Z łyżeczką między zębami, miską jogurtu w jednej dłoni i pudełkiem płatków w drugiej, próbowałam zgrabnie łokciem zamknąć drzwi mojego pokoju. Z wielkim trudem udała mi się ta sztuka i zajęłam miejsce przy swoim biurku, które oświetlała lampka oraz światło żółtej świeczki.
Dosypałam do jogurtu odrobinę musli, opierając się o krzesło, na którym siedziałam. Zanurzyłam łyżkę w misce, nabierając na nią białego jogurtu i wsadzając ją sobie do buzi.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, ale zignorowałam go, bo wiedziałam, że i tak otworzy moja matka. Kontynuowałam jedzenie swoich płatków, studiując swoją następną szkolną lekturę. Wydawała się dla odmiany naprawdę ciekawa, ale przerażało mnie jej 500 stron, mały druk oraz brak obrazków.
Nagle w pokoju zabrzmiało lekkie pukanie. Spojrzałam w stronę drzwi, marszcząc nos. - Tak? - krzyknęłam.
Drzwi uchyliły się, a za nimi stała moja mama z szerokim uśmiechem na twarzy. Wyprostowałam się, sięgając dłonią po miskę, ale pozostawiając ją jeszcze na stole.
- Masz gościa, kochanie. - odparła i otworzyła szerzej drzwi. Ujrzałam zielone oczy, przyglądające się mojej osobie. Nic na to nie poradziłam, że zaczęły mi się pocić ręce, a moje serce waliło jak dzwon kościelny. I po co ja sobie wmawiałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi?
Zielonooki zrobił krok do przodu, stając w lepszym świetle. To co w tamtym momencie ujrzałam sprawiło, że gwałtownie podskoczyłam z miejsca. Chcąc raptownie wstać z obrotowego krzesła, zdołałam zwalić na podłogę szklaną miskę, uderzając stopą o nogę biurka i przeklinając pod nosem.
Z szeroko otwartymi oczami spojrzałam w szoku na swoją matkę, która zmarszczyła wrogo brwi, spoglądając to na mnie, to na kawałki szkła na podłodze. Czułam, że jest na skraju wytrzymałości. Rzuciłam spojrzenie w stronę chłopaka, który przyglądał mi się z rozbawieniem i natychmiast poczułam ciepło rozchodzące się po moich policzkach.
- Nie ruszaj się, idę po miotłę. - powiedziała kobieta, wywracając oczami i zostawiając mnie samą z brunetem.
Uśmiechnęłam się niewinnie, opadając ponownie na krzesło. Chłopak stanął w framudze drzwi, krzyżując ramiona. Uniosłam wzrok, przypominając sobie powód dla którego miska poleciała przez połowę pokoju.
- Nie wierzę, że ściąłeś włosy. - oznajmiłam, przyglądając się brunetowi z delikatnym uśmiechem na ustach. - Zaczynałeś mieć dłuższe włosy ode mnie, i co? Poddałeś się?
- Po prostu doszedłem do wniosku, że prędzej czy później i tak odrosną. - odparł Harry. - Nie spodziewałem się, że wywoła to na tobie tak silne emocje.
- Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam nieśmiale spuszczając wzrok. - Nie możesz tak po prostu wpadać z nową fryzurą do mojego pokoju. Nie byłam na to mentalnie przygotowana.
Chłopak spojrzał w stronę przedpokoju, słysząc kroki mojej matki. - Przepraszam cię, Harry, muszę tu wysprzątać po mojej małej niezdarze. - wtrąciła moja matka, przepychając się obok chłopaka. - Ja bym się jeszcze raz zastanowiła nad tą nocną wyprawą z taką ciapą jak Andie.
- Jaka nocna wyprawa? - zapytałam ciekawa szczegółów. Spojrzałam na Harry'ego, który przyłożył palec do ust, dając mi znać, że to tajemnica.
Na twarzy chłopaka wymalował się uśmiech. Na mojej twarzy niezadowolony grymas.- Nigdzie nie pójdę, jeżeli mi nie powiecie, dokąd idziemy. - oznajmiłam naburmuszona, odwracając wzrok.
Mama skończyła zamiatać i spojrzała na mnie z rzędłą miną. - Nie obrażaj się, Andie. Myślałam, że podstawówkę masz już za sobą. - powiedziała, unosząc brwi.
- Po prostu chciałam wiedzieć, dokąd idziemy. - wymruczałam, unikając wzroku swojej rodzicielki. - Nawet mnie nie zapytaliście czy chcę iść.
Usłyszałam ciężkie westchnięcie starszej kobiety, a chwilę później jej oddalające się kroki. Nie unosiłam wzroku, ale widziałam szare skarpetki bruneta, więc miałam pewność, że nadal tu był. Zaczęłam wymachiwać swoimi nogami do przodu i do tył.
Nagle chłopak zamknął drzwi, na co rzuciłam mu szybkie spojrzenie. Przyglądał mi się, tak jak to robił zazwyczaj. Chwilami czułam się niekomfortowo, kiedy na mnie tak intensywnie patrzył.
- Jesteś zła? - zapytał niepewnie chłopak, robiąc kilka kroków w moją stronę. Kiwnęłam głową zaprzeczając, spuszczając ponownie wzrok.
- Wiesz, że moje intencje wobec ciebie są tylko dobre. Nigdy nie zrobiłbym czegoś, czego byś nie chciała. - powiedział, kucając przede mną i spoglądając na mnie od dołu.
Przygryzłam nerwowo wargę. - To co to za wyprawa? - zapytałam szeptem, na co chłopak się delikatnie uśmiechnął.
Brunet zbliżył się jeszcze bardziej o ile to było możliwe, opierając dłonie na moich kolanach. Uniosłam kąciki ust, nie mogąc powstrzymać wkradającego się na moją twarz uśmiechu.
- Słyszałaś już kiedyś o nocy muzeów?
liczba słów: 683
_____________________________________
CZYTASZ
Lumière // h.s. ✔
Fanficona kochała palić świeczki. on wolał palić papierosy. #23 w losowo #21 w losowo #20 w losowo #19 w losowo #18 w losowo