Rozdział 18

2K 192 23
                                    

- I pamiętaj, że jeżeli naprawdę nie chcesz już pisać tych artykułów, zawsze możesz napisać mi chociażby zwykły list. - powiedziała babcia, gładząc mój policzek. - Z chęcią przeczytam cokolwiek stworzonego przez ciebie. Byłabym nawet zachwycona twoją listą zakupów.

Prychnęłam, obejmując kruche ciało starszej kobiety. - Już nie przesadzajmy, babciu.

- Nie przesadzam. Po prostu kontynuuj to, co sprawia ci przyjemność. - odparła. - Nie martw się opinią innych. W tym świecie nie możesz nikomu w pełni zaufać, więc po prostu zawsze staraj się uszczęśliwić najpierw siebie samą.

- Wiem babciu, już o tym rozmawiałyśmy.

- Ja wiem, że ty wiesz, ale chcę, żeby to naprawdę do ciebie dotarło. - oznajmiła z powagą na twarzy. Pogładziła mnie po ramionach i ponownie się uśmiechnęła, co odwzajemniłam.

Chwilę później moi rodzice i ja już byliśmy w drodze powrotnej. Tato prowadził, a mama grała w jakąś kolorową grę na swoim telefonie.

Z jakiegoś nieznanego mi powodu jazda samochodem zawsze mnie usypiała. Kołysanie pojazdu działało na mnie uspokajająco, więc nic dziwnego, że tym razem także oddałam się snu.

Jednak nie trwało to długo.

Moją chwilę odpoczynku przerwała głośna melodyjka płynąca z komórki mojej mamy. Przetarłam twarz dłonią, ciężko wzdychając. W mgnieniu oka kobieta odebrała i denerwujący dźwięk ustąpił.

- Cześć Anne. - powiedziała moja mama, na co zaciekawiona otworzyłam oczy i spojrzałam na swoją rodzicielkę. Przyciszyła radio grające w tle i skupiła swój ciężar ciała na oparciu na rękę.

- Właśnie wracamy od mojej matki. Mamy jeszcze z dwie godziny drogi. - kontynuowała. Ułożyłam głowę ponownie na oparciu z zamiarem zasnięcia.

- Anne, kochanie, uspokój się. Postaraj się uspokoić, dobrze? - mówiła moja mama i ponownie skupiłam się na rozmowie dwóch kobiet. A przynajmniej na tej części, którą słyszałam. - Nie rozumiem. Jak to go nie ma?

Otworzyłam szeroko oczy, marszcząc brwi. Mój ojciec wysłał mojej matce pytające spojrzenie, na co ona wzruszyła ramionami.

- Porozmawiam z nią. Póki co, nie dźwoń na policję. Zadzownię jak będę wiedziała coś więcej. - powiedziała i natychmiast się rozłączyła, wypuszczając głośno powietrze.

- Mamo, c-co się stało? - zapytałam chwiejnym głosem, opierając się o siedzenie przede mną.

- Harry zniknął. - odparła, odwracając się w moją stronę. - Nie wrócił ani przedwczoraj, ani wczoraj do domu. Anne nie potrafi się z nim skontaktować.

- Co? - wymamrotałam, zaciskając dłonie w pięści. Utkwiłam ślepo wzrok na hamulcu ręcznym, nie wiedząc co powiedzieć. Wiedziałam, że może chodzić o Harry'ego, ale optymistyczna część mnie wierzyła, że może jednak chodzi o kogoś innego.

- Więc nic o tym nie wiesz?

- A niby skąd?

Nie odpowiedziała mi. Zapadła cisza, którą zagłuszał jedynie cichy szum samochodowy.

- Jesteś pewna, że to coś poważnego? W końcu Harry jest pełnoletni, chyba nie musi o wszystkim informować swoich rodziców.

- Andie, zrozum. Harry nadal z nimi mieszka i nie może po prostu nagle zniknąć. Poza tym mógłby odebrać telefon, ale on albo całkiem go ignoruje lub odrzuca połączenia. To nie jest normalne. - odparła.

- Nie wiem co powiedzieć. - oznajmiłam, czując się w tej sytuacji bezradna.

- Ja też nie. Mówiłam Anne, że porozmawiam o tym z tobą, ale widocznie wiesz tak samo mało jak i my.

Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz