- Babciu, już zjadłam dwa kawałki ciasta, ja naprawdę nie mogę. - powiedziałam, podczas gdy babcia zawzięcie kroiła kolejną porcję.
- Nie przesadzaj, jesteś młoda i musisz porządnie pojeść. - odparła. Nie znałam bardziej upartej osoby niż babcia. Wywróciłam oczami, kiedy na moim talerzyku wylądował kolejny kawałek ciasta.
- Przez ciebie będę gruba. Nie zdziw się, jeżeli nigdy nie będziesz miała prawnuków, bo nikt mnie nie chciał.
- Dzięki mnie poznasz wspaniałego chłopaka, który zakocha się w twojej osobowości, a nie w twojej masie ciała.
Ciężko westchnęłam i złapałam za widelec, wbijając go w ciasto. Babcia zadowolona z siebie zajęła miejsce na przeciwko mnie, popijając czarną herbatę. Moi rodzice pojechali do sklepu, aby zrobić za babcię zakupy na przyszły tydzień, zostawiając mnie z nią samą.
Lekko podskoczyłam, kiedy babcia z hukiem odstawiła kubek na stół.
- Przepraszam. - powiedziała, uśmiechając się niewinnie, a zmarszczki na jej twarzy natychmiast się pogłębiły. - Opowiedz coś kochanie... Jak tam w szkole?
Głośno westchnęłam, nie mając ochoty mówić o swoim życiu. Babcia pewnie oczekiwała ciekawych historii o przygodach swojej wnuczki, ale moje życie było po prostu nudne.
- Wszystko w porządku. Mam fajnych nauczycieli i znajomych. Staram się o dobre oceny, więc jakoś to nawet wygląda.
Babcia przytaknęła, a na jej buzi pojawił się lekki uśmiech. - Nadal jesteś taka pilna z angielskiego?
- Powiedzmy. - odparłam, wzruszając ramionami.
- A jak tam z pisaniem artykułów do gazetki? - zapytała zaciekawiona.
- Przerwałam to. - powiedziałam z grymasem na twarzy. - Wolałam skupić się na nauce. W każdym razie wątpię w to, że ktokolwiek czytał moje wypociny. Były dosyć słabe.
Babcia zaprzeczyła, kręcąc głową. - Mnie twoje artykuły bardzo się podobały. Uważam, że nie powinnaś się tak szybko poddawać.
Głośno westchnęłam, spuszczając wzrok. Cała sytuacja dobijała mnie już od jakiegoś czasu. - Piszę bardzo przeciętnie, babciu. Po prostu wiem, że i tak nic tym nie osiągnę, bo jest na świecie tyle osób, które mają o wiele większy talent do pisania niż ja. Wydaje mi się, że wolę zająć się czymś co zapewni mi dobrą pracę w przyszłości.
- Rozumiem. - odparła babcia, zaczesując sobie kosmyk siwych włosów za ucho. - Ale powinnaś robić to co cię uszczęśliwia i nie myśleć jedynie o zarobkach. Wiem, nic nie mów, pewnie słyszałaś to już setki razy, ale tak jest, Andie.
Wiedziałam, że tak jest. Ale bałam się tego, że moje starania osiągnięcia czegoś będą trwały zbyt długo. Podziwiam ludzi, którzy bez końca gonią za swoimi marzeniami i ciągle wierzą w to, że je osiągną. Już dawno pożegnałam się z taką myślą i trudno będzie mi zmienić zdanie.
- Jesteśmy! - krzyknęła mama, zamykając z hukiem drzwi. Tato pomógł jej zdjąć kurtkę i po chwili oboje zniknęli w kuchni.
- Ale nie martw się, - kontynuowała babcia, nie zwracając uwagę na przyjście moich rodzicieli. - zawsze możesz znaleźć sobie bogatego męża. - dokończyła z szerokim uśmiechem na twarzy, na co wywróciłam oczami.
- Mamy XXI wiek, a rozwody po paru chwilach są bardzo modne. Nie stawiałabym wszystkiego na bogatego męża, który w każdej chwili może wybrać sobie nową. Najlepiej jest polegać na samym sobie.
- Racja, ale samemu sobie nie jest łatwo. Człowiek potrzebuje wsparcia w formie drugiego człowieka.
- Pewnie masz rację. Ale znaleźć odpowiednie wsparcie to wyzwanie. Szczególnie dla mnie. - odparłam.
- Nie gadaj, pewnie masz już całą listę kandydatów.
- A jako pierwszy na tej liście stoi Harry. - wtrąciła się moja mama, która wstąpiła do salonu.
- Mamo! - krzyknęłam oburzona. Kobieta zajęła miejsce obok mnie, uśmiechając się od ucha do ucha.
- A nie jest tak? - zapytała unosząc brwi.
- Nie, nie jest. Możemy o nim nie mówić. - powiedziałam, krzyżując ręce na piersi.
- Nie mów, że się nie pogodziliście?
Z cichym świstem wypuściłam powietrze, które wstrzymywałam już od dłuższej chwili. - Nie wiem. - oznajmiłam. - Nie jestem na niego zła, ale obawiam się, że on jest zły na mnie. Ale wcale nie mam zamiaru się przejmować jego humorkami.
- Kim jest Harry? - zapytała moja babcia, unosząc wysoko brwi.
- Synem Anne. - odpowiedziała moja matka, uśmiechając się sugestywnie. Ta kobieta musi się uspokoić.
- Żartujesz? I oni coś ze sobą mają? - zaintersowała się starsza kobieta. Jeszcze tego mi brakowało.
- Według mnie mają, tylko jeszcze o tym nie wiedzą. - odparła, szczerząc się. Czułam jak z każdą chwilą nabierałam coraz większych rumieńców.
- W tej chwili nawet się nie przyjaźnimy, więc skąd ta pewność? - rzuciłam. Spuściłam głowę, unikając wzroku mojej mamy.
- Matka wie wszystko, a nawet więcej niż myślisz. - powiedziała i szturchnęła mnie lekko ramieniem. Zirytowana zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam co ukrywała, albo i też nie ukrywała, ale nie podobało mi się to, że wiedziała więcej ode mnie.
liczba słów: 722
______________________________________
już dawno nie miałam takiej blokady, jeżeli chodzi o pisanie. przepraszam.
CZYTASZ
Lumière // h.s. ✔
Fanfictionona kochała palić świeczki. on wolał palić papierosy. #23 w losowo #21 w losowo #20 w losowo #19 w losowo #18 w losowo