałam na dłoń garść piany. Wystawiłam rękę przed jego twarz i zanim mógłby zareagować, klasnęłam jedną ręką o drugą.
Piana znalazła się nie tylko na jego twarzy, ale także na włosach i koszulce.
Otworzył szeroku buzię w niedowierzeniu i jedną dłonią starł pianę z oczu. - Oszalałaś?! Teraz mam to cholerstwo we włosach. - powiedział oburzony, na co nie mogłam powstrzymać głośnego śmiechu. Przejechał dłonią po swoich lekko wilgotnych włosach i się skrzywił.
Chłopak złapał mnie za nadgarstek, zanurzył swoją wolną dłoń w misce i nagle wtarł znajdującą się w niej pianę w moją twarz. Pisnęłam z zaskoczenia i gwałtownie odskoczyłam od Harry'ego. Jego zaraźliwy śmiech wypełnił całe pomieszczenie i nie potrafiłam się do niego nie dołączyć.
liczba słów: 606
_____________________________________
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze! Naprawdę się cieszę, że podobają się wam moje wypociny haha.
Męczę się właśnie nad pisaniem 10 rozdziału i nie wiecie jak bardzo jestem podekscytowana własnym opowiadaniem! Chciałabym wstawić wszystkie rozdziały na raz, żeby podzielić się z kimś tym uczuciem, ale yhhh później nie mielibyście co czytać.
No nic, miłego wieczoru, czy też dnia (lub nocy idk) i mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną :-)
CZYTASZ
Lumière // h.s. ✔
Fanficona kochała palić świeczki. on wolał palić papierosy. #23 w losowo #21 w losowo #20 w losowo #19 w losowo #18 w losowo