28.

3.1K 160 26
                                    

  Spojrzałam cała mokra na dziewczynkę, która trzymała wiaderko za swoimi plecami i uśmiechała się cwanie do mnie.

- Nancy! - dobiegł mnie czyjś krzyk. Zobaczyłam Nialla zmierzającego w naszą stronę. - Co to ma być?! - warknął biorąc wiadro i rzucając je za siebie. Chwycił ją za nadgarstek i wymierzył klapsa w pupę dziewczynki. Spojrzałam na niego zszokowana. - Teraz masz przeprosić Rosalie. W tej chwili. - Mała rozpłakała się na dobre i uciekła do zdziwionego Marka, który ją przytulił.
- Przepraszam cię, potem się nią zajmę - powiedział pomagając mi wstać z piasku. - Masz... masz coś we włosach. - Wyciągnął dłoń za moje ucho i jak się okazało ściągnął glon z mojej głowy.

- Dzięki. Jezu... po prostu zajebiście. - jęknęłam widząc swój opłakany stan.

- Choć. Jarv zajmie się Nance, a ja zaprowadzę cię to tour busa. - Ujął moją dłoń w swoją po czym oboje skierowaliśmy się do naszego tymczasowego noclegu.

- Wiesz, że nie musiałeś jej bić? -Sama nie wiedziałam co mówię. Po prostu chciałam jakoś obronić małą mimo tego co dzisiaj mi zrobiła.

- Nieważne. Zapomnijmy o tym - burknął. Wydawał się być zły, ale na kogo? Przecież Nan to kochane dziecko ale jest trochę trudne. On wie przecież jak nad nią zapanować.

  Po dziesięciu minutach marszu w ciszy, w końcu weszliśmy do autokaru.

- Możesz iść pod prysznic, a ja wybiorę ci jakieś ubrania - wyjaśnił na co przytaknęłam chętnie.

*Niall's POV*

  Wyciągnąłem z szafy czarną spódniczkę sięgająca bardziej przed kolano i białą bokserkę. Z łatwością mogę stwierdzić, że dziewczyna ma dobry gust ale nie stać ją na więcej rzeczy.

  Zapukałem do łazienki.

- Mam dla ciebie ciuchy na przebranie. Położę je tutaj na komodzie - wyjaśniłem na co usłyszałem przytłumione przez drzwi 'okay'.
Niewiele myśląc wszedłem do części kuchennej i wyciągnąłem dwie szklanki by następnie zapełnić je sokiem pomarańczowym.

- Już jestem. - Usłyszałem za plecami dlatego się odwróciłem.

- Dlaczego tam jest taka plama na dywanie? - Zwróciłem uwagę widząc jasna plamę na czarnej wykładzinie.

- A to Nancy dziś zwaliła miskę z płatkami ze stołu, bo nie chciała jeść i słuchać się mnie.

- Dziś z nią porozmawiam. - Postanowiłem stawiając przed nią naczynie. Uśmiechnąłem się kiedy zauważyłem, że ma na sobie ten komplet, który jej wybrałem. Włosy zaczesała w luźnego koka i zmyła ten cały makijaż z twarzy. - Wiesz, że lepiej wyglądasz bez make - upu? - zapytałem i po chwili spaliłem buraka - przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć. - Zakryłem twarz dłońmi będąc lekko sfrustrowany.

- Spokojnie Niall. Nic się nie stało. Dziękuję za komplement. - Upiła łyka zimnej cieczy. - Ja ciebie podziwiam za to, że tak się zajmujesz i chronisz Nancy przed czyhającymi i dociekliwymi fanami.

- Nie jest to łatwe ale daje rade. Dotychczas spędzała najwięcej czasu ze mną w studiu czy na koncertach, a chciałem i nadal chce by pozwiedzała trochę świata i nauczyła się kilku rzeczy. Miałem nadzieję, że dzięki tobie to zrobi - przyznałem zajmując miejsce obok niej.

- Jak mnie zaakceptuje to jest to możliwe. Na prawdę ją polubiłam ale chcę by mnie choć trochę szanowała.

- Wyjaśnię jej to wszystko tak by zrozumiała co może, a czego nie może.

-------------------------------------------------------------------------------------------

Elo xD to znowu ja... tak... nie uwolnicie się ode mnie xD

Czy Niall dobrze zrobił dając trochę samodyscypliny Nance?

Mam do was sprawę... bardzo poważną...





Skoro czytacie Daddy Horan to zapraszam na Sadness o Niallu :D

rose xx

 10 votes i 10 kom= nowy rozdział dziś


Daddy HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz