20.

3.5K 156 7
                                    

  Słowa Harry'ego cały czas chodziły mi po głowie. Ma rację ale ja nie wiem co tak na prawdę mam robić. Wiem swoje. Ale może w końcu należy zburzyć ten cały mur?
- Ale ty jesteś beznadziejny. - przetarł oko dłonią z którego płynęła łza wywołana salwą śmiechu. - Pomyśl... rozmawiałeś z nią nie wiadomo ile i pisaliście SMS-y. Wiesz co lubi, a czego nie znosi. Nawet Nance ją widziała,  a ty masz wątpliwości czy ją zatrudnić. Pomyśl trochę nad tym i napisz do niej w końcu wiadomość z propozycją.

  W końcu muszę się jakoś ogarnąć. Wstałem z łóżka i chwyciłem laptopa. Położyłem go na stole i odpaliłem. Przetarłem twarz kierując się do toalety z której akurat wyszła Nan.
- Jak się czujesz? - klęknąłem przed nią chcąc wyrównać nasz wzrost by spojrzeć jej w oczy.
- Boli. - jęknęła płaczliwie trzymając się za brzuszek.
- Choć. Tata położy cię na łóżku i zrobi ciepłą herbatkę, która ci pomoże. - wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i podążyłem do sypialni gdzie ułożyłem moja córeczkę.
- Yhm. - mruknęła kiedy pocałowałem jej ciepłe czółko. Po pokoju rozległo się odnośnie pukanie przez co jęknąłem. Jak na dzisiejszy dzień to już mam dość. Wstałem i ruszyłem do drzwi by następnie za pociągnięciem metalowej klamki otworzyć drzwi.
- Hej. - Liam wszedł do środka z szerokim uśmiechem.
- Hej. - Nie zdołałem jednak odwzajemnić jego humoru.
- Co się dzieje? - zapytał zdezorientowany i jednocześnie trochę zdenerwowany.
- Możesz iść do sypialni do Nance, a ja tylko zrobię jej miętę i za chwilę przyjdę? - zapytałem ci było te ich niegrzeczne ale kiwnął głową na zgodzę i ruszył we wskazanym przeze mnie kierunku.
  Przygotowałem ciepły napój mojej małej kruszynce i skierowałem się do pokoju. Na moich ustach pojawił się nikły uśmiech przez to co zobaczyłem. Mój przyjaciel siedział na łóżku z głową małej na kolanach. Gładził jej skronie, a malutka coś mu opowiadała.
- Obgadujecie mnie? - zapytałem żartobliwie.
- I to jak. - podobną strategię przyjął brunet. - Mówiła jak to się sam bawisz. - po chwili otworzyłem usta ze zdziwienia. Jak on to mógł powiedzieć.
- Liam! - zgromiłem go wzrokiem. - Jesteś strasznym zboczeńcem. - wywnioskowałem.
- Kto to zboczeniec, tatusiu? - odezwała się Nan.
- Nikt ważny kochanie. - podszedłem do niej mając kubek w ręce i patrząc na Payna wzrokiem 'jesteś martwy'. - Napij się tego i połóż się, a ja za ten czas porozmawiam z wujkiem Liamem, dobrze? - podałem jej różowy, plastikowy kubeczek.
- Yhm. -  mruknęła.
- Choć na balkon. - zwróciłem się do chłopaka na co przytaknął. Spojrzałem ostatni raz na moją córeczkę i po upewnieniu się, że położyła się na łóżku zamknąłem drzwi tak by nie doszedł do niej dym.
- Co się dzieję? Dlaczego jest taka blada i mało je? - zapytał przejęty krzyżując ręce na torsie, a następnie mierząc mnie poważnym wzrokiem.
- Ostatnio często boli ją brzuch, a właściwie to od przyjazdu tutaj. Może to zmiana klimatu tak na nią działa? Sam nie wiem. - westchnąłem wyciągając paczkę papierosów z tylnej kieszeni spodni. - Chcesz? - zapytałem chcąc być uprzejmy.
- Jasne. - mruknął wyciągając peta. Odpaliłem swojego i mocno zaciągnąłem się tym dymem.
- Jak byłem u moich rodziców poznałem dziewczynę. Nazywa się Rosalie ma około dwadzieścia lat. Rozmawiamy i piszemy. Z tego co teraz wiem to krucho u niej z pieniędzmi, a ja potrzebuje kogoś kto pomoże mi z Nancy. Harry mi powiedział, że mam się zapytać Rosy czy może zostać opiekunką Nance. Nie wiem... - westchnąłem. Co o tym wszystkim myślisz? - zapytałem się przyjaciela. W tej chwili wyrzucił papierosa i spojrzał na mnie uważnie.
- Ty sobie żarty robisz... - zaczął.
- Ale... - chciałem mu przerwać ale pokazał dłonią bym się zamknął.
- Pisz do niej i to w tej chwili. - nakazał, a ja zmierzyłem go poważnym wzrokiem.
- No dobra. Niech wam już będzie. - wrzuciłem peta na dół przez barierkę i wróciłem do pokoju, gdzie spała mała.
Oby to wypaliło.
---------------------------

Wypali??

rose xx

Daddy HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz