W Sydney wylądowaliśmy nad dopiero ranem. Sama droga do hotelu zajęła nam dwie godziny. Jestem po prostu wykończony. Nie tylko podróżą, ale i marudzeniem Harry'ego kiedy Nan go obrzygała. Nie moja wina, że jej się zrobiło niedobrze. Niestety ale muszę przyznać rację szefostwu... potrzebuje kogoś kto mi pomoże z małą.
- A pójdziemy na plaże? - zapytała mnie wskakując na łóżko, na którym aktualnie leżałem z telefonem w dłoni.
- Jak będziemy mieli chwilę czasu to tak. - westchnąłem. - Teraz idź lepiej wykąpać się po locie, a potem przeczytam ci bajkę i pójdziemy spać. Dobrze?
- Ale ja nie chce. - wydęła dolną wargę.
- Nie mam zamiaru się powtarzać. - warknąłem na co wywróciła oczami i ruszyła do łazienki.
- A pomożesz mi umyć włosy? - spojrzała na mnie błagalnie wychylając się zza ściany.
- Tak. Zaraz przyjdę tylko wezmę twoją piżamkę. - podniosłem się z łóżka i po chwili zobaczyłem mroczki przed oczami. Przetarłem twarz po czym powoli wstałem. To wszystko wina zmęczenia. Żwawym krokiem ruszyłem do walizki. Rozpiąłem ją i z wierzchu wyjąłem różowe spodnie i tego samego koloru koszulkę. Z toalety dobiegł mnie szum prysznica. Zapukałem i po usłyszeniu 'proszę' wszedłem do środka. Moja kruszynka siedziała na dnie brodzika z butelką szamponu w rączkach.
- Chce ten. - podała mi rzecz i odwróciła się tyłem. Wylałem trochę płynu na jej mokre włosy i zacząłem robić okręgi na jej główce przez co było co raz więcej piany.
- Odchyl głowę. - poleciłem biorąc słuchawkę w dłoń. Spełniła moje polecenie, a ja opłukałem jej włosy. - Na sedesie masz ubrania i ręcznik. Poradzisz sobie? - zapytałem mając małe wątpliwości.
- Tak tato. Jestem dużą dziewczynką. - zaśmiała się, a na moich ustach momentalnie pojawił się uśmiech. Moja duża dziewczynka.
- To ja w takim razie idę wybrać bajkę. - wyszedłem uchylając drzwi by w razie czego usłyszeć jej wołanie. Czasami przecież potrzebuje mojej pomocy.
Z mojego plecaka wyjąłem wielką księgę baśni i prześledziłem spis. Chyba bajka o 'Złotej Rybce' powinna załatwić sprawę.
- Już! - wbiegła z uśmiechem od ucha do ucha. - Rozczeszesz? - popatrzyła na mnie błaganie przekazując szczotkę w moje ręce.
- Choć tu księżniczko. - posadziłem ją na kolanach i zacząłem walkę z jej włosami. Jak zwykle z jej ust nie wydostała się żadna skarga na to co robię. Uplotłem jeszcze warkocza by było jej łatwiej zapanować nad brązowymi puklami. - I gotowe. To teraz wskakuj pod kołderkę. - położyłem dziewczynkę na materacu.
- A gdzie jest Beny? - zapytała na co zbladłem.
- Wiesz co skarbie... chyba został w domku. - przyznałem.
- Ale ja chce Beny'ego. - jęknęła.
- Kupimy ci nowego misia, a Ben będzie miał drugiego przyjaciela. W porządku?
- Yhm. - mruknęła będąc smutna. Położyłem się obok i otworzyłem naszą magiczną księgę. - Żył sobie rybak...
***
Opatuliłem bardziej kruche ciałko Nan i złożyłem całus na jej czółku. Już miałem iść sam wziąć prysznic ale niestety przeszkodził mi w tym mój telefon. Przeciągnąłem zieloną słuchawkę akceptując tym samym połączenie.
- Niall? - dobiegł mnie dziewczęcy, melodyjny głos.
- Tak? Hej Rosalie. - zaśmiałem się wiedząc, że jest lekko speszona. - Co tam u ciebie? - usiadłem na kanapie wygodnie się rozsiadając wiedząc, że ta rozmowa nie skończy się szybko.
- A w sumie... nawet nie jest tak źle. Mogło być gorzej. - jej nerwowy śmiech rozprzestrzenił się w słuchawce. - A u ciebie?
- Dobrze. Właśnie miałem iść się wykąpać. Co masz na myśli? - zapytałem martwiąc się o nią.
- U nas z pieniędzmi jest nie najlepiej ale to nie jest ważne. Jak Nancy? Dobrze?
- Taa... jest okay ale tak szczerze zrozumiałem, że sam sobie nie dam teraz rady...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co myślicie o Rasalie??
rose xx

CZYTASZ
Daddy Horan
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 4 LATA TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - Będziesz już zawsze przy mnie, tatusiu? - Oczywiście, że tak Nance. Opowiadanie zawiera wulgaryzmy. #73 in Fanfiction 20.10.2016r. #69 in Fanf...