- Ja wychodzę do znajomych. Wieczorem się zobaczymy! - krzyknął Logan, a następnie wychodząc z domu.
- Cieszę się, że przyjechał. Dziękuję, że go zaprosiłeś. - Położyłam głowę na jego kolanach.
- Nie masz za co. To drobiazg - mruknął bawiąc się kosmykiem moich włosów. - Wiesz, że ja Ciebie nie zmuszam do wyjazdu do Liverpoolu? Nie musisz jechać.
- Ale poprosiłeś mnie... ugh... Chce jej wszystko wygarnąć i mieć święty spokój. Gorzej jak Danielle powie do Nancy 'córka' - stwierdziłam.
- Będę musiał jej wytłumaczyć - westchnął.
- I to jak najdelikatniej. Pamiętaj, że ja zawsze jestem przy tobie. - Chwyciłam jego dłoń.
- Wiem. Kocham cię. - Złożył krótki, namiętny całus na moich ustach.
- Ja ciebie też - powiedziałam.
- Wiesz... ostatnio tak myślałem - zaczął - może zgodziłabyś się na wspólne wyjście? - Podrapał się nerwowo po karku.
- Czemu nie. A kiedy? - zapytałam.
- Jutro. Liam zgodził się zająć Nance - wygadał się.
- O czyli już wszystko z góry zaplanowałeś. - Dałam mu kuksańca w bok.
- Wcale nie. - Pokazał mi język.
- Bardzo dojrzale Panie Horan. - Zachichotałam.
- Tatusiu, mamusiu! - zawołała dziewczynka tym samym przerywając nam cudowną chwilę.- Tak słoneczko? - Podniosłam się do pozycji siedzącej by następnie wziąć dziewczynkę na kolana.
- Coś się stało skarbie? - zapytał zatroskany Niall.
- Chcę iść do szkoły. - Wyszczerzyła się będąc zachwycona swoim pomysłem, a nas dosłownie wmurowało.
- Księżniczko, na to jest jeszcze czas. Teraz jeździmy po świecie i przenosimy się co jakiś czas. To jest teraz niemożliwe, ale jak skończy się trasa to zapiszemy cię tam, gdzie będziesz chciała. Okay? - wyjaśnił na co mała przystanęła niechętnie.
- Yhm - mruknęła opierając głowę na moim obojczyku.
- Ale teraz jak wrócimy do Anglii do domku to oboje zabierzemy cię do wesołego miasteczka i do mojej koleżanki w odwiedziny. - Uśmiechnął się do niej.
- Tak! - pisnęła zadowolona.
- Ale jest jeden warunek - powiedziałam, a oni zwrócili na mnie swoją uwagę - Będziesz grzeczna.
- Dobrze. - Pokiwała główką.
- Koniec tych pogaduszek. Trzeba iść się wykąpać i spać, bo jutro czeka nas ciężki dzień. Idź po swoją piżamkę - zwrócił się do swojej córki na co jęknęła ale zeszła z moich kolan i ruszyła do swojego pokoju.
- Wiesz... czasami zastanawiam się jakby to było, gdyby Molly jednak żyła. Miałaby teraz pięć lat. W mojej głowie widzę ją jako uśmiechniętą dziewczynkę ganiającą z psem w ogrodzie podczas kiedy moja mama jej pilnuje. Evan ją bardzo kochał. Jak swoją własną córeczkę - zaśmiałam się na miłe wspomnienia ocierając przy tym łzę bólu palcem wskazującym , która wypłynęła z mojego oka.
- Z chęcią poznałbym twoją małą kruszynkę - odezwał się - pamiętaj, że Nancy bardzo cię kocha.
- Wiem o tym. - Spuściłam wzrok na swoje palce, bawiąc się nimi. - Jedyne co mnie boli to to, że nie będę mieć takiego drugiego dziecka - bąknęłam.
- Ale zawsze można się o nie postarać - palnął.
- No... tak - stwierdziłam. - Potem będzie kłopot z zazdrością, bo... nie... skończmy lepiej ten temat. Mamy na to jeszcze czas. - Ugryzłam się w język.
- Wiesz... postanowiłem, że powiem ludziom o Nance - rzekł.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
x-x omg...ja się nawet tg nie spodziewałam, a co wy myślicie o tej sytuacji?? Jak tam u was?? Bardzo męczą was w szkole??
Dziękuję, że jesteście :***
rose xx

CZYTASZ
Daddy Horan
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 4 LATA TEMU, WIĘC MÓJ STYL PISANIA ZNACZNIE SIĘ ZMIENIŁ WRAZ Z MOIMI POGLĄDAMI - Będziesz już zawsze przy mnie, tatusiu? - Oczywiście, że tak Nance. Opowiadanie zawiera wulgaryzmy. #73 in Fanfiction 20.10.2016r. #69 in Fanf...