52.

2.4K 115 6
                                    

* Liam's POV*

  Dziewczyna weszła po pięciu minutach z bladą twarzą, jakby ktoś wyssał z niej życie. Wszystkie kolor jak i uśmiech utknęły w przeszłości. Przerażony podszedłem do brunetki i posadziłem na stołku barowym.

- Co się stało? Źle się czujesz? - zapytałem na co przytaknęła. Wziąłem szklankę z szafki pilnując by nie upadła i nalałem do niej wody. - Proszę. - Podałem jej naczynie z którego upiła łyka cieczy.

- Dziękuję - powiedziała opierając głowę na dłoniach.

- Nie ma za co. Choć. Musisz odpocząć, bo zaraz mi tu zemdlejesz, a tego nie chcę.

- Nie, nie. Jest już dobrze. - Próbowała mnie zbyć.

- Ja ciebie się nie pytałem czego chcesz tylko ci mówię co zamierzam - warknąłem będąc zły na jej upartość.

- O..okay - niekontrolowanie  się zająknęła. Co jest z nią nie tak? Nie mogąc się powstrzymać umieściłem rękę pod jej nogami, a druga na jej plecach. Podniosłem w stylu panny młodej i ruszyłem do sypialni. Już wcześniej tutaj byłem, więc znam teren. Położyłem ją na łóżku nakrywając brązowym kocem.

- Ja się wszystkim zajmę. Jakby co to mnie zawołaj. - Posłałem jej pokrzepiający uśmiech.

- Dziękuję Liam - mruknęła niepewnie.

- Nie ma za co Rosalie. - Dziewczyna wtuliła się w poduszkę, a ja będąc pewny, że zaśnie przymknąłem drzwi i skierowałem się do pokoju Nancy. Pewnie Louis by pomyślał 'w co ja się wpakowałem?!', ale ja jestem opanowanym i z natury opiekuńczym człowiekiem. Bardzo zależy mi, żeby wszyscy w moim otoczeniu czuli się bezpiecznie i dobrze. Taki już zostanę.

  Uchyliłem drzwi i uniosłem brwi w zaskoczeniu widząc Nan siedzącą na łóżku z kolorowanką i kredkami.

- Wujek! - pisnęła podekscytowana widząc moją osobę w progu jej pokoju.

- Hej maleńka. - Podszedłem i usiadłem na jej łóżku całując ją w czoło. - Jak się czujesz?

- Gardło boli, ale jest okay. - Przyłożyłem z ciekawości dłoń do jej czoła.

- A główka? Jesteś trochę ciepła.

- Trochę. Gdzie mama? - Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o kogo za bardzo jej chodzi.

- Ale o jaką mamę ci chodzi skarbie? - zapytałem zdezorientowany.

- Rosalie. - Wydęła dolną wargę.

- O przepraszam... Twoja... mama śpi, bo jest przemęczona - wyjaśniłem.

- A włączysz mi bajki?

- Tak. Chodź do salonu. - Pokiwała głową zgadzając się. Wziąłem Nan na ręce podnosząc się z miejsca. Chwyciłem jeszcze jej kocyk i misia po czym wyszedłem z pomieszczenia kierując się do pokoju codziennego. - Ja zadzwonię do twojego taty i zabiorę się za obiad. Jak będziesz się źle czuć to masz mi natychmiast o tym powiedzieć - zarządziłem.

- Dobrze. Dziękuję wujku. - Posadziłem ją na kanapie i włączyłem telewizor przełączając na kanał z bajkami.

- Będę w kuchni - powiadomiłem, ale nic mi już nie odpowiedziała. Cholera. I teraz muszę zadzwonić do Nialla. Zanim to jednak zrobiłem to doprawiłem kurczaka i na kratce wsadziłem do piekarnika. Wyjąłem komórkę z kieszeni i wybrałem w kontaktach numer przyjaciela.

- Dlaczego tak długo się nie odzywałeś?! - W słuchawce jego głos rozbrzmiał po pierwszym sygnale na co westchnąłem. - Jak się czuje Nancy? - zadał pierwsze pytanie.

- Ma anginę. Wyjdzie z tego. Rosalie mi mówiła, że ma przepisane lekarstwa i zastrzyki. Mała teraz siedzi i ogląda telewizję - powiedziałem.

- A mógłbyś dać mi Rose do telefonu? - poprosił.

- Teraz nie może za bardzo rozmawiać.

- Co? Dlaczego? No weź chłopie i daj mi ją - jęknął.

- Źle się poczuła. Powiem ci jak się zobaczymy, ale od razu mówię, że musisz z z nią poważnie porozmawiać.

------------------

Hello... to w końcu ja. Witam was xD

Niestety nie miałam za dużo czasu na pisanie z powodu obowiązków :/ masakra.

Liczę, że rozdział wam się spodobał :**

Jak Rosalie wyjaśni swoje zachowanie? Będzie kłamać? Co się tak naprawdę stało? Kto z nią rozmawiał przez telefon?

Czekam na wasze komy :**

rose xx

PS: Dziękuję za 93 miejsce w rankingu FF. Liczę, że niedługo znajdziemy się na 1 tak jak (Nie)obecny ( Zapraszam jak ktoś nie czytał <3) jakiś czas temu :))

Daddy HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz