Rozdział 20

1.8K 158 1
                                    

- I niech Anne na nas nie czeka. Najlepiej zostań u niej na noc. Nie wiem jak długo zajmie nam dojazd i powrót. Możliwe, że Harry nadal będzie się sprzeciwiał i wszystko się wydłuży, ale na pewno wróci cały i zdrowy. - mówiłam, a moja mama przytaknęła z porozumieniem głową. - Będę cały czas dostępna pod telefonem.

- Jesteś wspaniała. - powiedziała moja rodzicielka, mocno mnie obejmując. - Chyba mówię ci to zbyt rzadko, ale jestem z ciebie niezmiernie dumna. Nie mogę sobie wyobrazić lepszej córki.

- Andie, możemy jechać! - krzyknął mój tato z samochodu. Pokazałam mu kciuk w górę, uśmiechając się.

Ostatni raz owinęłam ręcę w okół talii mojej mamy i głośno westchnęłam. - Oby wszystko poszło według mojej myśli.

- Tak będzie. - odparła, puszczając mnie. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech i wiedziałam, że byłam gotowa.

Wsiadłam do samochodu po stronie pasażera i zapięłam pas. Ojciec pogłośnił radio i po chwili ruszyliśmy.
Trzymałam komórkę mocno między palcami i skupiłam wzrok na drodze.

- Dziękuję, że to robisz. To jest dla mnie naprawdę ważne. - powiedziałam, chcąc przerwać ciszę. - Harry na pewno też będzie ci za to wdzięczny.

Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, patrząc przed siebie. - Szczerze, to nie zależy mi na jego wdzięczności. Nie zrozum mnie źle, ale słabo znam Harry'ego. Chcę tylko abyś była szczęśliwa, a widzę jak bardzo jest ci on w tej chwili potrzebny do szczęścia. Więc robię to tylko dla ciebie.

Przygryzłam wargę zastanawiając się nad jego słowami. Mój ojciec był naprawdę godny podziwu i cieszyłam się, że to właśnie ja mogłam nazwać się jego córką.

- Jeszcze raz dziękuję, tato.

- Robię to z chęcią. - odparł.

Zaczęło robić się ciemno. Księżyć delikatnie oświetlał granatowe niebo i towarzyszył nam u boku. Na świecie jest tak wiele osób, a wszyscy patrzymy na ten sam księżyc. Chociaż dzieli Harry'ego i mnie kilkaset kilometrów, to przynajmniej możemy razem podziwiać blask księżyca. Świat jest niesamowity.

Rzuciłam wzrok na zegar cyfrowy w aucie, chrząkając.

- Dojedziemy tam dopiero po północy. - powiedziałam, masując skronie, żeby pozbyć się budującego się napięcia.

- Prześpij się. Obudzę cię jak dojedziemy. - odparł mój ojciec, przyglądając mi się z troską.

- A ty nie jesteś zmęczony? Nie chcę, żebyś przypadkiem zasnął podczas jazdy. - oznajmiłam. - Jest zielone.

Mój tato przytaknął i ruszył dalej. - Nie jest źle. Ale gdyby jednak tak było, to się zatrzymam. Nie martw się, wiem co robię.

- Okej. - mruknęłam, przymykając oczy. - Powinnam zadzwonić jeszcze do Harry'ego?

- Wydaje mi się, że starczy, że mu wcześniej napisałaś. Lepiej będzie jak odpoczniesz, zamiast niepotrzebnie się zamartwiać. - powiedział i wyłączył radio.

- Na pewno? - zapytałam, aby się upewnić.

- Na sto procent. - odpowiedział i chwilę później zasnęłam.

liczba słów: 422

____________________________________

Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz