Rozdział 61

1.2K 139 32
                                    

Weszłam z Harrym do jego mieszkania i natychmiast spotkałam ciepłe spojrzenie Anne, która trzymała w rękach blachę z ciastem. Chłopak trzymał mocno moją rękę w swojej i zatrzymał się ze mną przed swoją matką, całując na powitanie jej policzek. Obserwowałam ich z lekkim podziwem.

- Ślicznie wyglądasz, Andie - powiedziała Anne z delikatnym uśmiechem na ustach, przyglądając mi się od góry do dołu. Drugi dzień pod rząd nie miałam na twarzy ani grama makijażu, ale byłam bardziej wyspana i już nie płakałam.

- Dziękuję - odparłam i poprawiłam czarną spódnicę, która delikatnie opinała moje biodra i miała tendencję do unoszenia się. Chciałam spróbować czegoś nowego z nadzieją, że poczuję się wtedy pewniej siebie. Już po drugiej lekcji doszłam do wniosku, że noszenie spódnic jednak nie jest dla mnie, ale nie miałam jak się przebrać.

- Pomóc ci w czymś? - zapytał Harry swoją mamę.

- Nie trzeba - odparła, kręcąc głową. Przeszła do kuchni, znikając za progiem. - Zajmij się naszym gościem.

- Jasne. - Spojrzał na mnie i posłał mi szeroki uśmiech, ukazując swoje zęby. Uniosłam rękę i dotknęłam palcem dołeczek w policzku bruneta. Spojrzałam mu w oczy i ostrożnie zjechałam palcem, aż do jego warg, obrysowując je opuszkiem kciuka.

- Wiesz, że masz ładny kształt ust? - spytałam, rozchylając jego wargi.

- Tak myślisz? - Oparł swoje czoło o moje i nasze spojrzenia znalazły się na tym samym poziomie.

- Mhm - mruknęłam i powędrowałam dłonią do jego klatki piersiowej.

- Chodź. - Harry pociągnął mnie w stronę swojego pokoju, przerywając kontakt wzrokowy. Starałam się za nim nadążyć.

Otworzył drzwi, aby je po chwili znowu zamknąć. Zaskoczył mnie, kiedy przycisnął mnie swoim ciałem do nich i złączył nasze usta. Splotłam ręce na jego karku, przyciągając go bliżej i rozchylając wargi. Natychmiast wsunął swój język i rękoma zaczął błądzić po moim ciele.

Przeniósł swoje pocałunki na moją szyję, zagryzając delikatnie skórę. Zatrzymał się, kiedy znalazł mój czuły punkt i zassał skórę nad obojczykiem, pozostawiając na niej malinkę.

- Harry... - jęknęłam przy jego uchu, odchylając głowę do tył. Czułam jak kąciki jego ust unoszą się do góry i chłopak się uśmiecha.

Styles zjechał dłońmi powoli wzdłuż mojego kręgosłupa, zatrzymując ręce na moich pośladkach, po czym lekko je ścisnął, przez co na chwilę wstrzymałam oddech i zacisnęłam palce mocniej na jego ramionach. Złapał za moje uda i uniósł mnie do góry. Owinęłam swoje nogi w okół jego bioder, a moje plecy ponownie spotkały się z drzwiami.

Wargi bruneta znalazły się na mojej szczęce i wędrowały wzdłuż jej linii. Po dłuższej chwili w końcu przeniósł je znowu na moje usta, zachłannie mnie całując.

- Oh, Harry - mruknęłam między pocałunkami. Postękiwałam cicho z rozkoszy, przytulając chłopaka mocno do siebie.

Oderwaliśmy się chwilowo od siebie, chcąc złapać oddech i w tym samym momencie poczułam jak o moje ciało uderzają drzwi za mną. Harry natychmiast zareagował, wzmacniając swój uścisk, ale tym samym wylądowaliśmy na twardej podłodze. Ucierpiałam przy tym mniej, bo miałam pod sobą ciało bruneta, ale usłyszałam jak on syknął z bólu.

- Kurwa - klnął pod nosem i złapał się za głowę.

- Boże, co wy robicie przy tych drzwiach? - Odwróciłam się i zobaczyłam Anne z talerzem w rękach. Zmarszczyła brwi, a ja spojrzałam na Harry'ego, starając się nie parsknąć śmiechem.

- M-my... - Brunet podniósł się i oparł się na łokciach. Przełknął ślinę. - To znaczy... ja, uhm, mierzyłem Andie? - powiedział, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.

- Mierzyłeś? - zapytała z kpiną. Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę, pozwalając sobie na cichy chichot.

- Tak - odparł pewny siebie, ale byłam pewna, że jego matka tego nie kupowała. Ktoś by to kupił?

- Wiecie, że mierzy się bez butów? - Zeszłam ostrożnie z Harry'ego i usiadłam obok, spoglądając na ciemnowłosą kobietę. Miała wysoko uniesione brwi i wstąpiła krok do środka.

- Nie chciałem dołować Andie. Wolałem doliczyć jej te trzy centymetry, ale teraz się wydało. - Brunet wstał, podając mi dłoń. - Zepsułaś to. Dzięki mamo.

Anne odstawiła na biurko talerz z ciastem i dwoma widelczykami. Spojrzała wpierw na Harry'ego, a później na mnie i potrząsnęła głową.

- Następnym razem mierzcie się z zamkniętymi drzwiami albo wtedy, kiedy nie ma nikogo w domu. - Wyszła z pokoju, zamknęła drzwi, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.

- Mierzyłeś mnie? - Usiadłam na łóżku, spoglądając z dołu na bruneta.

- Tylko to mi przyszło do głowy - tłumaczył, opadając obok mnie na materac. Położył się i przyciągnął mnie do siebie, obejmując mnie od tył.

- Mogłeś jej po prostu powiedzieć, że się całowaliśmy. Przecież to żadna tajemnica - powiedziałam, łącząc nasze dłonie.

- Następnym razem opowiem jej też jak jęczałaś moje imię. Oh, Harry! Oh! - oznajmił, próbując mnie upokorzyć. Prychnęłam i uderzyłam go łokciem w żebra.

- Nie musisz jej opowiadać szczegółów. - Przekręciłam się w jego stronę, bo wolałam rozmawiać z nim twarzą w twarz. Zobaczyłam uśmieszek na jego twarzy i wywróciłam oczami. - Po prostu przyznaj, że użyłeś najgłupszej wymówki na świecie.

- No, dobra. - Przejechał dłonią przez swoje loki, chcąc je poprawić, ale jedynie rozwalił je jeszcze bardziej. Wtopiłam palce w jego włosy i mu pomogłam. - Użyłem najgłupszej wymówki na świecie.

Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w czubek nosa. Zamknęłam oczy i zapadła między nami taka cisza, że mogłam się wsłuchać w równomierny oddech chłopaka, który mnie uspokajał. Myśl i uczucie, że miałam kogoś przy mnie, było kojące.

- Cieszę się, że czujesz się lepiej - powiedział Harry i wsunął swoją dłoń pod moją koszulkę, gładząc moje plecy.

Otworzyłam oczy, spoglądając na niego. Brunet miał zamknięte oczy i usta ułożone w lekkim uśmiechu. Jego rzęsy rzucały delikatny cień na jego policzka.

- Dzisiaj jest lepiej, ale nie wiem jak będzie jutro. Albo za tydzień... lub dwa. - Westchnęłam. - Nie chcę o tym nawet myśleć.

- Wszystko będzie dobrze - stwierdził Harry i zaczął jeździć po moich plecach swoimi paznokciami. Gdyby ktoś zapytał mnie o najlepsze uczucie na świecie, to byłoby to właśnie to.

liczba słów: 930

Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz