Rozdział 22

2K 176 15
                                    

- Jak spędziłaś weekend? - zapytał Adam, wyrzucając do kosza papierek po batoniku.

Przygryzłam nerwowo wargę, przypominając sobie nasz powrót samochodem. Harry zasnął na moich udach, a ja zaczęłam się bawić jego włosami. Przez jakiś czas starałam się także zasnąć, ale wszystkie próby poszły na marne. - Byłam u babci. Świętowaliśmy jej urodziny. - powiedziałam, uśmiechając się.

- Późno wróciliście? Wyglądasz na dosyć zmęczoną. - oznajmił, uważnie mi się przyglądając.

Wróciliśmy koło czwartej nad ranem. Zawieźliśmy Harry'ego do domu, odbierając moją mamę. Zaspana Anne otworzyła mu drzwi i natychmiast rzuciła się na chłopaka. Kiedy go objęła, miałam wrażenie, że już go nie puści. Ojciec Harry'ego także był w domu. Nigdy wcześniej go nie widziałam, ale natychmiast poznałam w nim spojrzenie bruneta. Zmarszczył ciemne brwi i przyglądał się całej scenie, ale nie wydawał się zadowolony z powrotu swojego syna.

- Tak, ale wszystko jest w porządku. Nie musisz się o mnie martwić. - odparłam, kręcąc głową.

Wyszliśmy z budynku szkolnego, kierując się w stronę domu. Nuciłam cicho melodyjkę pod nosem, patrząc na stado ptaków przelatujące nad naszymi głowami.

- Lepiej spuść wzrok, bo jeszcze nasrają ci na twarz. - ostrzegł blondyn, a ja otworzyłam szeroko buzię, śmiejąc się.

- Nie strasz mnie. - powiedziałam, unosząc wysoko brwi i rzucając mu srogie spojrzenie. W moich oczach jednak było rozbawienie.

Chłopak wzruszył beztrosko ramionami. - A tak w ogóle, - zaczął mówić. - Rea się o ciebie pytała.

- Kto to Rea? - zapytałam. To imię wydawało mi się całkiem nieznajome.

- Ta aparatka z piątku. - odparł, na co zmarszczyłam brwi, nadal nie wiedząc o kim mówi. Chłopak zauważył bezradność na mojej twarzy. - No wiesz, ta blond plotkara, która wypytywała cię o Harry'ego.

Przez moment się zastanawiałam i chwilę później energicznie przytaknęłam, przypominając sobie rozgadaną dziewczynę. Polubiłam ją głównie dlatego, że nie dawała Charli'emu sobą pomiatać, ale ogólnie zaciekawiła mnie jej osoba.

- Dlaczego o mnie pytała? - zadałam pytanie, spoglądając na Adama.

Blondyn wzruszył ramionami. - Nie wiem. Nie mówiła nic konkretnego, ale pewnie zauważyłaś, że ta dziewczyna żyje plotkami. Pewnie chciała się czegoś o tobie dowiedzieć.

- Przecież jestem okropną nudziarą. - odparłam. - Powinna się interesować czymś innym. Na przykład ciągle wzrastającą liczbą dziewczyn Charli'ego. Wydaje mi się, że w ostatnim czasie pobija rekordy.

Adam uśmiechnął się. - Już nie przesadzajmy. Nie ma ich znowu aż tak dużo.

- Ja nie przesadzam, to on przesadza. - oznajmiłam, krzyżując ręce. - W każdym razie, ta liczba byłaby ciekawa.

- Nie powiem, że nie. Ale zdaje mi się, że Re'ę jednak bardziej interesujesz ty i to co jest między tobą a Harrym. - powiedział blondyn, poruszając zabawnie brwiami.

- Boże, znowu to samo. - załamana przyłożyłam dłoń do twarzy. - Ciągnięcie tego tematu zaczyna się robić nudne. W tej chwili jesteśmy jedynie przyjaciółmi. Niczym więcej. Chociaż to też jest niepewne. Ze swoją ciągłą zmianą humoru doprowadza mnie do szału. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.

Jeszcze wczoraj na plaży Harry mówił, że chciałby mnie pocałować. Nie wiedziałam czy nawdychał się za dużo słonego powietrza, czy po prostu spacerując między kamieniami upadł na głowę, ale działał jak dla mnie o wiele za szybko.

Nadal słabo się znaliśmy. Harry był dla mnie tylko znajomym. Jednakże bardzo wyjątkowym znajomym. Znajomym, który nie mówi o pogodzie, bo tak 'wypada'. I także nie znajomym, który jest łatwy do zmanipulowania przez świat. Tylko znajomym, który usłyszy w twojej odpowiedzi na pytanie 'Jak się czujesz?' całą prawdę. I znajomym, który za pomocą jednego spojrzenia, jest w stanie przejrzeć cię na wylot i czytać niczym otwartą książkę. Znajomym, który chce się wyrwać z tego wyścigu szczurów. Oraz znajomym, który nie boi się przyznać do bólu i mówić o tym czego mu brak.

Uśmiechnęłam się pod nosem, myśląc o tym wszystkim co czyniło go innym. Co czyniło go osobą, którą szanowałam. - Ale pomimo, że ma te swoje humorki, to wiesz co, Adam? - dodałam. - Chyba naprawdę go lubię.

liczba słów: 611

_______________________________________

Lumière // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz